Cyberpunk 2077. Spełnienie marzeń czy rozczarowanie roku?
Gra: Cyberpunk 2077
Recenowana na: PC
Cyberpunk 2077 jest jak wytworny drink, w którym pływa mucha. Niczym wolna niedziela, którą musimy spędzić u teściowej. Czy jak pizza z waszej ulubione restauracji, na której przypadkowo umieszczono kawałki ananasa. Produkcja od studia Cd Projekt RED została wydana za wcześnie.
Pierwsza zapowiedź Cyberpunka 2077 miała miejsce w 2013 roku – czekaliśmy więc długie 7 lat na grową adaptację systemu RPG Mike’a Pondsmitha. Hype związany z premierą był ogromny, a apetyt dodatkowo zaostrzył genialny Wiedźmin 3, który zdeklasował konkurencje. Wielokrotnie przekładana data wydania dystopijnej produkcji, zwiastowała wydanie dopracowanej i dopieszczonej pozycji. Już dziś, czyli kilka dni po premierze, doskonale wiecie, że tak się niestety nie stało. Sprawdźmy więc, jaką produkcją jest Cyberpunk 2077 teraz.
Faktem jest, że w momencie premiery, dostaliśmy produkt z olbrzymim potencjałem, w którym roiło się od błędów. Niestety ten stan rzeczy się utrzymał, nawet po pierwszych łatkach. Żeby było jednak jasne, zabawę z Cyberpunk 2077 rozpocząłem jeszcze przed Day One Patchem i skończyłem całość niedawno, aby mieć pełny obraz pracy, jaką wykonał CD Projekt RED. Konkluzja?
Czasem żałuję, że nie możemy cofnąć się do czasów pierwszego PlayStation, gdy wydawane wówczas gry musiały być dopracowane na premierę, bo nie było możliwości by po pewnym czasie dograć patcha. Dzisiaj niestety wiele tytułów jest w pełni grywalnych około pół roku po wydaniu na rynek i nie inaczej zapewne będzie w przypadku Cyberpunka 2077. Jest mi tym bardziej przykro, bo na wielu płaszczyznach to wybitna produkcja, która gdy wreszcie zostanie załatana, zapisze się złotymi głoskami w historii gier komputerowych.
Miasto snów
Chociaż głównym bohaterem historii przedstawionej w grze RPG jest V, będący najemnikiem, to na pierwszy plan wysuwa się metropolia Night City. Betonowa dżungla prezentuje się zjawiskowo, widać ogrom pracy jaki włożono w zaprojektowanie tego miejsca. Przy jego tworzeniu nie posłużono się prostym mechanizmem kopiuj-wklej, przez co każde zwiedzane miejsce ma swój specyficzny klimat. Dzielnice różnią się między sobą stylem architektonicznym. Nie patrząc na mapę, łatwo zorientujecie się czy spacerujecie po Westrbook gdzie mieszkają bogacze, a szampan leje się strumieniami czy po Santo Domingo, gdzie ludzie żyją na granicy ubóstwa. Night City możemy eksplorować wzdłuż i wszerz, ale również wertykalnie. O ile w przypadku Wiedźmina 3 zwiedzane lokacje były raczej płaskie, tak Cyberpunk 2077 najeżony jest drapaczami chmur sięgającymi nieba.
Po ulicach pewnie zaś kroczą mieszkańcy, którzy zamieszkują to onieśmielające miejsce. Próżno szukać jednak przechodniów, którzy w szarym płaszczu pragnęliby zgubić się w tłumie, nie zwracając niczyjej uwagi. Aglomeracja roi się od indywidualistów, a każdy stara się zamanifestować swoją odmienność. W praktyce jest więc realizowana zasada styl ponad treścią i poza jest wszystkim. Ekscentryczna aparycja nikogo nie dziwi, wszakże każdy stara się wyróżnić.
Inna sprawa, że określenia które padły w niektórych recenzjach takie jak to miasto żyje, są użyte trochę na wyrost. Przechodnie nie przejawiają żadnych cech zaawansowanej SI. Gdy na ulicach rozpocznie się strzelanina, tłum zachowuje się absurdalnie. Pól biedy jeśli zamiast uciekać, mieszczuchy zaczną kucać, ale zupełnie niezrozumiałe jest gdy przyjmują zastygłą pozę i rozkładają ręce. Wygląda to komicznie, ale jednocześnie poważnie zaburza immersję. Podobne wrażenia miałem, gdy podszedłem do krzyczących protestujących, trzymających w dłoniach banery przed siedzibą jednej z korporacji. Zagadawszy do wkurzonych obywateli usłyszałem hej jak leci? oraz gdzie się ubierasz? Nie trzeba chyba tłumaczyć jak bardzo te wypowiedzi zostały wyrwane z kontekstu. Równie ciężko się przyzwyczaić do policji, która materializuje się na naszych oczach, gdy tylko coś przeskrobiemy.
Sama eksploracja miasta daje jednak ogromną frajdę. Rozglądanie się za znajdźkami wciąga, a wiele z nich ukrytych jest na wyższych kondygnacjach. Chociaż V nie jest aż tak gibki jak bohater Dying Light, to skakanie po rusztowaniach może budzić pewne skojarzenia z tytułem od Techlandu. Inna spawa, że kilka razy zdarzyło mi się zablokować między skrzynkami i musiałem wczytać stan gry…
Uliczne opowieści
Fabuła stanowi mocny atut gry od Redów. Na początku tworzymy swoją postać wybierając jej pochodzenie. Możemy wcielić się w członka korporacji Arasaki, Nomada żyjącego poza miastem czy w punka dla którego domem była ulica. Dokonana decyzja wpływa na inny prolog i pozwala na wybór unikatowych opcji dialogowych w przyszłych fazach gry. Chociażby bycie korposzczurem, może w pewnych sytuacjach nam pomóc. W niektórych dialogach pochwalimy się naszą wiedzą o znanych osobistościach czy układach rządzących miastem. Sposób prowadzenia dialogów bardzo przypadł mi do gustu. Konwersacje wypadają bardzo naturalnie. Nasi rozmówcy nie stoją niczym kołki w miejscu, my także swobodnie możemy się przemieszczać. Pamiętacie dialogi ze Skyrima? Wypadają one archaicznie przy tym co zaserwował CDPR. Poza tym bogaty edytor postaci pozwoli również dopasować aparycję V do naszych preferencji. Dane nam będzie nawet ustalić długość członka bohatera. Chociaż bugi obecne w grze sprawiają, że nasz heros czasem z niezrozumiałych powodów wietrzy przyrodzenie.
Bez względu na rodzaj wybranej biografii, V zostaje najemnikiem. Naszym zadaniem staje się odnalezienie wszczepu, który może zapewnić nieśmiertelność. Nie chce psuć Wam zabawy płynącej z rozgrywki, więc na tym poprzestanę. Musicie jednak wiedzieć, że produkcja jest nieliniowa i u każdego z Was fabuła może rozwinąć się w nieco innym kierunku. Dylematy moralne są czymś co doskonale pamiętamy z Wieśka i nie inaczej jest w tym miejscu.
Spora część zadań pobocznych również reprezentuje wysoki poziom, dając szansę na lepsze poznanie postaci zamieszkujących antyutopijne uniwersum. Niestety nie brakuje rasowych fetch questów, które m.in. dotyczą unicestwienia oprychów czających się w zaułkach. Obrazuje to doskonale, jak ciężko jest wyjść deweloperom poza schemat obecny w nieomal wszystkich sandboksach. Na pocieszenie napiszę, że nie zabrakło zabawnych nawiązań do popkultury, jeśli będziecie uważni natraficie nawet na Hideo Kojime.
Żyj na krawędzi
Rozwój naszego bohatera, zależeć będzie od punktów zainwestowanych w określone cechy, oraz od wyboru poszczególnych umiejętności. Wykonywanie pewnych aktywności np. skradania się, będzie również rozwijało dane zdolności. W zależności od naszych preferencji możemy stworzyć wysportowanego mięśniaka, preferującego rozwiązania siłowe czy hakera dla którego informatyka nie ma żadnych tajemnic. Zamiast chwytać za gnata, możemy przejąć kontrolę nad elektroniką i wykorzystać ją do swoich celów, aby po cichu rozwiązać problem. Jeśli jednak nie cenicie sobie finezyjnych rozwiązań, nic nie stoi na przeszkodzi, by to spluwa rozwiązywała wasze kłopoty. Pamiętajcie jednak, że Cyberpunk 2077 to gra RPG. Ważna jest więc nie tylko wasza zręczność, ale i współczynniki cechujące V. Jeżeli macie wprawne oko, ale nie specjalizujecie się w pistoletach, to oponenci będą gąbkami na pociski.
Bardzo spodobało mi się zaimplementowanie trybu detektywistycznego nazwanego braindance. Pozwala on wchodzić w skórę innych ludzi i przeżywać ich wspomnienia. W wyniku tego będziemy w stanie dojrzeć wskazówki, które pomogą znaleźć odpowiedzi jakich szukamy. Będziemy mogli korzystać z różnych trybów lustrowania otoczenia, by przysłuchać się dźwiękom a nawet zmierzyć temperaturę danych obiektów. Widać w tej mechanice pewną analogię do wiedźmińskich zmysłów, ale ręczę że została ona lepiej zrealizowana.
Technikalia
Model jazdy pojazdami przyrównałbym do GTA V. Samochody prowadzi się przyzwoicie, niemniej miałem wrażenie, iż nieco bardziej topornie niż w hicie od Rockstara. Nie liczcie też na to, że zabawa w Carmangeddon i ucieczka przed stróżami prawa, dostarczy Wam takiej przyjemności jak ta w serii Grand Theft Auto. Widać również, że niektórych wirtualnych kierowców przerasta prowadzenie auta, bo bardzo często jesteśmy świadkami zatorów na drodze. Myślę, że zagadnienia związane z cyfrową motoryzacją są kolejnym aspektem wymagającym usprawnienia.
Grafika to najwyższa liga. O ile dysponujecie potężną maszyną, piękno Night City zrobi na Was piorunujące wrażenie. Nawet z wyłączoną opcją ray-tracing (neony dają radę!), oprawa wizualna prezentuje się doskonale. Redzi nie szczędzili detali obiektom, a animacja rzadko chrupała. Efekt rozmycia i aberracja chromatyczna, które możemy włączyć w opcjach dodają zaś głębi obrazu. Jeśli posiadacie słabszą jednostkę, to z łatwością dopasujecie parametry obrazu do możliwości sprzętu. Można wyłączyć cienie czy zmniejszyć ilość przechodniów przemierzających ulicę, dzięki czemu nawet na słabszych konfiguracjach gra powinna działać optymalnie.
Wypadek przy pracy
Zupełnie inaczej ma się sprawa z edycjami, jakie zostały dedykowane konsolom VIII generacji. Wersja na PlayStation 4 woła o pomstę do nieba. Nie zazdroszczę właścicielom konsol PS4, którzy czekali na Cyberpunka 2077, a nie posiadają w domu alternatywny w postaci mocnego komputera. Średnia ocen tej edycji na Metacritic wynosi obecnie 3.o jeśli chodzi o użytkowników portalu i 52/100 w przypadku redakcji. Wersja ta nigdy nie powinna przejść kontroli jakości. Dlaczego? Zasięg generowania się obiektów jest niezwykle krótki (postacie dorysowują się na naszych oczach), rozdzielczość spada do poziomu 720p, auta lewitują, postacie podczas mówienia nie poruszają ustami, a gra schodzi poniżej poziomu 30 klatek w bardzo wielu miejscach.
Faktem jednak jest, że tak ambitny projekt ciężko było dostosować do możliwości konsol, które są obecne na rynku od 2013 roku. Cd Projekt RED myśląc o zyskach nie mógł niemniej pominąć tej grupy klientów, była ona zbyt liczna by ją zlekceważyć. Na pewno programistom byłoby łatwiej wykrzesać więcej z PS4, gdyby pracowali wyłącznie nad wersją na tę platformę. Tak jak to miał miejsce w przypadku studia Naughty Dog, które tworząc exclusiva The Last of Us Part II na sprzęt Sony wycisnęło z niego 100% mocy.
A co słychać w warstwie dźwiękowej? W samochodowym radiu usłyszymy wpadające w ucho rockowe i rapowe kawałki. Nie brakuje też świetnie korespondujących ze stylistyką miasta elektronicznych nut. Grałem w polską wersję językową i głosy bohaterów, w tym Michała Żebrowkiego wcielającego się Johnnego Silveranda, brzmiały bardzo przekonująco.
Hit czy kit?
W pracy redaktora, chyba nigdy nie stanąłem przed tak trudnym zadaniem jak ocenienie Cyberpunka 2077. Studio CDPR zamiast ładować pieniądze w marketing, mogłoby solidnie dopracować produkt, tak by konsumenci nie musieli się wcielać w betatesterów. Z drugiej strony zamykanie oczu na błędy innych wydawców, nie byłoby w porządku. Ubisoft co roku dostarcza nam gry z serii Assassin’s Creed pełne bugów, absolutnie nie ucząc się na swoich błędach. Rodzimi deweloperzy nie spełnili wszystkich oczekiwań, ale przynajmniej stworzyli nowe, bardzo ambitne IP. Cyberpunk 2077 to u podstaw bardzo dobra gra, którą gdy doczeka się jeszcze kilku łatek, będzie można z czystym sumieniem polecić.
Cyberpunk 2077
Ten tytuł podzieli graczy jak żaden inny
Cyberpunk 2077 to wydana przedwcześnie produkcja z ogromnym potencjałem. Po kolejnych łatkach z czystym sumieniem będzie można dodać 0,5 punktu do oceny.
Plusy:
- przepiękna oprawa wizualna
- świetnie zaprojektowane miasto
- braindance
- niezła fabuła
Minusy:
- wszechobecne bugi
- drewniany model jazdy