Teardown to nowa generacja zabawy. Totalna destrukcja świata z piękną oprawą

teardown informacje
PG Exclusive Publicystyka

Najbardziej zniszczalny świat wśród gier i pełna swoboda rozsiewania chaosu. Teardown wyznacza nowe standardy w zabawie i fizyce zniszczeń.

Co dzisiaj znaczy słowo next-gen? Często stawiamy je obok najnowszych konsol, wskazując na ich wydajność i możliwości techniczne. Wcale nie rzadziej tłumaczymy, że to konkretna cecha gier, która odnosi się do poziomu oprawy graficznej, o tak realistycznym obrazie, że z zachwytu spadają nam laczki. Nie wiedzieć dlaczego, prawie nigdy next-genowości nie przypisujemy rozgrywce, a biorąc pod uwagę takie tytuły jak Teardown, powinniśmy zmienić swoje przyzwyczajenia. Na banalnym pomyśle, nazywanym przeze mnie atrofią założeń Minecrafta (bo mamy niszczyć zamiast budować), stworzono hit. Graficznie daleki od ideału, ale bardzo bliski nowej generacji zabawy – na Steam już o tym wiedzą i głośno rozprawiają.

Ten indyk dosłownie wziął szturmem pecetowców – na ponad 73 tys. ocen użytkowników aż 96% z nich jest pozytywnych i każdego dnia dochodzą do nich kolejne. W niedługim czasie Teardown z łatwością powinien przegonić Inscyption, i może nawet Stray, przejmując tym samym koronę najpopularniejszego “niezależniaka na PC” ostatnich lat. Za moment konsolowcy również nie będą mieli innej opcji, jak zobaczyć, o co tyle szumu, bowiem na PS5 i XSX już można, a nawet trzeba zamawiać. Jeśli nie znacie, to wkładajcie do koszyka, a ja opowiem Wam, o czym jest Teardown.

Wkrocz do przestępczego świata wokseli w Teardown

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie firmę specjalizującą się w rozbiórkach bądź wyburzeniach obiektów miejskiej infrastruktury. W tej gałęzi usług nie jest lekko, bo więcej budynków się stawia niż permanentnie usuwa, toteż zarobki nie pokrywają wydatków. To prosta droga do bycia pod kreską i szarpania się z komornikami. W tym momencie jedynym zbawieniem dla naszej płynności finansowej okaże się przejście na ciemną stronę mocy – rozpoczęcie kariery złodzieja. Ten zawód akurat świetnie pokrywa się z usługami naszej firmy, która jest dobrą przykrywą dla wykonywania zleceń pochodzących z szarej strefy.

W trybie kariery wszystko zaczyna się od przyjęcia zlecenia – w firmowym komputerze jest ich 40, a każde zupełnie inne. Czasem dostaniemy cynk o sejfie wypchanym dolarami, fantach pochowanych pod podłogą, a nieraz jakiś narwaniec opłaci nam dniówkę za utopienie luksusowych samochodów u sąsiada. Jak to się mówi – klient nasz Pan! Złapiemy za narzędzia pracy i krok po kroczku będziemy zyskiwać renomę na mieście i pieniądze we własnym sejfie. Im dalej las, tym coraz trudniejsze misje, bardziej wrażliwe systemy alarmowe i mniej czasu na akcję. Nikt nie mówił, że to łatwa fucha, ale dużym plusem jest jej ogromna swoboda realizowania się jako złodziej-niszczyciel.

Młotek w ręku, kreatywność w głowie

Wspominałem już, że Teardown to odwrócony Minecraft. Cała idea tej gry podlega pod definicję szaleństwa (ale taką inną niż Vaasa z Far Cry 3), gdyż możemy zniszczyć na mapie dosłownie wszystko, każdy piksel stanowiący część czegoś większego, jak np.: ściany, podłogę, sufit, samochody, meble, elektronikę. Jakikolwiek przedmiot może zmienić swój kształt pod wpływem odpowiednich narzędzi (chyba tylko wody nie da się popsuć). Do dyspozycji otrzymamy młotek, strzelbę, bombę, wyrzutnię rakiet. Tak naprawdę możemy skorzystać ze wszystkiego, co znajdziemy – użyteczne okażą się samochody, dźwigi, skrzynie, butle z gazem, kuchenki mikrofalowe.

Niech jednak nie poniesie Was zbyt ułańska fantazja, bo Teardown sprawdza zarówno kreatywność jak i logiczne myślenie. Niektóre znajdźki bądź cele misji schowano tak, aby wyciągnięcie ich na zewnątrz było odpowiednio skomplikowane. Gdy zniszczymy o jedną ścianę za dużo, to niebo zwali nam się na głowę, a robiąc z podłogi sito utrudnimy sobie wrzucenie sejfu na pakę swojego samochodu. A przy okazji uruchomienia alarmu, czas będzie odliczał sekundy na naszą niekorzyść. Dlatego planowanie chaosu nie jest takim złym pomysłem. Ma to podwójne znaczenie, zważywszy na możliwości silnika fizyki w Teardown.

Teardown zjada fizykę na śniadanie

W przeszłości było kilka gier, które oferowały zaawansowany system zniszczeń. Przykładowo w Red Faction: Armageddon, serii Battlefield i Wormsach można było się zabawić w kosiarza pikseli. Ale zaplecze techniczne Teardown to już półka wyżej. Tutaj mamy do czynienia z czymś next-genowym. Twórcy nie tylko zadbali o to, że można zniszczyć niemal wszystko (komputer od zleceń ma immunitet), ale również stworzyli zaawansowaną fizykę dla różnych materiałów. Przedmioty metalowe, drewniane, plastikowe, szklane charakteryzuje inną wytrzymałość i giętkość. Nie popsujemy ich jednym, uniwersalnym narzędziem, a będą reagować na uderzenia bądź wybuchy we właściwy sobie sposób.

Wyginające się deski, rozciągające się kable, szybciej palący się plastik od drewna – takie smaczki robią naprawdę duże wrażenie podczas prób dotarcia do określonego punktu na mapie i celu naszej misji. Jest to więc demolka całkiem realistyczna, a przy tym efektowna. Bo mimo wokselowej formy świata, jej specyficznej kanciastości, Teardown jest śliczny. Takich wybuchów jak tu, po wystrzeleniu butli w ścianę, nie powstydziłby się Michael Bay (ten od Transformersów). Równie niesamowicie wygląda fizyka dymu, oświetlenie wewnątrz budynków i otoczenia. Akurat do tego drugiego mocno przyłożyli się twórcy gry, gdyż aktywny ray tracing nie działa na zasadzie renderowania światła w ujęciu konwencjonalnym. Ponieważ nie ma tu poligonów, a woksele, toteż globalne oświetlenie dodano za pomocą osobnego oprogramowania. Stąd efektów ray tracing nie można wyłączyć, ale z drugiej strony są dobrze zoptymalizowane i nie wymagają kart z rodziny RTX.

Wieczna zabawa dzięki modyfikacjom

Studio Tuxedo Labs zapewni bardzo długą żywotność swojej zręcznościowo-logicznej grze. Otóż oprócz trybu kariery, wyzwań i piaskownicy, przygotowali “platformę” dla autorów modyfikacji. Już na ten moment możemy mówić o naprawdę ogromnej bazie map i scenariuszów, które notabene są jeszcze bardziej zwariowane od oryginalnych pomysłów. Niemal od razu gracze zaczęli tworzyć mody nawiązujące do GTA i filmów. Do ściągnięcia są scenariusze z pościgami policyjnymi, walką King Konga z Godzillą, a nawet coś z uniwersum Half-Life’a. W procesie kreacji nowej zawartości graczy ogranicza wyłącznie własna wyobraźnia. Na pewno konsolowców ucieszy fakt, że najlepsze modyfikacje z PC będą dostępne do pobrania na PS5 i XSX.

Jeśli lubicie klimaty Minecrafta i zabawy w piaskownicy, to Teardown może być Waszą najlepszą produkcją za zaledwie 120 zł.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie