Black Myth: Wukong – najbardziej oczekiwana gra na Steam. Nawet tony kontrowersji jej nie zaszkodzą

Black Myth: Wukong - najbardziej oczekiwana i kontrowersyjna gra roku
PG Exclusive Publicystyka

Oto gra, która jest najchętniej dodawana do listy życzeń na Steam. Kolejnych materiałów i informacji wyczekujemy od lat, pokładając w niej gigantyczne wręcz nadzieje i oczekując istnej rewolucji. Black Myth: Wukong to wielka tajemnica.

No bo przecież mało która firma w gamedevie może pochwalić się takimi niejasnościami w praktycznie każdej kwestii. Deweloperzy z chińskiego studia Game Science postanowili nabrać wody w usta, a praktycznie każdy ich komunikat niezwiązany bezpośrednio z samą grą jest po ichniemu. I weź człowieku znajdź w tym wszystkim jakiś sens.

Sensem na pewno jest czekanie na premierę gry. Jeśli wszystkie gwiazdy ułożą się w odpowiedniej konfiguracji, przeznaczenie nas nie oszuka, a boskie sygnały w końcu dotrą, Black Myth trafi na rynek jeszcze w tym roku. I być może też macie tę grę na swojej liście życzeń – w końcu setki tysięcy graczy nie mogą się mylić… prawda?

Jak niestety pokazał przykład The Day Before, nawet najlepiej kreowane produkcje mogą okazać się kompletnym blamażem. Za Wukong nie stoi jednak grupa domorosłych zapaleńców z Jakucka, a gigantyczne finansowanie, wsparcie „grubych” korporacji. Ba, zapewne nawet sami nie wiemy, jak wiele dzieje się za kulisami. I po części kogo to obchodzi? Patrząc na to logicznie, każdemu powinno zależeć tylko na tym, aby po prostu tym razem się udało.

Black Myth: Wukong – czym jest ta gra?

Za Black Myth: Wukong odpowiada chińskie studio Game Science, założone przez weteranów z Tencentu, czyli tamtejszego molocha gamingowego. Co ciekawe, nie jest to ich pierwsza gra, bo debiut zaliczyli w 2016 roku całkiem udanym RTS-em Art of War: Red Tides. Teraz jednak znacznie wychodzą ponad to, co do tej pory osiągnęli, bo pierwotnie zapowiedziana w 2020 roku gra RPG akcji od pierwszego pokazu prezentuje wręcz niewyobrażalną jakość.

Pozycja powstaje na silniku Unreal Engine 5 i wbrew pozorom nie będzie to soulslike w całym znaczeniu tego słowa. To raczej RPG akcji mocno inspirowane grami, takimi jak Dark Souls, lecz ze znacznie płynniejszą i bardziej dynamiczną akcją (jak w choćby Sekiro). Gracze wcielą się w tytułowego małpiszona, zwanego tu „Przeznaczonym”. Wyruszą w podróż ku odkryciu sekretów związanych z tajemniczą legendą. Główny akcent postawiono na eksplorację, ale przede wszystkim kluczem jest tu walka. Tego możemy być pewni – zdecydowanie potyczek tu nie zabraknie.

Mimo wszystko, wzorem klasycznych soulslike’ów, będzie tu naprawdę sporo starć z wymagającymi przeciwnikami, wyjętymi wprost z chińskiej mitologii. Do walki ruszymy domyślnie z tradycyjnym chińskim kosturem Ruyi Jingu Bang, choć w trakcie rozgrywki przyjdzie nam zebrać więcej wyposażenia. Posłużymy się również magią, w tym możliwością transformowania się w zwierzęta. W ten sposób będziemy mogli przekraść się między przeciwnikami czy też pomóc sobie w bezpośredniej potyczce. I tak, twórcy zadbali o możliwość ulepszania postaci.

Black Myth: Wukong z rychłą premierą | Newsy - PlanetaGracza

Świat żywcem wyjęty z powieści

Chyba jednym z kluczowych punktów gry jest tło fabularne, bezpośrednio inspirowane klasyczną chińską powieścią z XVI wieku, „Wędrówka na Zachód”, poety i powieściopisarza Wu Chenga. Jest to jeden z filarów tamtejszej kultury, stanowiący część czterech klasycznych powieści literatury chińskiej. Powieść przedstawia historię tangowskiego mnicha Tripitaka (postać wzorowana na rzeczywistym mnichu i podróżniku Xuanzangu, ale to tylko inspiracja, żeby nie było), który udał się w daleką podróż wraz ze swoimi towarzyszami, w tym „małpim królem” Sun Wukongiem. To absolutna klasyka bardzo głęboko sięgająca do buddyzmu, ludowych chińskich wierzeń, legend, czy konfucjanizmu.

Gra również zaoferować ma wędrówkę – w końcu to główny filar całej opowieści – lecz w wydaniu podszytym sporą dawką akcji. Na naszej drodze staną różnorakie stwory, w większości Yaoguai. Na zaprezentowanych do tej pory materiałach widać bardzo dużą różnorodność przeciwników. Staniemy do walki z pokracznymi demonami, gigantycznymi małpami czy siejącymi postrach tytanami, a także legendarnymi wojownikami znającymi różne sztuki walki. Będą też tradycyjne chińskie smoki! Oczywiście rozgrywka nie skupia się wyłącznie na walce z bossami, bo aby do nich dotrzeć, gracz musi przetrzebić szeregi stojących na drodze „minionów”.

Rozgrywka ma charakter liniowej gry stawiającej na fabułę, z dopracowanymi (wedle dotychczasowych materiałów) przerywnikami filmowymi i różnymi postaciami, które spotkamy w trakcie odkrywania kolejnych kart scenariusza. Nie będzie tu otwartego świata, ale zamiast tego raz na jakiś czas trafimy do pół-otwartych lokacji. Mimo wszystko nie liczcie na wielką swobodę, choć drogę do celu obierzemy nierzadko wedle własnych upodobań.

Skąd ten hype?

Pierwszy zaprezentowany materiał z gry po prostu ocieka… no, wszystkim. Twórcy zabezpieczyli się, informując, iż to jedynie wersja pre-alfa. Tylko że mało która propozycja dla graczy na tak wczesnym etapie produkcji wygląda tak dobrze i działa równie świetnie! Grafika to jedno, lecz klimat, projekt postaci (w tym wrogów), choreografia ciosów – wszystko to po prostu prezentuje się jak faktycznie next-genowa gra. Nie mówiąc już o tym, że pierwsze materiały mają ponad 4 lata – wtedy wrażenie było jeszcze silniejsze.

W trakcie prac gra zaliczyła delikatny restart, gdyż deweloperzy postanowili przenieść ją z Unreal Engine 4 na nowszą wersję silnika, Unreal Engine 5. Jeżeli wtedy była piękna, to ciężko powiedzieć, jak wygląda teraz. Nawet w 2024 roku sprawia wrażenie faktycznego next-gena, na którego gracze czekają od bardzo dawna.

Poza tym to audio… Muzyka muzyką, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie innej gry, która tak mocarnie podkreślałaby każde starcie. Na zaprezentowanych w sieci filmach pokazujących walki z bossami, słychać każdy stukot, każde uderzenie, delikatne powiewanie materiałów na ubraniach, piasek pod butami. Po prostu Wukong „wali” w nasze wszystkie zmysły. Wydaje mi się, że czegoś takiego gracze potrzebowali od dawna. No i twórczej swobody, bo akurat w dziedzinie action RPG niewiele jest gier osadzonych w mitologii chińskiej. To spory powiew świeżości.

Czy Black Myth: Wukong będzie trudne?

Wiele osób od razu zaczęło się zastanawiać, jak będą się pocić z wycieńczenia. O tym akurat twórcy nie mówili wcześniej zbyt otwarcie, a podobieństwa do gatunku soulslike to raczej efekt gameplayów. Nie oczekujcie jednak, że będziecie nieustannie łamać czachy wrogów – Wukong ma być wymagające, jednocześnie umożliwiając korzystanie z wielu narzędzi i umiejętności. Te z kolei mogą zdecydowanie przełożyć się na ostateczne doświadczenie, które być może przemówi nawet do tych, którzy od serii Dark Souls odbili się na bardzo wczesnym etapie.

Gracze na przykład zyskają możliwość wspomnianej już wyżej przemiany w inne istoty, w tym w zwierzęta. Dzięki nim będą mogli uniknąć części starć albo poradzić sobie z bardziej wymagającymi przeciwnikami. Kluczowym aspektem jest też opcja transformacji w… bossów. Mechanika ta powstała po to, aby gracze poczuli się jeszcze silniejsi i mogli pokonać niemilca jego własną bronią. Cała filozofia studia opiera się przecież na tym, aby pojedynki były jak najbardziej widowiskowe.

„Chcemy, by gracz poczuł się jak bohater. Ta gra jest oparta na Podróży na Zachód, a w powieści, gdy Małpi Król walczy ze swoimi wrogami, jest to bitwa między nieśmiertelnymi. Obaj mają transformacje i zaklęcia, to prawie jak przedstawienie” – wyjaśniali przedstawiecie Game Science w rozmowie z VGC. Także przygotujcie się na potyczki bogów. To nie Elden Ring, w którym staniemy naprzeciw bogom, bo tutaj sami nim zostaniemy.

Walka, czyli taniec śmierci

W Black Myth: Wukong centralnym punktem uwagi graczy będzie walka. Podobno gra jest naszpikowana starciami z bossami, a cała idea skupia się właśnie na ich pokonywaniu. Sam nie jestem do końca pewien, czy takie ryzyko się opłaci – wedle wczesnych opinii w mediach, starć tego typu jest wręcz zbyt dużo i są za często, przez co nie ma nawet okazji szlifować umiejętności w trakcie zwyczajnych potyczek. Może to jednak bezpodstawna obawa – istnieje szansa, że po prostu tak wyglądał prezentowany materiał.

System walki to dość spora niewiadoma, prócz tego, że twórcy chcą, aby starcia przypominały „taniec z ostrzami”. Główny bohater wije się i skacze jak totalny oszołom (w końcu to małpa, nie?), nieustannie tnąc wielkiego wroga swoim kosturem. Umiejętności magiczne mają pomóc w kontrolowaniu sytuacji, ale główny akcent i tak postawiono na walkę w zwarciu.

Ta ma z kolei być diabelsko wręcz dynamiczna. Elden Ring? Błagam, zapomnijcie o tych powolnych rycerzach. Sekiro? Lepiej, ale jednak to nadal nie to samo. Wukong stawia na gwałtowne ataki, ostrą precyzję, dodając od siebie coś znacznie lepszego od tradycyjnych przewrotów czy uników. Gdy tylko wciśniemy przycisk odskoku w dobrym momencie, na naszym dawnym miejscu pozostanie duchowy ślad przykuwający uwagę wroga, a my w tym czasie będziecie mogli okładać go kosturem w potylicę. Proste, ale w sumie genialne i faktycznie niepowtarzalne.

O co chodzi z tą całą dramą wokół Black Myth: Wukong?

Wiemy już, że miliony graczy czekają na premierę gry, która wygląda absolutnie ślicznie i może nieźle namieszać w gatunku action RPG. To niezaprzeczalny fakt. Z drugiej strony, jak chyba większości dużych premier, pojawiło się sporo kontrowersji. Te nie są jednak związane z grą bezpośrednio, a dotyczą dość dziwnych, niejasnych i wysoce niepokojących warunków panujących w Game Science.

O deweloperach w chińskiej części internetu jest głośno od dawna, gdy tamtejsze media zaczęły naświetlać sprawę seksistowskich, fatfobicznych mizoginizstycznych komentarzy członków zespołu. Później sprawą zajęła się redakcja IGN, która trafiła na wiele przejawów skandalicznego wręcz zachowania. W sieci pojawiły się nawet rzekome obrazki (wchodzicie na własną odpowiedzialność!), związane z kulturą pracy w studiu, które miały ukazywać gamingowe wariacje na temat narządów płciowych i seksu, z napisami takimi jak „grubasy mogą się p*******”, „obowiązkowe samozadowalanie” czy „nie r***** kolegów z pracy”. Rzekomo twórcy nie chcieli zatrudniać kobiet, a parę osób miałoby wskazywać na skandaliczne warunki zatrudnienia w atmosferze męskiej kultury deprecjonowania kobiet.

Później zrobiło się głośno o tym, jakoby to agencja równości rozrywkowej Sweet Baby miałaby chcieć wyłudzić od twórców 7 milionów dolarów, aby pomóc im w odpowiednim reprezentowaniu gry dla kobiet, mniejszości i społeczności LGBTQ+. Ci się jednak nie zgodzili. Ale czy na pewno?

Kłamstwa, Google Translate i problemy komunikacyjne

Wszystko, co napisałem w powyższych akapitach, może być jednak… kłamstwem. Albo manipulacją, naciąganiem faktów, błędnym zrozumieniem bądź sztucznym nadmuchaniem dramy. Po pierwsze – Game Science porozumiewa się ze światem, a raczej w tym wypadku – z Chinami, po chińsku. Tamtejsza kultura jest skrajnie odmienna od zachodniej, nie mówiąc o barierze językowej. Pojawiło się sporo wątpliwości na temat kontrowersji wokół twórców. Raporty dotyczące seksizmu i innych zachowań mogą (przynajmniej po części) być winą złego tłumaczenia, niezrozumienia slangu i po prostu mieszającymi się ze sobą raportami.

Jak dla mnie to dość oczywiste, że coś na rzeczy być prawdopodobnie może, ale skala problemu i opisywane zachowania niekoniecznie odzwierciedlają stopień rzekomej patologii panującej w zespole. W sieci da się znaleźć sporo opinii chińskich graczy mówiących po angielsku, wedle których sytuacja nie przedstawia się aż tak dramatycznie. Z drugiej strony są też opinie, że jest nawet… gorzej. Komu ufać?

W tym wszystkim zdecydowanie nie pomaga fakt, że Game Science trzyma wodę w ustach, nie komentując praktycznie nic, prócz informacji o samej grze. Wcześniejsze raporty o negatywnych stosunkach ze Sweet Baby również mają pochodzić pod fake news, zręcznie piętnujący studio, o którym i tak jest niezwykle głośno. Ponadto niektóre zachodnie redakcje miałyby być złe na to, że na prezentowanych materiałach praktycznie nie ma kobiet. Poszło w szczególności o jeden z pokazów rozgrywki, który osadzony był jednak w buddyjskiej świątyni – miejscu, w którym żyją tylko mężczyźni, gdyż kulturowo w Chinach zakonnice mają własne miejsca kultu.

Black Myth: Wukong – data premiery, czyli kiedy koniec oczekiwań?

Wszystko to rzuca dość niepokojący cień na twórców, choć może jedynie wynikać nawet z tak prozaicznego powodu, jak głupie tłumaczenie. Cokolwiek jednak by się nie działo, raczej w niewielkim stopniu wpłynie to na sprzedaż gry, a już na pewno na jej popularność – w zasadzie kontrowersje tylko nagłaśniają rychłą premierę tytułu.

Black Myth: Wukong po wielu latach oczekiwania zadebiutuje na rynku 20 sierpnia 2024 roku. Gra trafi na konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S, oraz na maszyny PC, czyli tytuł będą mogli sprawdzić wszyscy posiadacze obecnej generacji i komputerów nawet ze średniej półki cenowej. Docelowe wymagania przedstawiają się w końcu dość nisko.

