Wzburzeni gracze hejtują dodatek do Horizon Forbidden West. Wiadomo, o co znów poszło…
Pseudofani znów kontratakują, tym razem DLC Burning Shores do Horizon Forbidden West. Wszystko przez seksualność głównej bohaterki.
Niestety, nie każda forma krytyki jest wartościowa, bo bardzo często zdarza się po prostu narzekanie, żeby narzekać. Kolejnym przykładem wzburzenia fanów danego uniwersum jest seria Horizon. Ostatnia odsłona otrzymała niedawno fantastycznie wyglądający dodatek, który spotkał się z ciepłym przyjęciem wśród krytyków. Gracze jednak to zupełnie inne zjawisko i gromko wylewają żale m.in. na Metacriticu.
Tym razem to Horizon Forbidden West zdenerwowało graczy
O co w ogóle tym razem poszło? Klasycznie – o orientację seksualną uwielbianej Aloy, która w Burning Shores okazuje się homoseksualna (albo biseksualna, nigdzie nie było to dokładnie zaznaczone). W DLC pojawia się możliwość wybrania odpowiedniej linii dialogowej, która owocuje pocałunkiem z inną dziewczyną, Seyką. Dla wielu graczy to za dużo. Na Metacriticu pojawiła się nowa fala niskich ocen, przez co ogólna ocena społeczności to mizerne 3.3/10. Wiele osób narzeka na “propagandę” i “rzucanie im seksualnością w twarz”. No nie ma co – doprawdy okropne, jakby nie była to jedna z najbardziej ludzkich rzeczy na świecie.
Z jakiegoś powodu gracze nie są zadowoleni z orientacji seksualnej Aloy. Wiele opinii wprost wskazuje na ten problem, ale Metacritic zaczął usuwać tę formę spamu. Dlatego szybko pojawiły się inne opinie, z których wiele jest bardzo ogólnych. Niektóre twierdzą, że “scenariusz jest beznadziejny” a “nowe postacie to koszmar”. Sprytne zagranie, aby nie było, że tylko homoseksualna Aloy może denerwować.
W każdym razie to już raz, gdy gracze nie mogą poradzić sobie z decyzją twórców. To w końcu do nich należy skonstruowany przez nich świat i postacie go zamieszkujące. Tak naprawdę deweloperzy mogą robić z nim, co tak naprawdę im się podoba, bo nie jest to uniwersum będące własnością graczy. Z drugiej strony trzeba liczyć się jednak z oceną działań twórców. Tu jednak narzekanie na jeden detal wydaje się głupie, bo ani to specjalnie konstruktywne, ani nawet sensowne.