Mówił, że Steam umiera “Nie miałem racji!”. Borderlands 4 dowodem
Często jest tak, że pojedyncze ogłoszenie sprawia, iż niektórzy sięgają po bardzo skrajne twierdzenia i wnioski. Tak było kilka lat temu, gdy dyrektor generalny Gearbox, Randy Pitchford przewidywał rychły upadek Steam. Deweloper nawiązał wówczas współpracę z Epic Games Store. Wszystko się jednak zmieniło w momencie ogłoszenia Borderlands 4 na platformie Valve…
Borderlands 4 na Steam, wszystko wraca do normy
Upadek Steam przewidywano już chyba wiele razy. Wraz z pojawianiem się konkurencji niektórzy uznawali, że teraz to już na pewno Valve się oberwie. Tak było choćby przy okazji premiery Borderlands 3. Gra trafiła na pecety ekskluzywnie na Epic Games Store, co komentował dyrektor generalny Gearbox, Randy Pitchford. Przewidywał on, że to już koniec Steama i powoli zmierzamy do przetasowania na pecetowym rynku. Okazuje się, że mocno się pomylił – a nawet przyznał do błędu.
Wszystko zmieniło się w momencie ogłoszenia Borderlands 4. Wiemy już, że na pecetach do zagrania niezbędny będzie Steam. Wychodzi na to, ze gigant wciąż pozostaje niezmienny od lat.
Zobacz też: Aby Mafia: The Old Country mogła się udać, twórcy muszą spełnić tylko jeden warunek
Gdyby Epic skutecznie wykorzystał swoją przewagę, umieranie Steama mogłoby mieć miejsce. Ale Epic tego nie zrobił. Więc, jak wiadomo, Steam robi bardzo niewiele, aby zarobić na tak ogromną część, jaką bierze, i kontynuuje swój efektywny monopol na Zachodzie, podczas gdy potencjalni konkurenci z modelami znacznie bardziej przyjaznymi dla deweloperów nadal strzelają sobie w stopę.
Randy Pitchford
Nie obyło się jednak bez krytyki dominującej platformy. Zdaniem Pitchforda, Valve robi bardzo mało, jak na to ile pieniędzy bierze od twórców. Z drugiej strony żadna konkurencyjna strona nie postanowiła wykorzystać tej sytuacji. Jasne, próbował Epic, ale ewidentnie mu to nie wyszło…
Źródlo: videogameschronicle.com