No Rest for the Wicked to radosna pieśń dla ARPG. Ta gra uratuje nas przed generycznością

premiera-no-rest-for-the-wicked-informacje
PG Exclusive Publicystyka

Zbyt dużo gier niesłusznie nazywamy dziełami, ale tym razem to żaden błąd. Premiera No Rest for the Wicked będzie ważnym wydarzeniem w gatunku action RPG.

W czasach patodeweloperskich i zgnuśnienia czołowych marek, z wytęsknieniem wypatrujemy bohaterskiego studia, które byłoby w stanie coś z tym zrobić. Potrzebne są na gwałt zmiany, aby i sami gracze przejrzeli na oczy, że finansują cudze biznesy a nie własną przyjemność z gry. Gdzie szukać nadziei na lepsze jutro? Do diabła z Blizzardem, Ubisoftem i innymi wielkimi rekinami. Jeśli chcecie kogoś docenić za pomysły, to mam dla Was idealnego kandydata, czyli Moon Studios. Twórcy serii Ori po krótkiej przerwie powracają z czymś tak niezwykłym, że trudno uwierzyć w ich aktualny projekt o intrygującym tytule No Rest for the Wicked.

Dlaczego posądzam grę o oryginalność? Bo nie zapowiada się na kolejne schematyczne action RPG, gdzie po prostu walczy się z potworami i rozwija postać. Te elementy są istotne z perspektywy rozgrywki, ale główny przekaz brzmi, że będzie to przygoda w artystycznym stylu, i jako takiej dawno nie było. Zatem pozwólcie, że przekażę Wam trochę więcej informacji o grze. Ale najpierw efektowny zwiastun.

Spis treści:

  1. O czym będzie No Rest for the Wicked?
  2. Podstawy rozgrywki ARPG
  3. Widoki na malowniczy świat
  4. Data premiery No Rest for the Wicked

Fabuła jak z przyzwoitej książki fantasy

Oficjalny opis może wydawać się trochę zagmatwany, lecz wyciągnę dla Was esencję. Otóż No Rest for the Wicked przybiera formę zmyślonej opowieści z czasów mrocznego średniowiecza – w roku 841 król Harol dokonuje żywota, dochodzi do przekazania władzy w ręce nieodpowiedniej osoby, a w tle rysuje się poważne zagrożenie ze strony zarazy Pomoru, która dawno temu splugawiła ludzi i zamieniła ich w potwory. Niektórzy chcą skorzystać z nadarzającej się okazji paniki, by umocnić swoją pozycję.

W tym samym czasie nasz bohater należący do starożytnej sekty strażników zostanie wysłany na misję, aby powstrzymać Pomór. Wyruszymy statkiem na wyspę Isola Sacra, lecz w bezpiecznym dotarciu do brzegu przeszkodzą nam rebelianci. Ostatecznie postawimy pierwsze kroki na skalistym wybrzeżu – od tej pory rozpocznie się śledztwo i tym samym walka z siłami ciemności. Przy okazji nieświadomie weźmiemy udział w grze politycznej, w którą zaangażowani są rebelianci, królewski dwór i przedstawiciele kościoła.

Najważniejszą rolę w historii odegra rzecz jasna Pomór i będzie on źródłem niebezpieczeństw czyhających na nas w malowniczej krainie, nad którą dosłownie zawisły czarne chmury. Będą do ubicia potwory, uzbrojeni po zęby wrogowie i do zwiedzenia miejsca kojarzące się z zatoką koszmarów.

RPG, które łączy się w parę z gatunkiem soulslike

Nie ma chyba sensu zbytnio rozpisywać się nt. systemu tworzenia postaci – każdy będzie mógł wybrać klasę i wygląd według własnego uznania. Te cechy nie odegrają aż tak dużego znaczenia w kontekście wyspecjalizowania stylu gry. Większą uwagę mamy skierować na używane bronie, którym przypisano różne wymagania – atrybuty bohatera będą stanowić o możliwościach korzystania z arsenału. Trudno nie odnieść wrażenia, że wzorowano się na klasycznych grach typu soulslike, gdzie dominuje swoboda w kreowaniu buildów postaci. Tu również zdobywane punkty doświadczenia staną się naszą “walutą” wydawaną na rozwój umiejętności i statystyki oręża.

Odwołuje się do gatunku soulslike również z innego powodu, a mianowicie nasilenia elementów walki w rozgrywce. Projekt zabawy jest całkiem znajomy, bowiem w trakcie eksploracji świata walczymy tu z ogromnymi bossami i słabszymi jednostkami w większych grupkach. Walki mają charakter brutalnych starć, gdzie liczy się wyczucie czasu i stosowanie taktyki. Z racji tego, że funkcjonują odmienne kategorie oręża, uzależnią dynamikę ruchu postaci i sposób używania uników, parady, czy też wybór okienka czasu na zadanie ciosów. Teoretycznie osoby zaznajomione z serią Dark Souls w mig opanują podstawy, ale radzę wziąć na poprawkę inny rodzaj kamery. Perspektywa izometryczna z dynamicznym zoomem może sprawić niektórym problemy, bo choć zwiększy się pole widzenia, to jednocześnie wzrośnie trudność kontroli postaci w owej przestrzeni (mogą zasłaniać ją np. ogromni przeciwnicy).

Wspominałem, że walka w No Rest for the Wicked to nie koniec atrakcji? Autorzy pogłębią rozgrywkę o dodatkowe aktywności. W chwilach odpoczynku nasza postać będzie mogła oddać się czynności łowienia ryb lub uprawianiu ziemi, pozyskiwaniu surowców, które wszystkie posłużą do tworzenia jedzenia i narzędzi. Nadmienię również, że po odwiedzeniu miasta Sacrament odblokujemy opcję zakupu własnych posiadłości, a te z kolei można rozbudować w obszarze wyposażenia i prezencji. Zaś dla mistrzów eksploracji przygotowano masę skarbów rozsianych po mapie w najmniej dostępnych miejscach – ponieważ skorzystano z wertykalnej konstrukcji świata, gdzieniegdzie należy się wspiąć lub przejść po bardzo wąskiej drodze (w rzucie izometrycznym nie będzie takie łatwe).

Piękno świata zaklęte w malarskim stylu

Opad szczęki, wytrzeszcz oczu, ślina ciurkiem spływająca wzdłuż kącików ust… Ja wiem, że takie zachowania najczęściej towarzyszą super realistycznej grafice, gdzie z pomocą trybu fotograficznego można dostrzec dodatkowe warstwy szczegółów. Niemniej premiera No Rest for the Wicked u wielu może wywołać podobne stany fascynacji. Ta konkretna stylizacja jest po prostu przepiękna, unikalna i nie minę się z prawdą mówiąc, że twórcy podeszli do gry bardziej kreatywnie.

Od strony artystycznej to ich znak rozpoznawczy – styl malarski, żywe kolory, baśniowy sznyt. Tym razem chyba podnieśli poprzeczkę za sprawą świetnego gustu w projektowaniu otoczenia w 3D. Osobiście wpadła mi w oko prezentacja postaci, która uzewnętrznia pociąg do przerysowania świata. Widać po proporcjach części ciała, jak również w pozostałych elementach otoczenia, że w głowach zrodziła im się konstrukcja na bazie mrocznej baśni, w której wybrzmiewa karykatura. Wygląda to bardzo spójnie i cieszy też oczy. Z punktu widzenia rozgrywki, twórcy nie muszą zbytnio zachęcać do zwiedzania, bo człowiek aż sam się będzie popychał do przodu, aby móc zobaczyć jak najwięcej.

Oficjalna data premiery No Rest for the Wicked

Na Waszym miejscu już teraz upewniłbym się, że pad lub myszka i klawiatura wytrzymają kolejne tysiące kliknięć. Od premiery No Rest for the Wicked dzielą nas zaledwie godziny, a możliwe, że natrafiliście na tekst już po terminie, czyli 18 kwietnia 2024. Wszak nie jest to premiera pełnej wersji gry, a tzw. wczesny dostęp. Jego zawartość na start obejmuje pierwszy rozdział z mnóstwem misji i walk z bossami. Wersja 1.0 będzie oczywiście różnić się od stanu pierwotnego, ale przede wszystkim pod kątem rozwinięcia fabuły, trybu kooperacyjnego i wielkości mapy.

Niestety testy gry tylko na platformie Steam. Gdy twórcy zepną w całość endgame, to dopiero wtedy No Rest for the Wicked zadebiutuje na PS5, XSX i PC.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie