Test Cooler Master MH320 – niepozorne słuchawki z pazurem

Test Cooler Master MH320 – niepozorne słuchawki z pazurem
Polecamy Testy

Propozycja tajwańskiego producenta to przykład dobrego stosunku jakości do ceny. Co dostajemy za około 120 zł? Zapraszamy na test słuchawek Cooler Master MH320.

Test Cooler Master MH320 zacznijmy od krótkich oględzin opakowania. Czarne słuchawki umieszczono się w mało atrakcyjnym dla oka pudełku, gdzie na froncie kartonika znajduje się grafika sprzętu zlewająca się z czarnym tłem. Gdybyśmy przyznawali noty za walory stylistyczne pudełka, te od MH320 nie zebrałoby zadowalającej oceny. Jednak do rzeczy. Szybkie sprawdzenie wszystkich stron opakowania nakreśla nam kilka wstępnych informacji o headsecie, takich jak regulowany pałąk, miękka skóra na nausznikach czy dźwięk stereo 2.0. Zaciekawić może również informacja o metalowym stelażu, który w połączeniu z lekką plastikową obudową słuchawek daje duży komfort podczas grania. Karton nie przynosi ze sobą wielu informacji, niestety również  odnośnie parametrów technicznych, zatem czas zajrzeć do środka.

Tak prezentuje się zawartość opakowania MH320.

Czarno na czarnym

W pudełku znajdują się słuchawki Cooler Master MasterPulse MH320 i skromna instrukcja z najważniejszymi informacjami związanymi z użytkowaniem sprzętu. Nie ma z nią wielkiej historii, bo dużo więcej dowiecie się ze strony producenta.

Wyjmując MH320 z plastikowej wkładki od razu rzuca się w oczy wszechobecna czerń. Czarny stelaż, nauszniki, pałąk i elastyczne ramię z mikrofonem budują mało atrakcyjny obraz dla kogoś, kto lubi w sprzęcie dla gracza nieco rasowości. Słuchawki nie posiadają niemalże żadnego akcentu zmieniającego ten stan. Zerkając na prawy nausznik dostrzeżemy biały napis „Cooler Master”, jednak to zdecydowanie za mało, aby móc rozgrzeszyć tajwańskiego producenta z przesadnego minimalizmu.

Mały akcent rozjaśniający czarną symetrię kolorystyki MH320..

Weryfikując szybko wzmiankę o lekkości słuchawek trzeba przyznać, że w istocie ważą „w sam raz”, bo 250 gram bez kabla (325 gram z kablem). Prezentują się w tym aspekcie naprawdę atrakcyjnie i spokojnie można je zaklasyfikować do gamingowej wagi średniej.

Wracając do wyglądu słuchawek, jednym z pierwszych elementów, który przykuł moją uwagę, był mikrofon. Umieszczony jest na stałe na całkiem pokaźnym elastycznym ramieniu, które możemy swobodnie zginać. Dodatkowo można regulować jego kąt nachylenia. Zmiana ta odbywa się bardzo łatwo i co ważne, samo ramię nie zmienia pozycji bez naszej wiedzy. Nawet specjalnie sprawdziłem ten szczegół po prostu potrząsając MH320 energicznymi ruchami w górę i w dół. O dziwo wszystko trzyma się bardzo solidnie. To duży plus tego zestawu.

Mikrofon prezentuje się naprawdę solidnie.

Zostawiając jednak na dłuższą chwilę mikrofon, zerknijmy na dalsze elementy testowanych słuchawek. MH320 posiada metalowy stelaż z dwoma przęsłami, który spina całą konstrukcję. Pod nim znajdziemy całkiem wygodny pałąk regulowany za pomocą stalowych linek. Obszyty jest ekoskórą, jednak nie liczcie na mini-poduszki podwyższające komfort tego elementu. Pałąk, mimo prostoty wykonania, dobrze reaguje na zgięcia, nie jest przesadnie sztywny. Możecie go wyginać, składać w harmonijkę, a i tak wróci po chwili do swojego pierwotnego stanu niczym zaprogramowana maszyna. Równie dobrze reaguje nawet na lekkie ruchy palca, gdzie swobodnie możemy go przesuwać w różnych kierunkach.

Pałąk, mimo prostoty wykonania, wywiązuje się ze swojej roli wzorowo.

Równie prosto, bez stylistycznej fantazji, zostały zaprojektowane muszle MasterPulse MH320. Po bokach wykonane są z plastiku – ubolewam, że producent nie pokusił się w tym miejscu o metal, który dobrze koegzystowałby z metalowym stelażem i metalową zewnętrzną siateczką. Efekt wizualny byłby nieco lepszy, a i wytrzymałość słuchawek wzrosłaby zauważalnie. Plastikowe fragmenty, przy niewielkiej sile nacisku, uginają się, a tej nieco masochistycznej zabawie towarzyszą nieprzyjemne dla uszu skrzypnięcia.

Plastikowa otoczka metalowej siatki na zewnętrznej stronie muszli nie sprawia wrażenia solidnej. To jeden ze słabszych elementów testowanych słuchawek.

Wewnątrz muszle obszyto wygodną i miękką ekoskórą, co jest absolutnie podstawowym materiałem. Przestrzeń dla uszu w muszlach jest zadowalająca. Zagłębienie wynosi bowiem około 5 cm X 6 cm X 2 cm. Przyznacie pewnie, że szału nie ma, jednak przeciętna małżowina uszna powinna spokojnie się tu zmieścić, nie wpływając na dyskomfort użytkowania. Słuchawki posiadają kabel o długości 2.1 metra, na którym zamocowany jest mały potencjometr do regulacji głośności i włącznik mikrofonu. Kabel zakończony jest dwoma pozłacanymi końcówkami jack 3,5 mm, odpowiednio do audio i mikrofonu.

Wewnętrzna część słuchawek nie grzeszy jakością, ale nadrabia wygodą dla uszu.

Przybliżając kilka suchych faktów technicznych MH320, musicie wiedzieć, że słuchawki te oferują całkiem solidne parametry jak na kwotę 120 zł. Pasmo przenoszenia zamyka się w standardowym dla przeciętnego ucha zakresie od 20 – 20 000 Hz. Impedancja 32 omów nie zwala z nóg, jednak i tak nie jest źle, jeśli chodzi o głośne granie. Zdecydowanie wisienką na tym torcie jest poziom natężenia dźwięku osiągający 120dB, co przy uwzględnieniu wspomnianej półki cenowej, jest warte podkreślenia. Sporo droższych modeli słuchawek dla gracza może tylko pomarzyć o takich parametrach, co tylko pokazuje jakość produktu Cooler Mastera.

Wygodnie i praktycznie

Zostawmy jednak teorię i przekonajmy się, jak sprawdzają się testowane słuchawki Cooler Mastera w akcji. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to typowy przykład sprzętu stawiającego funkcjonalność wysoko ponad pięknem wykonania. O drugiej z wymienionych kwestii już się trochę naczytaliście i zdania nie zmienię – te słuchawki do ładnych nie należą. Headset MasterPulse MH320 nie przykuwa uwagi swoim wyglądem, lecz nie o to jednak chodzi. Jego siłą jest prostota wykonania i, jak zaraz się dowiecie, dobra jakość w stosunku do proponowanej przez producenta ceny.

Cooler Master MasterPulse MH320.

Przy moich pierwszych kontaktach z MH320 szybko zauważyłem, że słuchawki są po prostu wygodne w codziennym użytkowaniu. Zakładając je wielokrotnie na potrzeby tego testu, ani razu nie odczułem ucisków i swoistego zmęczenia okolic szyi oraz głowy. To wbrew pozorom bardzo ważna zaleta każdego zestawu słuchawkowego dla graczy, którzy potrafią spędzić z headsetem na głowie wiele godzin bez żadnej przerwy. MH320, mimo braku mini-gąbek, zapewnia wysoki komfort użytkowania dzięki swojej giętkości i warstwie ekoskóry.

Pałąk jest wygodny, mimo bardzo zachowawczego wykonania.

Dobrze spisują się również muszle słuchawek. Moje niemałe i lekko odstające uszy pasują do nich w sam raz, choć początkowo bałem się, że będę odczuwał niemiły ucisk. W przypadku muszli wyjątkowo nie można stwierdzić, że kogoś nie będą choć delikatnie, ale jednak, uwierać. Dzięki podanemu w jednym z poprzednich akapitów orientacyjnemu wymiarowi zagłębienia nauszników (5 cm X 6 cm X 2 cm), każdy z was powinien wyrobić sobie zdanie na ten temat.

To naprawdę zaskakujące, że pozornie nijakie słuchawki zdumiewająco dobrze bronią się w kwestii komfortu i praktyczności. Czy tak samo będzie z dźwiękiem? I tak, i nie.

Dwa oblicza dźwięków

Jako że testowane słuchawki Cooler Mastera nie posiadają oprogramowania, które zawsze jest jakąś deską ratunku w przypadku mało zadowalających dźwięków, jesteśmy w tym przypadku zdani na konfigurację producenta. Już od pierwszych chwil z MH320 można poczuć, że słuchawki dobrze radzą sobie z przestrzennością. Gdy odpaliłem PUBG, trafnie lokalizowałem ruch innych graczy znajdując się przy ścianie budynku, czy już w jego środku. Uczucie swoistego mrowienia przy odgłosach dochodzących z tyłu zawsze sprawia mi wiele radości i ekscytacji. I choć PUBG to nie Resident Evil VII, to dzięki słuchawkom Cooler Mastera niejednokrotnie wzdrygnąłem się, gdy coś zadziało się za moimi plecami. Nieco gorzej oceniłbym możliwość trafnego (orientacyjnego) obliczenia odległości od innych graczy, choć na dobrą sprawę wiele zależy tu od własnych umiejętności. Mój skill do najwyższych raczej nie należy.

Słuchawki dobrze radzą sobie ze zróżnicowanymi tonami.

Pozytywnie mogę ocenić basy, którymi przez wiele godzin zaszczycał mnie MH320. Nie są co prawda mega „soczyste”, niekiedy czuć lekkie przytłumienie, jednak na dobrą sprawę nie można oczekiwać cudów od sprzętu za nieco ponad „stówkę”. Jest po prostu dobrze. Eksplozje potrafią nieźle zabębnić w muszlach, a głośność zadowoli każdego entuzjastę mocniejszych wrażeń w grach. Przy wystrzale z broni, w odpowiednio podkręconym na potencjometrze dźwięku (w granicach zdrowego rozsądku!), można naprawdę dobrze się bawić, a i sama immersja z gry wydaje się większa.

Słuchawki mają zamkniętą konstrukcję, jednak niestety nie daje ona wystarczającego wytłumienia dźwięków otoczenia. Oczywiście przy graniu w umiarkowanej ciszy nie można się do niczego przyczepić. Gorzej, gdy wasze gamingowe królestwo jest otwarte, a domownicy tuż obok prowadzą zażyłą rozmowę. W takim przypadku nie będziecie mogli w pełni oddać się rozgrywce, bo MH320 słabo blokuje zewnętrzne dźwięki, serwując miszmasz dla uszu. Nie ukrywam, że po obiecującej konstrukcji liczyłem na trochę więcej, tym bardziej, że to jeden z ważniejszych aspektów growego headsetu.

Potencjometr na przewodzie to świetna sprawa.

Nie mogę natomiast przyczepić się do mikrofonu, który oferuje czysty, wyraźny dźwięk odgłosów naszych kompanów na placu boju. Nie miałem również przeczucia, że coś jest nie w porządku w przypadku odbierania moich komentarzy przez innych. Mikrofon, jak już wspomniałem wcześniej, to bez dwóch zdań jedna z najmocniejszych kart w talii MH320. Jakość dźwięku i praktyczność (brak luzów podczas wielokrotnego ruszania nim oraz duża elastyczność) są tutaj na piątkę.

Mikrofon to jeden z najlepszych elementów tego zestawu.

Czy poleciłbym te słuchawki audiofilom? Jak zapewne się domyślacie – nie. Często bywa, że zestawy tworzone „pod graczy” nie dają tak rozmaitych barw dźwięków, jak w przypadku konkretnych modeli do słuchania muzyki. W tym przypadku jest podobnie. Włączając szybkie powermetalowe kawałki, gdzie „mięsisty” dźwięk gitar basowych jest znaczący, a barwy głosów co bardziej ekscentrycznych wokalistów potrafią wywołać ciarki, można poczuć się zawiedzionym. Trudno wymagać od budżetowego sprzętu takiej wszechstronności, jednak jeśli jesteście muzycznymi purystami, a przynajmniej znacząco cenicie sobie jakość dźwięków w ulubionych utworach, poszukajcie czegoś innego. Do powszechnego użytku MH320 będzie wam dobrze służył, jak większość niedrogich słuchawek.

Słuchawki tylko do gier

I tak właśnie przedstawia się to niepozorne brzydkie kaczątko prosto z Tajwanu. Wygląd to jedno, a jakość oferowanych możliwości to drugie. W przypadku MH320 nie warto przekładać mało atrakcyjnego stylu nad czysto techniczne aspekty, bo można ominąć całkiem solidne słuchawki w przedziale cenowym około 100 zł – 130 zł. Sprzęt oferuje dobrą jakość wykonania, wygodę użytkowania dzięki niedużej wadze, naprawdę świetnie spisujący się mikrofon na elastycznym ramieniu czy solidne dźwięki w grach, choć niekiedy zostawiające mały niedosyt. Dla graczy szukających sprzętu w uczciwej cenie w stosunku do oferowanych możliwości to naprawdę interesująca oferta. Pro-gracze i audiofile nie mają tu czego szukać.

Plusy:
+
odpowiednia waga nie męcząca głowy i szyi
+ mikrofon
+ ogólne wykonanie
+ zadowalająca przestrzenność dźwięków
+ stosunek ceny do jakości

Minusy:
minimalistyczny styl
przytłumione basy
kiepska opcja do słuchania muzyki
wytłumienie otoczenia pozostawia wiele do życzenia

Ocena 4,5/5

Łukasz Kędzierski
O autorze

Łukasz Kędzierski

Redaktor
Fan gier wszech epok stawiający na pierwszym miejscu grywalność, bez względu na gatunek produkcji. Zawsze chętnie odpala gry z PlayStation, czerpiąc z nich nie mniejszą frajdę jak blisko 25 lat temu. W wolnych chwilach pochłania powieści weird fiction oraz pulpowe horrory wydawane w Polsce w latach 90., nie stroni też od dobrego komiksu ze stajni DC.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie