Dobra Sony, przekonałem się – kupuję PS5!
Do niedawna uważałem, że PS5 to czyste zło. Co się stało, że w ostatniej chwili zmieniłem zdanie?
Premiera najnowszej generacji konsol wywołuje u mnie skrajne emocje. Z jednej z strony cieszę się, że wraz z wydajniejszymi jednostkami pojawią się nowe możliwości w tworzeniu gier, ale to również kolejny zgrzyt dla osoby, która zamierza iść z postępem czasu. Mamy dwie ścieżki i żadna z nich nie jest drogą ku pełni szczęścia.
Sony chce nas przekabacić grami ekskluzywnymi, porównując odkrywanie gier na PS5 do podboju kosmosu. Microsoft natomiast odwołuje się do wyobraźni graczy, mówiąc że Xbox Series X jest jak magiczny bilet z filmu “Bohater Ostatniej Akcji”, pozwalający wręcz przenosić się do uniwersum gry. Oczywiście, koncepcje te jakkolwiek piękne, to niestety mówimy tylko o sprzęcie do grania, i niczym więcej. Nie przekroczę z urządzeniami granicy kosmosu, ani wyobraźni, toteż pytanie pozostaje wciąż te same: PS5 czy Xbox Series X?
Wczoraj kupiłbym XSX a dziś PS5?
Jeszcze do niedawna uważałem, że PS5 to czyste zło. Iście szatańsko, aż do tej pory, kusi mnie grami na wyłączność typu Demon’s Souls, God of War: Ragnarok – pukałbym w przyciski DualSense jak jehowy do drzwi, ale tak się nie stanie, bo nie ma opcji, abym zapłacił 350 zł za grę. W tym samym czasie XSX zdawał mi się lepszym rozwiązaniem. Przez wzgląd na tani abonament Game Pass mógłbym grać w nowości i starocie, ile dusza zapragnie – nie sprzedając jednocześnie duszy diabłu w postaci wygórowanych cen za gry, choć bez ekscytacji na widok exclusivów.
Gdyby premiera next-genów była o miesiąc wcześniej, prawdopodobnie zbratałbym się z zielonymi i żałowałbym swojej decyzji, próbując za wszelką cenę odzyskać pieniądze na zakup PS5. Co się stało, że zmieniłem zdanie? Opinie pierwszych testerów konsoli i perspektywa ogrywania starszych gier ekskluzywnych, których nigdy nie widziałem na własne oczy.
Wielki jak cegła, wrażliwy na grę – DualSense, muszę go mieć!
Sony usilnie starało się przekonać mnie o szykowanej rewolucji w padzie DualSense. Niespecjalnie ruszała mnie marketingowa gra słów, która z reguły służy producentowi a nie klientom. Przechodziłem więc obok tej nowości trochę obojętnie, do czasu, aż zobaczyłem mini-recenzje pada. Jeśli kilka osób z różnych redakcji twierdzi, że to mały przełom, to chyba faktycznie przed graczami PS5 są nowe doświadczenia i też chce ich zasmakować.
Co jest w nim tak wyjątkowego? Po pierwsze adaptacyjne triggery. Na przykładzie Astro’s Playroom wyjaśniono dokładne działanie spustów w obliczu użycia ich w środowisku gry – napinając sprężynę w grze można poczuć siłę naciągu. Spusty stawiają opór symulując fizykę konkretnego obiektu, co w praktyce zwiększa immersję. Sam jestem ciekaw, czy podobny poziom wrażeń będzie zauważalny w innych gatunkach gier, chociażby w FPS-ach i samochodówkach.
Po drugie haptyczne sprzężenie zwrotne. System wibracji został unowocześniony, oferując szerszy zakres fizycznych bodźców z gry. Skala wibracji jest zmienna w zależności od siły, na którą reaguje bohater, np. wiatru, ruchu pojazdu, kontaktu z urządzeniami. Porównując do DualShock 4 jest podobno ogromna różnica w mocy silniczków. W sumie jestem skłonny w to uwierzyć, biorąc pod uwagę wielkość obu.
Ekskluzywne gry PS4 w “nowym” wydaniu
Wielu z Was kupiło PS4 nie przez wzgląd na wygląd konsoli, a gry niedostępne na innych platformach. Spider-Man, God of War, Days Gone, The Last of Us z pewnością śnią się po nocach zarówno właścicielom PC jak i Xbox. Także należę do grupy osób, którym nie dane było jeszcze zagrać w wielkie hity Sony i to właśnie dla nich kupiłbym PS5.
Dla mnie byłoby to niesamowite doświadczenie, by przeżyć po raz pierwszy growe historie Kratosa lub Nathana Drake’a, o których tyle dobrego słyszałem. Co podkreślę jeszcze raz, każda z gier, mimo że wydana wieki temu, byłaby dla mnie nowością i dziś zapłacę za nie grosze albo dostanę za kwotę abonamentu PS Plus.
Jednakże nawet weterani mają powód, by odpalić zakurzone tytuły na PS5. Producent zapowiedział nowe edycje gier ekskluzywnych, wzbogaconych o płynniejszą rozgrywkę w 60 kl/s i lepszą oprawę graficzną, nie tylko w obrębie podniesienia rozdzielczości. A to wszystko bez żadnych kosztów, bowiem dzięki darmowej aktualizacji.
Nowości PS5 na premierę nie kupię, ale mogę poczekać na obniżkę cen
Wciąż mam negatywny pogląd na nowości wydawnicze, zarezerwowane dla PS5. To moim zdaniem lekka przesada, by wycenić standardowe wersje gier na 350 zł, nie wspominając o edycjach Deluxe. Na dalekim Zachodzie może i ludzie tego nie odczują, ale w Polsce mieć 100 zł więcej i nie mieć to kwestia zasadnicza – “dostać wałkiem po głowie od żony lub nie”. A gier ekskluzywnych ma być więcej niż w poprzedniej generacji, więc co któryś gracz co miesiąc chodziłby z opuchnięta łepetyną… A może został ostatecznie zmuszony do sprzedania nerki?
Mnie to jednak nie będzie dotyczyć, bo nie mam takiego parcia na ogrywanie gier od chwili ich premiery. Mogę spokojnie przeczekać nawet pół roku, by nie dać się zwyczajnie naciągnąć przez Sony. Rozważę pełną stawkę w przypadku gier na 40-100 godzin rozgrywki, ale jak za 10-20 godzin rozgrywki to podziękuje. Zresztą dużo mnie nie ominie, bo kiedy będę czekać na obniżki cen, czas umilą w/w starocie czy też o wiele tańsze gry multiplatformowe.
Po co mi Xbox, jeśli mam PC?
Właśnie, jako właściciel budżetowego, ale nienajgorszego PC-ta, nie widzę żadnych korzyści z zakupu Xbox Series X. Gry, które będą dostępne na konsoli Microsoft, będą również na PC – w końcu to jedna rodzina. Największa zaleta Xbox, czyli atrakcyjnie cenowo Game Pass jest także osiągalny na blaszaku. W tym wariancie biblioteka gier byłaby w nieco uszczuplonej formie, ale wciąż mówimy o ponad 200 grach.
Że niby przewaga wydajności XSX nad PS5 miałaby mnie przekonać? A niech sobie będzie najmocniejszą i najsilniejszą ze wszystkich konsol. Moc urządzenia mierzona w teraflopach nie ma dużego znaczenia. Płynność gier w przypadku konsol jest zależna przede wszystkim od tego, jak deweloperzy optymalizują swoje produkcje, a z tego co pamiętam wszędzie były z tym problemy.
Choć trzeba oddać cesarstwu co cesarskie – o ile multiplatformowe tytuły były traktowane w podobny sposób na obu sprzętach, tak jednak ekskluzywy PS5 były dopieszczone do granic możliwości. Wystarczy spojrzeć na The Last of Us II. Twórcy oszukali wręcz przeznaczenie. Najładniejsza gra generacji na PS4 i PS4 Pro działa w stałych 30 kl/s, co nieco zaprzecza ich możliwościom technicznym.
PS5 to konsola idealna dla użytkowników PC
Wygląda na to, że już nie muszę patrzeć na inne sprzęty jak na PS5. Ma wszystko, czego dziś chcę. Niewielkim kosztem ogram największe hity poprzedniej generacji. Gry na wyłączność PS5 także, choć nie od razu. Dzięki konsoli Sony mogę odłożyć na bok również modernizację PC, bowiem będzie trochę wydajniejsza i pozwoli grać w nowe multiplatformowe tytuły. No i nie mogę zapomnieć o tym, że z padem DualSense mogę liczyć na trochę większą immersję. Paradoksalnie więc, w moim przypadku siła PS5 bierze się z siły PS4 i tego, jak mocno w ostatnich latach Sony zadbało o bibliotekę gier.
Wobec powyższych argumentów wojna PS5 z Xbox Series X jest dla mnie skończona. Gdy tylko opadnie kurz po pre-orderowym szaleństwie, zapukam do odpowiednich drzwi i wezmę to, co najlepiej spełnia moje potrzeby. Jeśli tak jak ja masz PC, to Twój wybór powinien być tylko jeden – przytul PS5!