Ubisoft winny swoich porażek i wielkich zwolnień – bez ogródek mówi jeden z twórców Baldur’s Gate 3
Michael Douse z Larian Studios ponownie bez ogródek zabrał głos w niedawnej sprawie. Twierdzi, że tylko Ubisoft trzeba winić za porażki firmy.
Ubisoft ostatnio ma gigantyczne problemy. Ich gry po prostu nie sprzedają się tak dobrze, jak liczy wydawca. W związku z tym korporacja musiała raz jeszcze przeanalizować swoje plany, skutkiem czego przesunięcie premiery Assassin’s Creed Shadows.
Ubisoft winny swych porażek
Michael Douse, dyrektor ds. wydawniczych w Larian Studios, powrócił na Twittera z własnymi przemyśleniami na temat kondycji współczesnego rynku gier AAA i licznych potknięć największych w branży. Ubisoft w ciągu zaledwie kilku lat z firmy wydającej hit za hitem stało się cieniem dawnej siebie. Korporacja ma problemy, ich gry się nie sprzedają, całe drużyny dostają wypowiedzenia, gry zostają anulowane, a to wszystko… nie, wbrew pozorom nie jest winą graczy, jak próbuje usprawiedliwić się francuski wydawca i producent.
Niedawno echem odbiła się wieść o rozwiązaniu zespołu odpowiedzialnego za nowego Prince of Persia. Tytuł po prostu nie sprzedał się zgodnie z oczekiwaniami, mimo pozytywnych ocen w mediach. Douse twierdzi, że wszystko leży po stronie beznadziejnych pomysłów Ubisoftu i ich prób ekspansji na rynek usług. Zaczęło się, gdy wydawca wycofał się ze Steam, stawiając na Ubisoft Connect oraz rozwój Ubisoft+, własnej subskrypcji z grami. Samo Prince of Persia: The Lost Crown to bardzo udana gra, ale ominięta przez wielu graczy. Na Steam trafiła dopiero po 7 miesiącach od debiutu. Do tego mało kto w momencie jej premiery chciał ograć ją w subskrypcji, bo po prostu… nie ma tam gier.
Ostatnią godną uwagi grą na ich platformie był prawdopodobnie Far Cry 6 w 2021 roku. The Crew, Mirage i Avatar pojawiły się w 2023 roku i nie osiągnęły dobrych wyników, więc można założyć, że subskrypcje były w zastoju, gdy PoP został wydany do 2024 roku. Co oznacza, że ludzie nie uruchamialiby ich sklepu zbyt często. Gdyby gra ukazała się na Steamie, nie tylko odniosłaby sukces rynkowy, ale prawdopodobnie powstałby sequel, ponieważ zespół jest tak silny. To taka zepsuta strategia. Najtrudniej jest zrobić grę średnią ocen 85+, ale o wiele, wiele łatwiej jest ją wydać. Po prostu nie powinno się tego robić w taki sposób.
Twórcy gier niech przyzwyczają się do bezrobocia
Michael Douse stojący przecież za gigantycznym sukcesem Baldur’s Gate 3 zna się na rzeczy. Dostrzega, że problem tkwi w samym podejściu korporacji. Ubi od lat udaje, że gracze uwielbiają firmę tak bardzo, że nawet mogą porzucić korzystanie ze Steam, aby tylko cieszyć się ich tytułami na PC. Sytuacja tymczasem wygląda zgoła inaczej.
Jeśli stwierdzenie „gracze powinni przyzwyczaić się do nieposiadania swoich gier na własność” jest prawdziwe ze względu na określoną strategię wydawniczą (subskrypcje ponad sprzedażą), to stwierdzenie „deweloperzy muszą przyzwyczaić się do nieposiadania pracy, jeśli stworzą uznaną przez krytyków grę” (strategia platformy ponad sprzedażą tytułu) jest również prawdziwe, a to po prostu nie jest rozsądne – nawet z biznesowego punktu widzenia.
– dodaje pracownik Lariana
Douse nawiązuje w ten sposób do słów Ubisoftu, które twierdziło, że “gracze powinni przyzwyczaić się do nieposiadania gier, które kupują”. To z kolei miało oznaczać przede wszystkim wypożyczania licencji na kupowane gry lub całkowite ich ogrywanie w ramach usług takich jak Ubisoft+.
Ubi tymczasem chyba zdało sobie sprawę ze skali problemu. Firma zapowiedziała powrót na Steam. To właśnie tam już w dzień premiery trafić ma Assassin’s Creed Shadows. Do tego twórcy rezygnują z kontrowersyjnych przepustek sezonowych i innych mikropłatności. Rychło w czas?
Źródło: PC Gamer