The Last Guardian – lata pracy, niecierpliwości graczy i odwlekania premiery. Czy ta historia będzie miała happy end?
Kręte losy jednej z najbardziej wyczekiwanych gier.
Żeby w ogóle zrozumieć hype związany z The Last Guardian, trzeba poznać poprzednie produkcje stworzone przez Team Ico. Shadow of the Colossus oraz Ico, wydane oryginalnie na PlayStation 2, okazały się grami z najwyższej półki, dzięki którym wspomniany deweloper momentalnie znalazł się w doborowym gronie najbardziej cenionych producentów First Party. Wielki kunszt Japończyków znalazł uznanie wśród tysięcy użytkowników poczciwej czarnuli, dla których wymienione tytuły zredefiniowały pojęcie przygodowa gra akcji, stając się ważnym krokiem w rozwoju płaszczyzny emocjonalnej pomiędzy bohaterami w grach wideo w ogóle.
Fumito Ueda – założyciel Team Ico, umiejętnie połączył momentami wolną, stonowaną narrację z imponującą oprawą audio-wizualną w tychże produkcjach, windując je do miana arcydzieł szeroko rozumianej wirtualnej rozrywki. Unikalne historie dobitnie obrazujące wyobcowanie, wszechobecną tajemniczość i surowy klimat, tylko pobudziły fantazje wiernych fanów co do kolejnych projektów, tym bardziej, że rok po premierze Shadow of the Colossus pojawiło się PlayStation 3, które jako ostatnie uzupełniło grono konsol VII generacji. Niemalże pewne było, że nowa konsola Sony skazana jest na duchowego spadkobiercę przygód Ico i Yordy, czy Wandera walczącego z gargantuicznymi tytanami.
W 2006 roku co prawda media branżowe informowały, jakoby Team Ico eksperymentował nad nowymi pomysłami, wahając się co do docelowej platformy pomiędzy PS3, a PSP, jednak plotkę tę szybko wyjaśnił sam Ueda, który w rozmowie z IGN zachowawczo stwierdził, że jeśli będziemy tworzyć naszą następną grę, naturalnie pojawi się ona na PS3. Pierwszy przeciek nowej produkcji pojawił się 14 lutego 2007 roku w magazynie Famitsu. Na całej stronie widniała reklama nowego projektu Team Ico, na której pokazane było wielkie, podobne do psa stworzenie stojące w bramie i… mały chłopiec. Co ciekawe, na tej samej stronie znalazła się informacja, że producent był na etapie rekrutacji członków do działu artystycznego i technicznego. Gracze mogli czuć się zadowoleni, bo oto szykowała się kolejna intrygująca historia utrzymana w duchu dotychczasowych gier japońskiego dewelopera.
Obecna okładka Famitsu (numer wydany 24 listopada 2016 roku) również gości ogromnego Trico
Na kolejne znaki potwierdzające powstawanie nowej gry Fumito Uedy musieliśmy czekać do stycznia 2008 roku, kiedy to deweloper udostępnił w sieci tajemnicze zdjęcie, na którym widniał gruby łańcuch wystający z kamiennego okręgu. Kilka miesięcy później atmosferę podgrzał sam prezydent Sony – Shuhei Yoshida, który w wywiadzie udzielonym brytyjskiemu Official PlayStation Magazine enigmatycznie stwierdził, że Team Ico ma coś naprawdę dobrego. Wstępne możliwość oceny słów CEO japońskiego giganta elektroniki dostaliśmy odpowiednio w kwietniu 2009 roku, kiedy to na stronie PlayStation LifeStyle pojawił się zwiastun zatytułowany Project Trico, oraz na czerwcowych targach Electronic Entertainment Expo, gdzie gra została oficjalnie zaprezentowana i zapowiedziana na 2011 rok, ale już pod nazwą The Last Guardian. Na klimatycznym trailerze, do którego podkład dźwiękowy skomponował Carter Burwell (najbardziej znany z muzyki do Ścieżki Strachu braci Coen), znajdowało się wspomniane wcześniej stworzenie uwiązane na łańcuchu, które goniło małego chłopca przez ciemny tunel, taranując po swojej drodze strażników. Gdy chłopiec dobiegł do końca tunelu i stanął przy krawędzi, stwór zaprezentował się w całej okazałości, nie atakując go, a zachowując się jak wierny kompan. Dalej również mieliśmy ukazane w telegraficznym skrócie założenia gry, oparte na elementach logiczno – platformowych oraz na budowaniu korelacji pomiędzy chłopcem, a podobnym do gryfa Trico. Samo stworzenie, z jednej strony wielkie i silne, a z drugiej potulne i wierne małemu bohaterowi, zostało nazwane z połączenia japońskich słów tori – ptak, oraz neko – kot. Kombinacja ta, wedle bardziej dociekliwych graczy, może również tworzyć rzeczownik Toriko, co w tłumaczeniu oznacza więźnia, którym bezsprzecznie jest ta fantastyczna istota.
The Last Guardian, po rozbudzeniu fantazji wielu graczy na całym świecie, nie został pokazany na kolejnych targach E3 w Los Angeles. Team Ico kilkukrotnie potwierdzał, że tworzenie tego tytułu jest wymagające i czasochłonne, choć był plan, aby demo TLG zostało dodane do Team ICO Collection – zremasterowanych wersji hitów sprzed lat, wydanych na PlayStation 3 w 2011 roku. Ostatecznie oczywiście nic z tego nie wyszło, a jeszcze bardziej niepokojącym znakiem zwiastującym czarne chmury na tym tytułem było odejście Fumito Uedy z zespołu. Na szczęście deweloper nie porzucił tego projektu, a po prostu stał się niezależnym twórcą i nadal kontynuował nad nim żmudną pracę. W wywiadzie dla Famitsu w 2013 roku podtrzymywał na duchu zwątpionych graczy twierdząc, że The Last Guardian jest ciągle w procesie tworzenia, zaznaczając jednak, że inne projekty takie jak Puppeter czy Knack są obecnie bardziej priorytetowe. Gra jednak ciągle omijała kolejne imprezy branżowe, a Team Ico milczał. W 2014 roku pojawiła się plotka w prasie growej, jakoby projekt został definitywnie usunięty, lecz szybko zareagował na nią sam Yoshida, który w rozmowie z Polygonem potwierdził, że The Last Guardian istnieje. Nasz zespół ciężko nad nim pracuje. Jeśli anulujemy tytuł, który już zapowiedzieliśmy, powiemy o tym. Przyszłość gry jeszcze w 2014 roku była więc ciągle sporą niewiadomą. Przewidywano również przeniesienie TLG z PS3 na PS4. Team Ico długo, bo aż do kolejnej zapowiedzi gry na E3 w 2015 roku, nie potwierdzał tej informacji.
Na trwającym siedem minut trailerze otrzymaliśmy kolejną porcję możliwości kooperacyjnych pomiędzy postaciami i widać było, jaką drogę przeszła ta gra na przestrzeni lat. Trico zachowywał się nadzwyczaj naturalnie, był aktywny i bez przerwy zwracał uwagę na to, co działo się dookoła małego bohatera. Widać było, że temu nietypowemu zwierzęciu deweloperzy poświęcili wiele czasu. Co bardziej wymagający fani mogli poczuć pewien niesmak związany z oprawą wizualną, jednak jak podkreślił Ueda w wywiadzie dla IGN-u, styl graficzny nie ma zamiaru obciążyć PS4 i wycisnąć z niej maksimum mocy. Kolejne ciekawe aspekty zawarte w grze mogliśmy poznać na tegorocznych targach E3. Trico wymagać będzie od nas pomocy w opatrywaniu ran, dostarczania pożywienia czy zwykłego… głaskania. Z kolei jego gabaryty umożliwią przedostawanie się do niedostępnych miejsc, czy obronę chłopca przed innymi przedstawicielami jego gatunku. Szykuje się więc kooperacja, jakiej dawno nie mieliśmy w grach wideo. The Last Guardian został zapowiedziany na wrzesień 2016 roku, lecz sporo błędów nie pozwoliło Sony na wydanie tego tytułu w założonym okresie. Ujawnione niemalże 9 lat temu wielkie dzieło Fumito Uedy zadebiutuje wreszcie 6 grudnia na PlayStation 4.
Nauczeni przykładami z przeszłości, o których pisaliśmy w tej publikacji, musimy brać pod uwagę różne scenariusze, również te negatywne. Gra przeszła długą drogę w procesie deweloperskim, głównie przez zmiany priorytetów Sony Interactive Entertainment Japan Studios, liczne problemy natury technicznej czy zmianę generacyjną konsol. The Last Guardian z najświeższych udostępnionych materiałów prezentuje się co prawda bardzo okazale, choć można również usłyszeć mieszane opinie odnośnie staroszkolnego sterowania. Ale zapewne taki będzie Ostatni Opiekun – w kilku technicznych aspektach mocno niedzisiejszy, a klimatem i sposobem narracji przywołujący czasy dawnych produkcji z ery PSX-a czy PS2. Tym samym nie będzie to gra dla wszystkich, lecz chyba każdy powinien przynajmniej spróbować w nią zagrać. Sam Ueda we wspomnianej wcześniej rozmowie z IGN podkreślił, mając nadzieję, że gracze będą zadowoleni z tej gry i że nasze borykanie się z tym tytułem było tego warte. Oby mistrzu. W dobie dzisiejszych mainstreamowych produkcji nastawionych na szybką i bezkompromisową rozgrywkę potrzebujemy takiego powiewu świeżości.