Recenzja PixARK – pikselowa szkoła przetrwania

Recenzja PixARK – pikselowa szkoła przetrwania

Recenowana na: Recenzje

Jeśli myślicie, że w kwestii wokselowych open world’ów pokroju nieśmiertelnego Minecrafta, czy całkiem udanej wariacji tej gry w postaci Dragon Quest Builders, zrobiono już wszystko i nie da się wycisnąć niczego kreatywnego, to jesteście w sporym błędzie. Tezę tę może spokojnie obronić PixARK – produkcja niezależnej ekipy Snail Games, która wychodzi przed szereg wspomnianych gier, serwując nam prawdziwą szkołę przetrwania niczym w ARK: Survival Evolved, tyle że o wysokim stężeniu pikseli.

Mieszanina stylów i pomysłów

Przystępując do tej gry nie wiedziałem dokładnie, co zobaczą moje oczy. Założenia PixARK na papierze prezentują się nadzwyczaj ciekawie – połączenie pewnych schematów rozgrywki z wciąż popularnego Minecrafta oraz przykuwającego sporo uwagi graczy ARK: Survival Evolved. Klocki i dinozaury? Technologia i magia? Walka o przetrwanie w iście bajkowym sznycie? Pytania te rodziły się w głowie niejako same, gdy tylko pomyślałem o tej grze. Co najlepsze jednak, już po krótkiej rozgrywce poczułem, że produkcja ma do pokazania zdecydowanie więcej, niż na papierze. Oferuje to, co bardzo cenię w grach i posiada elementy mojego ulubionego gatunku – w rozgrywce bowiem ogranicza nas tak naprawdę wyobraźnia, a do jej uprzyjemniania zaimplementowano podstawowy system RPG, który motywuje do dalszej przygody.

Przedsmak tego, co czeka nas w podczas zabawy przy PixARK, widać już na ekranie startowym, gdzie jeden ludzik atakuje smoka za pomocą bazooki, inny różdżką wystrzeliwuje w niego magiczną strzałę a kolejny… ma to wszystko w nosie i kopie kilofem w ziemi. Aby jednak wcielić się w podobne role, musimy skorzystać z kreatora postaci i stworzyć naszego bohatera. Nie ma tutaj wielkiej historii – ot określamy płeć, dostosowujemy wygląd i wybieramy po tym tryb gry – lokalny lub sieciowy z innymi maniakami stawiania klocków, gdzie możemy łączyć się w klany i wspólnie modelować mapę. Przed samą rozgrywką warto zajrzeć do opcji i zerknąć na rząd pasków, gdzie możemy dostosować odporność postaci na rany, prędkość odwodnienia, głodu, zmęczenia, wytrzymałość dinozaurów i również, analogicznie, ich podstawowych potrzeb fizjologicznych czy twardość zbudowanych przez nas struktur.

PixARK i tworzenie bohatera.

ARK: Survival Evolved w wersji lite?

Pierwsze odpalenie i… szok! O ile rozpoczynając rozgrywkę w Dragon Quest Builders czy wiele lat temu w Minecrafcie, gdzie miałem powolne wejście w grę i musiałem raczej szukać stworzeń do interakcji, tak w PixARK nie ma z tym problemu. Wręcz przeciwnie, możemy poczuć, że fauna jest momentami mocno zagęszczona i tłoczy się wręcz pod nogami! O jej zróżnicowaniu pewnie jesteście już świadomi, ale nadmienię, że w pierwszych minutach gry spotkałem indyka, ptaka dodo, wielkouchego królika, dziwne prehistoryczne dziki czy ważki. Rozstrzał stworzeń jest naprawdę różny, bo mamy tutaj mix realnych, żywych lub wymarłych gatunków, oraz zwierząt rodem z fantastyki. To z pewnością nadaje grze specyficznego charakteru, który w kolejnych godzinach rozgrywki jest coraz mocniej widoczny.

Świat PixARK jest pełen przeróżnych stworzeń.

Poruszanie się postacią i pozyskiwanie surowców niezbędnych do tworzenia przedmiotów oraz rozbudowy bazy, odbywa się w podobny sposób co w wymienionych już grach z tego gatunku. Mamy widok trzecio i pierwszoosobowy. W przypadku perspektywy percepcji świata „z oczu”, autorzy dodali możliwość zerkania na mapę danego proceduralnie stworzonego świata, która odkrywa się wraz z postępami w naszej eksploracji. Mapa ta jest pomocna z dwóch ważnych powodów – zaznaczone są na niej questy do wykonania i typy terenów, co w przypadku tego drugiego pomaga w odnajdywaniu specyficznych typów surowców. Same zadania są dość zróżnicowane – raz obierzemy za cel wytresowanie pewnego zwierzaka, kiedy indziej z kolei będziemy musieli stworzyć konkretny przedmiot czy coś zbudować.

W początkowych fazach gry warto szybko wytworzyć jakieś podstawowe narzędzie, aby usprawnić zdobywanie przedmiotów czy… obronę przed agresywnie nastawionymi stworzeniami. Crafting, jako jeden z kluczowych elementów w tego typu grach, jest tu prosty i przejrzysty. Posiadane przedmioty łączymy z innymi i tworzymy kolejne – to oczywiste. Za takie działania dostajemy punkty, które można wykorzystać do ulepszania umiejętności naszej postaci. Ot, jak w pierwszym lepszym erpegu. Jest to z pewnością ważne urozmaicenie, które nagradza i motywuje do dalszej eksploracji, walki z co raz to potężniejszymi gadami i rozwoju postaci. Na początku sporo kropel potu wymaga zabicie pierwszego lepszego małego dinozaura, więc wyobraźcie sobie ile troski potrzebuje nasz bohater, aby stanąć oko w oko z krwiożerczym teropodem sprzed milionów lat.

Level up!

Zwierzęta można jednak oswajać, pod warunkiem, że posiadamy dany przysmak i nasza postać ma odpowiedni poziom rozwoju. Nasi pupile mogą być niezwykle pomocni, jeśli tylko tego chcemy. Możemy wykorzystać zwierzęta do przechowywania surowców, bronienia danego obszaru czy atakowania celów. Nic nie stanie też na przeszkodzie oswojenia petranodona i latania w trudno dostępne miejsca. W kontroli nad stworzeniami pomaga nam menu komend, gdzie za pomocą odpowiednich gwizdów wydajemy konkretne polecenia. Z indykami i dinozaurami rozumiemy się bez słów!

Od dzikusa do maga

W grze mamy podział na pewne etapy rozwoju cywilizacyjnego i związane z nimi dostępności do coraz to nowszych zdobyczy techniki. W „Primitiveskill”, jak sama nazwa wskazuje, dysponujemy narzędziami z kamienia i drewna, mamy podstawowe ubrania z liści i możemy wykonywać bardzo proste przedmioty do naszego domu i jego obrony. W „Metallurgy” zastępujemy kamień żelazem, znacząco zwiększając swoje szanse w pikselowej dziczy. Epoka „Industrial” to już totalny przeskok w klimaty broni palnej, granatów, pił mechanicznych, bomb czy elektryczności i związanej z nią udogodnieniami. Na końcu zaś czeka na nas „Magic Skill”. Jak można się domyślić, nasza postać z quasi neandertalczyka przeistacza się ostatecznie w maga. I jakkolwiek brzmi to zabawnie i niedorzecznie, możemy korzystać z magii, tworzyć portale, okiełznywać żywioły i atakować dinozaury!

W tym wszystkim warto też pamiętać, że PixARK, jako swoisty spin-off ARK: Survival Evolved, jest solidnym survivalem i wymaga od nas też zaspokajania podstawowych potrzeb bohatera, o czym wspomniałem już wyżej. Mamy kilka statystyk takich jak poziom życia, głodu, pragnienia, udźwigu, siły czy nawet dostępnego tlenu. Sporo tego, jak na prostą kolorową grę o stawianiu klocków, prawda? W tym też tkwi siła PixARK, który oferuje szerokie pole do zabawy, gdzie tak naprawdę od nas wszystko zależy.

Zgrzyty w pikselowej dziczy

Z czysto technicznego punktu widzenia gra nie powala na kolana grafiką, jeśli postawimy ją obok chociażby Dragon Quest Builders. To trochę niższa półka. I zapytacie, czego ja się czepiam w przypadku tytułu prezentującego świat zbudowany z prostych klocków? Dla niektórych pewnie nie będzie miało to większego znaczenia (i dobrze!), bo największym asem w rękawie tej gry jest nieskrępowana zabawa w kreatora i odkrywcę, jednak osobiście szybko zauważyłem zwyczajną budżetowość produkcji Snail Games. O ile nie mogę się niczego doczepić do mechaniki związanej z poruszaniem się naszym bohaterem, tak bardzo szybko zauważyłem, że w przypadku nawigowania DualShockiem 4 po ustawieniach i statystykach potrzeba zwykłej cierpliwości. Mnogość suwaków, małych okienek z „+” i „-” przy umiejętnościach naszego survivalowca czy zwykły brak możliwości wybrania od razu opcji na dole ekranu (wymagane przeskoczenie wszystkich dostępnych wyborów z góry na dół) pozostawia mały niesmak.

Niekiedy lekko przydługie są wczytywania map czy zapisów gry. W paru sytuacjach myślałem, że zawiesiła się konsola czy wręcz popsuł się save, jednak powtórne kliknięcie tudzież kolejna chwila czekania szybko przeniosły mnie do rozgrywki.

Gotowi na wyzwania?

Jeśli lubicie „indyki” które potrafią zaczarować już od pierwszego wejrzenia pomysłem, to dobrze trafiliście. PixARK to kawał solidnego kodu, który wciągnie was na długie godziny wysoką grywalnością i różnorodnością tworzenia. Dzieło Snail Games oferuje dowolność działania, mnogość opcji, kolorową oprawę graficzną podpartą przyjemną dla ucha muzyką, a w końcu czerpie ze sprawdzonych wzorców. Resztę dobrodziejstw, ale i elementów, które mogą wam zwyczajnie nie przypaść do gustu, z pewnością odkryjecie już w trakcie rozgrywki, tworząc pierwszy domek, tresując stadko mile usposobionych dinozaurów i odkrywając kolejne połacie wokselowego świata.

Plusy:
+system kreowania
+survivalowe elementy
+zestawienie magii i technologii
+prosta rozgrywka dla każdego
+mnogość opcji
+funkcje sieciowe

Minusy:
– nawigowanie w opcjach
– grafika nieco odbiega od konkurencyjnych produkcji

Ocena: 4.5/5

Recenzja PixARK powstała w oparciu o wersję gry na PlayStation 4. Tytuł jest również dostępny na PC, Nintendo Switch i Xbox One.

Łukasz Kędzierski
O autorze

Łukasz Kędzierski

Redaktor
Fan gier wszech epok stawiający na pierwszym miejscu grywalność, bez względu na gatunek produkcji. Zawsze chętnie odpala gry z PlayStation, czerpiąc z nich nie mniejszą frajdę jak blisko 25 lat temu. W wolnych chwilach pochłania powieści weird fiction oraz pulpowe horrory wydawane w Polsce w latach 90., nie stroni też od dobrego komiksu ze stajni DC.
Udostępnij: