Oburza Cię transpłciowość w grach? Mam dla Ciebie radę

The Last of Us Part II - Lev
Felieton

Transpłciowe postacie w grach wideo budzą masę kontrowersji wśród graczy. Dziwię się, że dla niektórych osób ten temat jest tak oburzający.

Niedawno do sieci wypłynęła informacja mówiąca, że w Hogwart’s Legacy gracze będą mogli wcielić się w transpłciową postać. W sieci oczywiście zawrzało i gracze podzielili się na dwie grupy. Jedni straszliwie się oburzyli, a drudzy podeszli do sprawy pozytywnie bądź neutralnie.

Temat powraca zresztą po raz kolejny. To nie pierwszy przypadek, gdzie w sieci wybuchły kłótnie przez podobną decyzję deweloperów. Dyskusje w tym temacie są oczywiście naturalne, ale czy warto rwać sobie o to włosy z głowy? Rozwiązanie sprawy jest przecież banalnie proste.

Czym jest transpłciowość i kiedy pokazano ją w grach po raz pierwszy?

Samo pojęcie osoby transpłciowej bywa dla wielu osób bardzo zwodnicze. Przede wszystkim nie ma jednego i spójnego zestawu cech, który objąłby każdą osobę transpłciową. W dużym uproszczeniu, pojęcie to dotyczy osób, których płeć biologiczna nie pokrywa się z ich uczuciami i zachowaniem. Oczywiście to tylko jedna z wielu definicji, wszak pojęcie to dość płynnie ewoluuje. Faktem jest, że transpłciowość nie jest chorobą ani zaburzeniem. Tak zadecydowała Światowa Organizacja Zdrowia i będę się trzymał tego stwierdzenia.

Sam temat choć w popkulturze stał się “popularny” stosunkowo niedawno, nie jest niczym obcym dla świata. Każdy kojarzy słynne rodzeństwo reżyserek Wachowski, które mają na swoim koncie Matrixa. Na początku poprzedniej dekady ujawniły, że są osobami tranpłciowymi. Niedawno głośno było też o tranzycji aktora Elliota Page’a, a dodatkowo każdy Polak z pewnością kojarzy posłankę Annę Grodzką.

Co więcej, wiele osób wypowiada się na temat osób transpłciowych negatywnie nie mając w znacznej większości z nimi nigdy kontaktu. Statystycznie jedynie około 2% Polaków miało okazję poznać takiego człowieka osobiście.

Wbrew pozorom, temat osób i postaci transpłciowych pojawia się w grach wideo od bardzo dawna. Prawdopodobnie pierwszą tranpłciową bohaterką sportretowaną przez deweloperów była Birdo z Super Mario Bros 2. W instrukcji do gry w wersji amerykańskiej pojawiła się wzmianka mówiąca, że Birdo jest “mężczyzną, który wierzy, że jest kobietą”. Sama Birdo rzekomo wolałaby, aby zwracać się doń per Birdetta.

Powyższa postać została przedstawiony przez Nintendo dość karkołomnie. Big N mocno uprościło temat, choć pod koniec lat 80-tych sprawa osób transpłciowych wciąż była dość świeża dla społeczeństwa. Do dziś ten temat jest zresztą dla wielu problematyczny. Mam wrażenie, że niektórzy postrzegają go jako swoisty rodzaj mody.

Spotkałem się nawet ze stwierdzeniem, że pokazywanie transpłciowych bohaterów i bohaterek w dziełach popkultury to trend surfujący na fali wzrostu popularności lewicowych ugrupowań. Nie wiem czy bardziej mnie to rozbawiło, czy zaniepokoiło, ale nie jest to prawdą. W praktyce rzecz nie jest obca kulturze, ale dopiero od niedawna zaczęła być sensownie ukazywana. To właśnie realizm i bądź co bądź poważne podejście do sprawy, bywa u wielu graczy zapalnikiem do złości i nie jest to słuszne.

Transpłciowe postacie w grach są przedstawiane niejednolicie

Problem braku akceptacji jakiekolwiek odmienności towarzyszy ludzkości od zawsze. Dotyczy on każdej rasy, religii, wierzenia, orientacji seksualnej i innej, dowolnej mniejszości. Podobnie jest w przypadku osób transpłciowych, które w kulturze popularnej (w tym grach wideo) pojawiły się na szerszą skalę stosunkowo niedawno. Oczywiście mówię tu o dobrze sportretowanych przypadkach, które odpowiednio podchodzą do tematu. Znajdą się też te gorsze interpretacje.

W Cyberpunku 2077 możemy natknąć się na plakaty z pewną postacią. Z twarzy wygląda jak kobieta, ale na obcisłych spodniach widnieje podłużny, mocno zarysowany kształt. O ile Cyberpunk nie stroni od wątków postaci o innej tożsamości płciowej, tak wspomniany plakat jest po prostu trochę niesmaczny i właściwie zbędny w konstrukcji świata. Redzi spotkali się zresztą z krytyką za takie przedstawienie karykaturalnej, ale jednak postaci trans. Jak widać, to mocno wrażliwy temat, co nie powinno nikogo dziwić.

Tych dobrych przykładów również nie trzeba szukać daleko. Jeśli boicie się drobnych spojlerów z The Last of Us 2, to omińcie następne trzy akapity.

W TLOU2 pojawia się Lev – transpłciowy chłopiec, który został wygnany ze swojej wioski za to, że zgolił włosy. Oczywiście to czysto symboliczny powód wygnania. W praktyce mieszkańcy wspomnianej wioski zwracają się do Lev per Lily, więc przyczyna konfliktu nasuwa się nam sama.

Dopóki nie skonfrontujemy się z dawnymi towarzyszami Lev, gracz nie ma pojęcia o tym, że napotkany chłopiec w dniu narodzin był postrzegany jako osoba o innej płci. Moim zdaniem to przykład przyzwoicie ukazanej postaci trans, ale jednak nieidealny. Twórcy nieco na siłę ukazali w grze zjawisko tzw. deadnamingu, czyli zwracania się do osoby transpłciowej jej dawnym imieniem. Dla jednych to zbędne ukazanie toksycznej praktyki, a dla innych po prostu chęć dosadnego wyjaśnienia wątku.

Oczywiście dzięki poruszeniu niewygodnych dla części graczy tematów, na Naughty Dog spadła fala krytyki. Niektórzy twierdzą, że liczne nagrody zdobyte przez studio wynikają z wszechobecnej “poprawności politycznej”. Faktycznie, przecież absolutnie każdy krytyk wręczający TLOU 2 ocenę 10/10 sugerował się tylko i wyłącznie poruszanymi przez grę, bądź co bądź trudnymi tematami. 😉

Drogi graczu, jeśli przeszkadza Ci transpłciowa postać w grze, to po prostu jej nie odpalaj

Naprawdę dziwię się osobom, które namawiają do bojkotu gier poruszających temat osób niewpisujących się w (moim zdaniem dziś już w tej kwestii czysto teoretyczne) normy społeczne.

O ile każdy ma prawo do własnego zdania, tak chyba wypadałoby wyrażać je z szacunkiem do drugiej osoby. Możemy czegoś nie popierać, możemy nawet być czemuś przeciwni. Jeśli jednak ktoś nie robi nam krzywdy, to po co utrudniać mu życie? Warto pamiętać, że naśmiewając się z wirtualnej (ale realistycznie przedstawionej) postaci przynależącej do danej mniejszości, chcąc nie chcąc uderzamy w całą grupę społeczną.

Czy się to komuś podoba czy nie, postacie transpłciowe będą pojawiały się w grach wideo, filmach, komiksach i innych tworach kultury. Krytykowanie decyzji twórców i sugerowanie, że wrzucają do swoich produkcji mniejszości na siłę tak naprawdę nie ma większego sensu.

Owszem, zdarzają się przypadki, gdzie – przykładowo – postać historyczna o białym kolorze skóry jest grana przez czarnoskórego aktora. W tym przypadku mamy do czynienia ze zwykła interpretacją twórców lub – faktycznie – błędną i zbędną decyzją.

W przypadku osób o innej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej nie ma jednak mowy o uwarunkowaniach historycznych lub kontekstowych. Nie da się wprowadzić takiej postaci na siłę, bo może nią być każdy otaczający nas człowiek. Osoby należące do wspomnianych mniejszości funkcjonują na równi z nami i mijamy je codziennie na ulicy. Jedną z nich może być więc dowolna, fikcyjna postać i absolutnie nie uwłacza to przedstawionej historii niezależnie od realiów.

Jeśli komuś naprawdę przeszkadza ukazywanie takich postaci w grach wideo, to recepta na rozwiązanie “problemu” jest banalnie prosta – po prostu nie graj w gry podejmujące taką tematykę. Z drugiej strony warto się zastanowić, czy faktycznie opłaca się ograniczać swoje hobby, bo pewne decyzje twórców kłócą się z naszymi przekonaniami. Moim zdaniem to strzelanie do własnej bramki. Gry są po to, aby bawić i dostarczać emocje. Nikt nikomu nie wpycha na siłę swojej wizji idealnego świata.

Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie