Nakręcany hype i lata czekania. Oto gry, które okazały się zmorą dla deweloperów
Prey – około 11 lat (3D Realms, 1995-2006)
Pierwszy raz o Prey’u usłyszeliśmy w 1995 roku, natomiast efekt prac teksańskiego studia można było podziwiać na dwóch imprezach E3 w 1997 i 1998 roku, gdzie publika z uznaniem przyjęła nowo powstający tytuł. Projekt tworzony na bazie silnika Unreal imponował zarówno rozmachem, jak i możliwościami technologicznymi. Firma po komercyjnym sukcesie Duke Nukem 3D chciała stworzyć kolejną grę, która wprowadziłby powiew świeżości i innowacje do gatunku FPS. Niestety prace nad projektem zostały poważnie wstrzymane po odejściu kilku projektantów, na czele z Tomem Hallem i Johnem Romero. Po pewnych perturbacjach, w 2001 roku gra weszła w nową fazę, gdzie dokonano zmian w designie czy w jeszcze większym stopniu przyłożono się do koncepcji tętniącego życiem statku kosmicznego (który pojawia się nad Ameryką Północną i nas porywa), na którym odtąd miało znaleźć się kilka ras kosmitów. Prey otrzymał ponadto nowy silnik graficzny – id Tech 4, znany chociażby z trzeciej części DOOM, który pomógł odpowiednio dostosować system portali tworzonych w czasie rzeczywistym.
Gra po kilkuletnich, często enigmatycznych zapowiedziach, ostatecznie pojawiła się w 2006 roku i trzeba przyznać, że debiut wypadł bardzo okazale. Prey szybko, bo pięć miesięcy po premierze, dobił do magicznej liczby jednego miliona sprzedanych egzemplarzy. Był to duży powiew świeżości w gatunku FPS, wysoko oceniany za grafikę, świetny opening, czy ciekawe połączenie płaszczyzny sci-fi z wątkiem rdzennego bohatera Ameryki – Talona Brave’a. Marka okazała się na tyle interesująca, że w 2017 roku doczeka się reebota tworzonego przez Arkane Studios – ojców serii Dishonored.