Nowe gry Silent Hill będą hiciorami… a może tylko popadam w obłęd?
Niedawno w sieci gruchnęła wieść o domniemanym powrocie serii Silent Hill. Trzy gry, w tym jeden remake, to w teorii spełnienie marzeń fanów i nawet ja w całym moim sceptycyzmie nie potrafię się nie cieszyć.
Ciche Wzgórze ma specjalne miejsce w moim sercu i myślę, że większość fanów horroru czuje podobnie. To wyjątkowa marka, która pomimo kiepskich epizodów w swojej historii do dziś rozbudza wyobraźnię i – co chyba najważniejsze – straszy. Nie potrafię się nie jarać powrotem serii, którą uwielbiam, a która zniknęła parę lat temu po wielu wtopach i anulowanym reboocie od Kojimy.
Powrót Silent Hill musi się udać
Co więcej, uważam, że nadchodzące gry Silent Hill będą święcić triumfy na rynku. Choć horrorom wciąż daleko pod względem popularności do największych gatunków, to takie tytuły jak Resident Evil Village, The Medium czy The Dark Pictures Anthology pokazują, że singlowe straszaki wciąż mają rację bytu i potrafią na siebie zarobić. Zresztą, nie ma co ukrywać, klimatyczne horrory od Konami to pozycje na wskroś kultowe. Piramidogłowy stał się ikoną gatunku, a SH2 do dziś jest wymieniane przez wiele osób jako najlepsze growe dzieło grozy. Dodajmy do tego niemal fanatyczną bazę fanów, którzy stale podbijają hype na grę i mamy przepis na hicior – oczywiście w skali horrorów, a nie całego rynku, który cieplej przyjmie nowe Call of Duty czy Saints Row. Myślę jednak, że wielu graczy, którzy o Silent Hillu tylko czytali lub słuchali, również zainteresuje się powrotem marki.
Z tyłu głowy mam jednak pewne obawy co do jakości podobno powstających odsłon serii. Wiemy o nich niewiele poza tym, że za remake SH2 ma odpowiadać polskie Bloober Team. Choć nie jestem fanem oddawania tej konkretnej marki do rąk twórców Layers of Fear, wierzę, że odświeżenie klasyka ich nie przerośnie. A co z pozostałymi grami? Konami, dajcie mi wskrzeszone Silent Hills i ciekawy spin-off, a rzucę portfelem w monitor… nawet jeśli nie będą to gry tak udane, jak bym oczekiwał.
A no właśnie – co jeśli nowe gry w świecie Silent Hill okażą się średniakami? Stawiam, że i tak dobrze się sprzedadzą, a przynajmniej nie będą uznawane za finansowe katastrofy. Powroty znanych marek mają to do siebie, że z miejsca zdobywają przewagę nad nowymi IP w kwestii zainteresowania graczy – czy to ze względu na stale aktywne bazy fanów, czy dzięki ciekawości mniej doświadczonych graczy. Stawiam, że nawet jeśli Bloober i pozostałe studia szykujące powrót Cichego Wzgórza nie strzelą jakościowego gola, to i tak czeka nas dogrywka – mecz o komercyjnie udane wskrzeszenie marki uda się wygrać dzięki… no właśnie – marce. Piszę to oczywiście zakładając, że kampania marketingowa nie przebiegnie w ciszy, a za gry nie odpowiadają niedoświadczone studia z północnego Kazachstanu czy innego Pcimia Dolnego.
Oblężenie Cichego Wzgórza
Pozornie nie będzie to prosta walka o uwagę graczy, bo konkurencyjnych drużyn nie brakuje. Resident Evil, The Dark Pictures Anthology, Outlast i setki horrorów niezależnych to grono silnych przeciwników dla serii Konami, prawda? Niby tak, ale jakoś bym się tym nie przejmował. Prawda jest taka, że wysokobudżetowych straszaków mamy obecnie jak na lekarstwo, a wątpię, aby studia pracujące nad nowymi Silent Hillami podeszły do tematu po macoszemu, choć i takie przypadki się zdarzały. Tak, Vatra Games, o Was mi chodzi. Uważam, że oblężenie innych horrorów uda się tylko wtedy, kiedy obrońcy Silent Hill zapomną zamknąć bramę albo przypadkiem wyleją wrzący olej na własny dziedziniec – trzeba się postarać, aby to mocno spieprzyć.
Patrzę na to wszystko może wręcz przesadnie optymistycznie, bo z perspektywy fana, dla którego brak nowej odsłony serii jest takim prywatnym Silent Hill samym w sobie. Błądzę po zamglonych uliczkach branży, co jakiś czas spotykam horrory niezależne, a raz na ruski rok zatrzymam się na dłużej przy nowym Resident Evil, ale to jednak nie to samo. Przecieki dotyczące nowych odsłon serii są dla mnie jak Piramidogłowy – będą mnie dręczyć, dopóki nie poznam prawdy. Dopóki nie zobaczę planszy z tytułem nowej odsłony na swoim monitorze i nie przekonam się, że TO faktycznie się dzieje.