Sennheiser ACCENTUM Plus. Nie wiedziałem, że słuchawki mogą mnie jeszcze zaskoczyć
Możliwość odpalenia naprawdę dobrych słuchawek to prawdziwy komfort, który jest nieporównywalny z niczym innym. Wysoka jakość dźwięku i wygoda pozwalają wejść do świata dźwięku w inny, lepszy sposób, niż podczas korzystania z budżetowych headsetów niskiej jakości. Do której grupy należy model Sennheiser ACCENTUM Plus? Niedawno miałem okazję go testować i przyznam, że odpowiedź na postawione pytanie wcale mnie nie zaskoczyła. Oto sposób, jak najlepiej wydać niemal 1000 złotych. Nie będziecie żałować!
Spis treści:
- Słuchawki Sennheiser ACCENTUM Plus – opis
- Sennheiser ACCENTUM Plus – specyfikacja techniczna i dane
- Otwieramy pudełko
- Sennheiser ACCENTUM Plus – pierwsze wrażenia
- Wygoda i komfort pracy
- Aplikacja Sennheiser – to łatwe i przyjemne
- Cena – czy warto kupić te słuchawki?
Słuchawki Sennheiser ACCENTUM Plus – opis
Sennheiser wpadł na świetny pomysł, aby dostarczyć klientom nieco tańsze, bardziej przystępne urządzenia, które w dalszym ciągu posiadają logo znanej firmy i wszystko to, z czym wiąże się prestiż marki. Co więcej, tańsze niż topowe modele słuchawki mają w rękawie kilka asów, o których producent informuje nas od razu po wejściu na stronę produktu, jak i na samym opakowaniu. Co jako pierwsze przyciąga nasz wzrok w słuchawkach Sennheiser ACCENTUM Plus?
Zdecydowanie należy wspomnieć o baterii, która podobnie jak w przypadku modelu Sennheiser ACCENTUM Wireless jest całkiem potężna. Zgodnie z gwarancjami producenta, ogniwo ma nam pozwolić na aż 50 godzin nieprzerwanego słuchania muzyki. To jednak nie wszystko, bo bateria jest wspierana też przez technologię szybkiego ładowania. Zgodnie z oficjalnymi informacjami ta pozwoli już w zaledwie 10 minut tak naładować akumulator, aby słuchawki mogły działać przez 5 kolejnych godzin. Brzmi to ekscytująco tym bardziej, gdy o rozładowanym headsecie przypomnimy sobie na kwadrans przed wyjściem z domu. Nie ukrywam – w czasie testów to mi się przydało.
Ważnym elementem słuchawek jest też zastosowana hybrydowa technologia ANC. Ta pozwala na (jak twierdzi producent) skuteczne odizolowanie nas od szumów i dźwięków otoczenia. Doskonale wiemy, że w przypadku słuchawek nausznych jej działanie może napotykać sporo problemów, co postanowiłem oczywiście przetestować w praktyce. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zaawansowany system korekty dźwięku. Jak twierdzi Sennheiser, to pozwala na spersonalizowanie sposobu, w jaki grają słuchawki. Czy w rzeczywistości tak to wygląda?
Sennheiser ACCENTUM Plus – specyfikacja techniczna i dane
Zanim przystąpię do szczegółowego opisania moich wrażeń po testach, rzućmy okiem na specyfikację techniczną. Ta zamyka się w kilku prostych podpunktach i opisuje to, do czego zdolny jest zestaw słuchawek Sennheiser ACCENTUM Plus:
- Typ słuchawek: wokółuszne
- Połączenie: bluetooth
- Złącze: USB-C
- Wyjście 3,5mm jack
- Przetworniki: 37mm
- Redukcja szumów: hybrydowe ANC
- Pasmo przenoszenia: 10 – 22000 Hz
- Poziom ciśnienia akustycznego (SPL): 106 dB SPL (1 kHz / 0 dB FS)
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 50 – 8000 Hz
- Zniekształcenia harmoniczne (THD): < 0.3% (przy 1 kHz/100 dB)
- Waga: 227 g
Dopisek “Plus” w nazwie znalazł się zatem nieprzypadkowo. Jak na dłoni widać, że Sennheiser ACCENTUM Plus jest niewielkim, ale wciąż rozwinięciem konceptu wprowadzonego przy okazji modelu ACCENTUM Wireless. Nowszy headset gwarantuje to, co poprzednik, przy jednoczesnym poszerzeniu możliwości i oferowanych funkcji.
Główna nowość to złącze 3,5mm, ale poza nim na pierwszy rzut oka różnic prawie nie widać. Design słuchawek jest praktycznie taki sam, podobnie jak wymiary i gabaryty. Ciekawskie oko szybko jednak zauważy, że na obudowie brak jest przycisków sterujących. Teraz wszystko odbywa się przy pomocy intuicyjnych gestów. Reszta zmian dotyczy tego, co w środku. Uwagę na pewno zasługuje poprawiona technologia ANC – w tym wypadku mowa o adaptacyjnym i hybrydowym redukowaniu szumów. Co to oznacza? Słuchawki w czasie rzeczywistym dostosowują sposób i poziom redukowania hałasów na bazie tego, w jakim otoczeniu się znajdujemy.
Czy samo brzmienie słuchawek uległo dużej poprawie? To zależy. Mniej zaawansowani użytkownicy nie odczują dużych zmian, choć sama charakterystyka trochę zmieniła swoje oblicze na bardziej pełne. Ostatecznie jednak niewielkie braki z poprzedniego modelu nadal występują – o czym wspominam w kolejnych akapitach.
Otwieramy pudełko
Pudełko słuchawek Sennheiser ACCENTUM Plus nie zaskakuje. To ponownie opakowanie zdobione wieloma najważniejszymi informacjami, w tym również o długim czasie pracy baterii. Nie oceniamy jednak książek po okładce — a słuchawek po kartoniku. W tym wypadku kluczowe jest to, co w środku. A wnętrze zdobi elegancki pokrowiec, który w zasadzie skrywa całą najistotniejszą zawartość. Jak wygląda zestaw, który otrzymujemy za niespełna tysiąc złotych? Oto jego zawartość:
- Słuchawki bezprzewodowe ACCENTUM Plus
- Kabel do ładowania USB-C
- Futerał do przenoszenia
- Kabel 3,5mm, czyli mini jack
- Podstawowa instrukcja obsługi
Chyba najciekawszą nowością jest w tym wypadku kabel dźwiękowy, czyli 3,5mm. Tak, dobrze widzicie – słuchawki możemy bez problemu podłączyć do telefonu, komputera i innego urządzenia z wykorzystaniem przewodu. Nie ma zatem problemu, jeżeli nasz akumulator się rozładuje, lub będzie nam zależeć na braku jakichkolwiek opóźnień. Możemy śmiało wykorzystać tę “tradycyjną” metodę w dowolnym momencie. Chociaż samemu korzystałem po prostu z technologii bluetooth, to jest to świetna alternatywa.
Dodatkową uwagę zwracam na pokrowiec. To miłe, że w zestawie otrzymujemy miły w dotyku i wykonany w dobrej jakości futerał. Bez trudu wsadzimy go do plecaka czy torby i zabierzemy w podróż. Słuchawki za tysiaka lepiej chronić, dlatego jest on jak najbardziej przydatny w codziennym użytkowaniu. To mały dodatek, ale strasznie mi się spodobał. To samo było w przypadku ACCENTUM Wireless.
Sennheiser ACCENTUM Plus – pierwsze wrażenia i dźwięk
Sennheiser nie zaskoczył mnie ani przez moment. Od razu wiedziałem, że płacąc taką cenę za słuchawki, otrzymuję to, na co zasłużyłem. W tym wypadku zarówno samo pudełko, jego zawartość jak i słuchawki obiecują, że spełnią nasze oczekiwania. Nie musicie martwić się o konfigurację. Wszystko odbywa się w zasadzie automatycznie, a my musimy jedynie przytrzymać przycisk zasilania, który jednocześnie odpowiada za łączność.
Odpowiedni komunikat pojawił się od razu na telefonie i komputerze, a po wybraniu urządzenia słuchawki szybko poinformowały mnie, że nawiązano połączenie. Nie wymagana jest żadna apka (ale warto ją mieć). Z zestawu od razu możemy korzystać. A jak słuchawki radzą sobie po pierwszym odpaleniu muzyki? Jest nieźle.
A nawet bardzo dobrze, chociaż wciąż nie można mówić o ideale. Jeżeli czytaliście moją recenzję modelu ACCENTUM Wireless to w zasadzie już teraz wiecie, o co chodzi. Dynamika dźwięku ze słuchawek jest dobra, ale wciąż brakuje mi nieco basu. Najbardziej treściwy w całej dźwiękowej mieszance jest środek, który wpływa na to, jak brzmią choćby rozmowy czy słuchanie podcastów – to nie tak, że pojawia się przester, ale pewne dźwięki są nadeksponowane. Mam tu na myśli konkretne głoski, choć w żadnym wypadku nie wpływa to na ogólny komfort ze słuchania. W przypadku muzyki wszystko zależy od tego, jaki gatunek najczęściej gości na naszych playlistach. Model z plusem poradzi sobie z każdym, choć piosenki budowane wokół basu mogłyby po prostu brzmieć lepiej.
To da się skorygować dzięki opcji personalizacji dźwięku. W aplikacji Sennheisera mamy dostęp do kilku poziomów korekcji, jednak nie jestem pewien, czy większość z nas w ogóle powinna się ich tykać. Ostatecznie domyślne ustawienia radzą sobie dobrze i po kilku zmianach wróciłem właśnie do nich.
Wygoda i komfort pracy
Podczas codziennego użytkowania słuchawek Sennheiser ACCENTUM Plus naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić. Producent ponownie zaprezentował nam urządzenie, które już od pierwszego dotyku pozostawia dobre wrażenie. Jakość zastosowanych materiałów, jak i ich spasowanie to najwyższa klasa, do czego uznana marka zdążyła nas przyzwyczaić. Nic nie trzeszczy, ani nawet nie brudzi się jakoś specjalnie podczas podróży czy używania w domu.
Najbardziej cenię możliwość precyzyjnego dostosowania słuchawek do rozmiaru głowy. Z niektórymi słuchawkami bywa ciężko – w tym wypadku ani przez moment nie czułem dyskomfortu wynikającego z tego, że słuchawki są zbyt duże lub małe. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to fakt, że nie da się ich złożyć. W zamian mamy muszle, które obracają się w obydwu kierunkach. Brak składania jest jednak trochę irytujący. Nie jest to oczywiście wada dyskwalifikująca. Ot, zwyczajnie lubię, gdy “wielkość” słuchawek da się łatwo zmniejszyć. Ostatecznie wraz z pokrowcem model ten zajmuje w plecaku sporo miejsca.
Skoro już jesteśmy w klimacie czepiania się, to nie mogę pominąć kwesti mikrofonu. Wbudowany w słuchawki pozwala na prowadzenie rozmów i jest to świetne, a zarazem przydatne. Nie liczcie jednak na nagrywanie swojego głosu, celem wykorzystania go w filmikach i innych treściach. Jakość pozostawia trochę do życzenia, choć w tym wypadku mikrofon to i tak tylko dodatek.
Aplikacja Sennheiser i sterowanie
Firma Sennheiser również i w tym przypadku daje nam do dyspozycji fajną aplikację mobilną do zarządzania słuchawkami. Możemy w niej edytować poszczególne parametry urządzenia, jak (przede wszystkim) to, w jaki sposób będą one brzmieć. Korekcję można edytować ręcznie, lub korzystać z ustawień predefiniowanych. To właśnie one są najlepszym wyborem, bo gwarantują konkretny efekt bez popsucia wrażeń ze słuchania muzyki.
Sterowanie słuchawkami odbywać się może również przy pomocy gestów. Na obudowie headsetu nie znajdziemy wielu przycisków. Mimo to możemy przy pomocy konkretnych kombinacji przeskakiwać utwory, zwiększać głośność i nie tylko. Ich obsługa jest całkiem intuicyjna, choć ostatecznie i tak będziemy musieli sprawdzić w instrukcji, co możemy zrobić. Co ciekawe, wykonujemy je przesuwając i stukając obudowę prawej muszli.
Dla przykładu, przesunięcie palcem do przodu uruchomi następny utwór, analogicznie do tyłu cofnie piosenkę. Ruch w górę lub w dół pozwoli nam podgłośnić lub ściszyć utwór. Pojedyńcze stuknięcie zatrzyma lub wznowi odtwarzanie, a podwójne “tapnięcie” uruchomi tryb ANC. Ten działa naprawdę świetnie. Słuchawki doskonale radzą sobie z wyciszeniem otoczenia, jednocześnie nie wpływając negatywnie na brzmienie naszych ulubionych utworów. To jeden z lepiej zaimplementowanych systemów na rynku – a przynajmniej w słuchawkach do 1000 zł.
Cena – czy warto kupić te słuchawki?
Na oficjalnej stronie producenta, firmy Sennheiser, recenzowany model widnieje z ceną 999 złotych. Sugerowany koszt da się jednak zmniejszyć, np. poprzez zakup słuchawek w jednym z popularnych elektromarketów. Tak czy inaczej, mowa jednak o headsecie za niemal 1000 złotych i właśnie w takiej kategorii powinniśmy oceniać ten model. Czy w takim razie jest wart pieniędzy, które życzy sobie za nie producent? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości — jest to kasa, która zwróci wam się w postaci świetnego dźwięku i wielu funkcji.
Bo mowa przecież o słuchawkach, które bardzo dobrze radzą sobie z muzyką, pozwolą na prowadzenie rozmów telefonicznych, gwarantują nam redukcję dźwięków otoczenia wysokiej jakości, a dodatkowo pozwalają na prostą i przyjemną obsługę. To produkt kompletny, który z miejsca pozwala nam wejść na wyższy poziom “słuchania” – choć oczywiście same słuchawki high-endowe nie są. Nadal mowa o urządzeniu, które jest pozycjonowane na tzw. średni segment cenowy. Model Sennheiser ACCENTUM Plus nie jest może bezkonkurencyjny, ale jego zakupu nie będziecie żałować. Czy warto dopłacać do wersji z plusem? Różnica w cenie nie jest duża, a świetnie działający ANC i złącze mini-jack na pewno są warte tych pieniędzy. Headset ma to, czego potrzeba – i to jest w nim najlepsze.
Sennheiser ACCENTUM Plus
Kolejna genialna pozycja na rynku słuchawek nausznych
Sennheiser ACCENTUM Plus są lepsze od podstawowej wersji, a nadal nie straszą wygórowaną ceną
Plusy:
- Jakość wykonania
- Wygoda noszenia i korzystania każdego dnia
- Świetny dźwięk
- Dobre ANC i aplikacja producenta
Minusy:
- Mikrofon może nie jest tragiczny, ale szału nie robi
- Słuchawek nie da się złożyć