Black Myth: Wukong na nowej rozgrywce. Wygląda pięknie

Wymagania sprzętowe Black Myth: Wukong na PC:

Minimalne wymagania sprzętowe (średnia jakość grafiki, 1080p):

Procesor: Intel Core i5-8400 lub AMD Ryzen 5 1600
Karta graficzna: GeForce GTX 1060 lub Radeon RX 580
Pamięć VRAM: 6 GB
Pamięć RAM: 16 GB
Miejsce na dysku: 130 GB (wspierane HDD, preferowane SSD)
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Zalecane wymagania sprzętowe (wysoka jakość grafiki, 1080p):

Procesor: Intel Core i7-9700 lub AMD Ryzen 5 5500
Karta graficzna: GeForce RTX 2060 lub Radeon RX 5700 XT / Arc A750
Pamięć VRAM: 6 GB
Pamięć RAM: 16 GB
Miejsce na dysku: 130 GB
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Wymagania sprzętowe do ultra (najwyższa jakość grafiki, 4K):

Procesor: Intel Core i7-9700 lub AMD Ryzen 5 5500
Karta graficzna: GeForce RTX 4070 lub Radeon RX 7800 XT
Pamięć VRAM: 12 GB
Pamięć RAM: 32 GB
Miejsce na dysku: 130 GB
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Minimalne wymagania sprzętowe z RTX (średnia jakość grafiki, niskie ustawienia ray tracingu, 1080p):

Procesor: Intel Core i5-9400 lub AMD Ryzen 5 1600
Karta graficzna: GeForce RTX 3060
Pamięć VRAM: 8 GB
Pamięć RAM: 16 GB
Miejsce na dysku: 130 GB
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Zalecane wymagania sprzętowe z RTX (średnia jakość grafiki, średnie ustawienia ray tracingu, 1080p):

Procesor: Intel Core i7-9700 lub AMD Ryzen 5 5500
Karta graficzna: GeForce RTX 4060
Pamięć VRAM: 8 GB
Pamięć RAM: 16 GB
Miejsce na dysku: 130 GB
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Wymagania sprzętowe na ultra z RTX (wysoka jakość grafiki, bardzo wysokie ustawienia ray tracingu, 4K):

Procesor: Intel Core i7-9700 lub AMD Ryzen 5 5500
Karta graficzna: GeForce RTX 4080 Super
Pamięć VRAM: 16 GB
Pamięć RAM: 32 GB
Miejsce na dysku: 130 GB
System operacyjny: Windows 10/11 64-bit

Gra od Game Science jest obecnie na szczycie list życzeń graczy na Steam. Oznacza to, że już na samą premierę na nową chińską przygodę może rzucić się absurdalna liczba graczy, którym niestraszne są kontrowersje czy niejasności wobec projektantów. Ciężko ich jednak winić, bo produkcja od pierwszych materiałów zapowiada się po prostu bosko, jawnie rzucając współczesnym tytułom AAA kłodę pod nogi w postaci twórczej swobody i zaprezentowania czegoś kompletnie nowego. I nie uwierzę w to, że cokolwiek mogłoby zastopować zbliżający się debiut. Reszta w rękach twórców i graczy, którzy zagłosują przecież portfelem.

Artur Łokietek
O autorze

Artur Łokietek

Redaktor
Zamknięty w horrorach lat 80. specjalista od seriali, filmów i wszystkiego, co dziwne i niespotykane, acz niekoniecznie udane. Pała szczególnym uwielbieniem do dobrych RPG-ów i wciągających gier akcji. Ekspert od gier z dobrą fabułą, ale i koneser tych z gorszą. W przeszłości miłośnik PlayStation, obecnie skupiający się przede wszystkim na PC i relaksie przy Switchu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie