Kona II: Brume to mieszanka The Long Dark, Firewatch i Sherlocka Holmesa. Jeśli nie znacie, to musicie poznać

kona II brume
PG Exclusive Publicystyka

Minus 30 stopni na zewnątrz, widoczność prawie zerowa, a dzicz tak dzika, że zabija w zaledwie kilka minut. Tak, to właśnie Kona II: Brume.

Z reguły, w cotygodniowym cyklu o indykach, przypominam o nadchodzących nowościach. Małych, wielkich grach, które coraz śmielej można stawiać na podium obok projektów AAA. Ale zdarza się, że nawet najlepszym łowcom indyków ucieknie ciekawy tytuł z radaru przed premierą – tak właśnie było ze mną. Dlatego biję się w pierś i rzucam na stół niezależnego “ptaszora”, który już jest od 18 października upieczony i stygnie w popremierowej pozie.

Oto przed Wami Kona II: Brume, kontynuacja przygodówki FPP z 2017 roku. Osoby uzależnione od śniegu, survivalowych tematów, intrygujących historii i symulatorów chodzenia z głębią, powinny z zaciekawieniem obejrzeć trailer i puścić oko na choć jeden ze screenów. A przede wszystkim polecam sprawdzić informacje o najistotniejszych aspektach gry. Trochę ich jest, więc i łatwiej będzie przekonać Was do drugiej części Kony. Wprowadza kilka nowości względem pierwowzoru i nieco bardziej wykorzystuje system survivalu, ale zaczniemy od czegoś innego…

Przyzwoite widoki na śledztwo w dziczy

Pierwszym elementem, który przyciąga uwagę w Kona II: Brume, jest jej oprawa graficzna. Twórcy doskonale oddali surowy i mroźny krajobraz północnej Kanady, gdzie śnieg i mróz tworzą fascynujący kontrast z tajemniczą otoczką Quebeck. Jak możecie domyślać się po screenach i trailerach, nie jest to wielkobudżetowy projekt, więc poziom przyjemności dla oczu jest trochę ograniczony. Niemniej detale otoczenia (szczególnie wnętrz domów), efekty atmosferyczne i oświetlenie tworzą niezapomnianą atmosferę, która podkreśla główny wątek fabularny, czyli prowadzenie tajemniczego śledztwa na totalnym odludziu.

Zahaczmy też o modele postaci. To nie jest pierwsza liga w kontekście przygodówek z trójwymiarową oprawą. Jeśli szukacie starannie zaprojektowanych i wykonanych z dbałością o szczegóły twarzy, to ciężko będzie pod tym adresem. Carl Faubert i reszta postaci, z którymi możemy porozmawiać, prezentują się quasi-autentycznie, a mimika i animacje postaci są bardziej lub mniej „zesztywniałe”. Ale jest to poniekąd zaleta, bo i aura miejsca jest lodowata.

Kona II: Brume brnie w sprawy niewytłumaczalne

W “Kona II: Brume” gracze ponownie wcielają się w postać prywatnego detektywa Carla Faubert’a. Tym razem zostaje wezwany do miasteczka górniczego na terenie Kanady. Ma on pomóc rozwikłać tajemnicze zdarzenia związane z tzw. Brume, czyli tytułową mgłą. Okazuje się, że to nie jest zwykłe zjawisko pogodowe, bowiem gęsta zawiesina ma coś wspólnego z siłami nadprzyrodzonymi. Intrygę potęguje obecność duchów zwierząt, które polują na tutejszą społeczność.

W osadzonej w latach 70. na prowincji na północy Kanady grze Kona II: Brume, będziesz musiał przetrwać zakrzywiającą rzeczywistość Brume, i bezlitosną dzicz. Detektyw Carl Faubert chce rozwiązać zagadkę, a ty musisz się w niego wcielić. Jakie mroczne tajemnice skrywa mgła?

Opis dystrybutora

Podobnie jak w pierwszej części gry twórcy operują 3 warstwami rozgrywki. Są to połączenie elementów przygodowych, eksploracji otwartego świata oraz rozwiązywania zagadek logicznych. Naszym zadaniem jest zbierać wskazówki, analizować ślady, przeszukiwać lokacje i podejmować decyzje mające wpływ na dalszy przebieg fabuły. Pojawia się również element survivalowy, który nakłada na nas obowiązek szukania przedmiotów niezbędnych do przetrwania w różnych okolicznościach – może to być drewno na opał, apteczki, jedzenie. Poza tym możemy natrafić m.in. na broń palną, a ta z kolei przyda się w starciach z dziką zwierzyną (w postaci duchowej i naturalnej).

W trakcie przedzierania się przez ośnieżone miasteczko czasem skorzystamy z dodatkowych środków transportu. W przeciwieństwie do “jedynki”, nie przejedziemy się żadnym z samochodów, ale repertuar jest znacznie bogatszy – twórcy zaimplementowali motorówkę oraz psi zaprzęg do szybszego przemieszczania się w rejony misji. Od czasu do czasu spotkamy się z postaciami niezależnymi. Dowiemy się od nich, jak dotrzeć do konkretnego miejsca, skorzystamy z ich pomocy materialnej oraz uzupełnimy wiedzę nt. dziwnych sytuacji zachodzących w tym lodowatym piekle.

Kona II: Brume

Klimat w Kona II: Brume jest niewątpliwie jednym z jej największych atutów. Gra doskonale balansuje między realiami przetrwania w dziczy a tajemniczą atmosferą północnej Kanady. Wszechobecny śnieg i mróz sprawiają, że można poczuć się jak w pułapce, i z nie wiadomo której strony, wyłonią się oczy drapieżnika, pilnie obserwujące każdy nasz krok. Aczkolwiek to nasza wyobraźnia będzie dopowiadać sobie koszmarne wizje, bowiem o wiele częściej przed nami pojawi się ofiara śnieżycy, opatulona w bryłę lodu. Takie widoki mają być podstawą do rozmyślań o ludzkich tragediach, którym nie mogliśmy zapobiec.

W tym samym czasie będziemy bacznie pilnować własnego bezpieczeństwa, na co przekładają się 2 statystyki – punkty HP i temperatura ciała. Ta druga szczególnie wpływa na efekt napiętej atmosfery, gdyż szanse na to, że umrzemy z wychłodzenia, są wyższe niż w przypadku klasycznej utraty zdrowia. Stąd survivalowy klimat uderza jak w grze The Long Dark i tak jak tam, bez rozpalania ogniska nie przetrwamy nawet 10 minut.

Lubicie takie wyzwania w stylu przygodówki i sim-walking? Jeśli tak, to chyba czas zainteresować się Kona II: Brume. Grę możecie już zamówić na PC, PS5, PS4, XSX, XONE oraz Switch.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij: