Horizon Forbidden West

Recenzja Horizon Forbidden West PC. To najpiękniejsza gra na PC?

Gra: Horizon Forbidden West Edycja Kompletna

Producent: Guerilla Games/Nixxes Software

Recenowana na: Recenzje

Gracze pecetowi musieli na Horizon Forbidden West czekać ponad dwa lata, odkąd gra ukazała się na PS4 i PS5. Czy tyle czasu było warte… Zachodu? Zdecydowanie tak, bo twórcy przygotowali nam naprawdę udany port, który zadowoli miłośników nawet najbardziej efektownej oprawy graficznej. Co ciekawe, wasz komputer najpewniej da sobie radę.

Kolejna gra z PlayStation na PC

Posiadacze komputerów po raz kolejny mogą zatopić się w historii znanej graczom z PlayStation — i po raz kolejny zrobią to z opóźnieniem. Oryginalna premiera Horizon Forbidden West odbyła się na początku 2022 roku na PS4 i PS5. Sony kontynuuje zatem relatywnie młodą tradycję wydawania swoich gier na wyłączność również na komputerach osobistych. Gra niewątpliwie dołączyła do zacnego grona, w którym znaleźć można jak do tej pory God of War, czwarte Uncharted, Days Gone i nie tylko.

Czy jednak nowy port dorówna jakości pozostałym? W zestawie otrzymujemy grę, jak również dodatki. Poza tym, jak to w przypadku pecetów bywa, gra została nieco podrasowana pod względem technicznym — tak przynajmniej obiecywali nam twórcy. Mnogość opcji ma pozwolić dostosować nam przygodę z drugą odsłoną Horizon tak, aby była wyjątkowa i równie smaczna jak za pierwszym razem. Czy jednak, co by nie mówić, odgrzewane danie może jakkolwiek przypaść nam do gustu? Rzućmy okiem na to, dla kogo jest to produkcja, a także jak sprawdza się w środowisku pecetowym. No i czy jest warta swojej ceny.

Zakazany zachód, czyli Horizon Forbidden West Edycja Kompletna na PC

Akcja Horizon Forbidden West rozpoczyna się krótko po zakończeniu jedynki, stawiając Aloy i świat ludzi ponownie w obliczu zagrożenia. Tym razem te znajduje się na tzw. zakazanym zachodzie, który jest kontrolowany przez niekoniecznie przyjaźnie nastawione plemiona. Główna bohaterka nie miała okazji do zbyt długiego nacieszenia się swoimi osiągnięciami z Zero Dawn. Widmo zagłady przyrody i ludzkości jest na tyle potężne, że szybko wyrusza w karkołomną podróż celem zbadania tego, co chce zniszczyć świat.

Kup tanio Horizon Forbidden West w Instant Gaming

Horizon Forbidden West
Stary, a nawet dziki zachód

Druga odsłona serii to bezpieczna kontynuacja, co wcale nie oznacza, że jest słaba. Wręcz przeciwnie, produkcja sprawnie i rzetelnie rozwija elementy wprowadzone w pierwszej części, na całego wykorzystując potencjał drzemiący w ogromnym i różnorodnym świecie środkowych i zachodnich stanów dawniej istniejącego USA. Cudownym widokom wtóruje RPG-owość produkcji, bo wszelkiego rodzaju zbieractwa, rozwoju ekwipunku i postaci uświadczymy tu od groma. Podobnie zresztą jak i zadań pobocznych, dzięki którym możemy pomóc postaciom poznanym na drodze do celu. Wiele spośród aktywności dodatkowych jest opcjonalnych, jednak chcąć pozostać prawdziwą łowczyni musimy się w tym fachu nieustannie rozwijać.

A samych możliwości rozwoju jest co najmniej kilka, z grubsza można je podzielić na kilka stylów walki. Osoby lubujące się w otwartym wychodzeniu z opresji postawią na siłę i moc bezpośredniego uderzenia dzidą, podczas gdy bardziej przebiegli z nas wybiorą nie tylko łuk, ale i wszelkiej maści pułapki pozwalające nam polować (często pozostając w ukryciu) na maszyny i ludzi. Choć w kontekście Horizon Forbidden West mówi się o tym raczej rzadko, gra ma w sobie coś z sandboksa – nawet, jeżeli niesamowicie specyficznego.

Pełną recenzję gry z PS5 przeczytasz tutaj!

Konsola nie wystarczy. Wymagania wersji pecetowej

Jaki pecet jest wymagany do tego, aby Horizon Forbidden West ruszył nam w miarę sprawnie? To zależy, bo twórcy przedstawili dwie wersje wymagań. W obydwu przypadkach mowa jednak o poprzeczce podniesionej wyżej niż miało to miejsce w przypadku portu Zero Dawn. Po paru latach wymagania dotyczące naszych komputerów widocznie wzrosły, choć ostatecznie nie jest źle. Twórcy ewidentnie chcieli poszerzyć grono odbiorców, dostosowując wymagania do nie tylko najmocniejszych, ale i relatywnie wciąż popularnych konfiguracji sprzętowych. Wymagania Horizon Forbidden West na PC wyglądają następująco:

Konfiguracja minimalna:

  • System operacyjny: Windows 10 64-bit 1909 lub nowszy
  • Procesor: Intel Core i3-8100 / AMD Ryzen 3 1300X
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 1650 4GB / AMD Radeon RX 5500XT 4GB
  • Miejsce na dysku: 150 GB dostępnej przestrzeni

Konfiguracja zalecana:

  • System operacyjny: Windows 10 64-bit 1909 lub nowszy
  • Procesor: Intel Core i5-8600 / AMD Ryzen 5 3600
  • Pamięć: 16 GB RAM
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 3060 / AMD Radeon RX 5700
  • Miejsce na dysku: 150 GB dostępnej przestrzeni

Na grę załapią się zatem zarówno posiadacze nieco starszych kart graficznych (np. GTX 1650), jak i osoby wyposażone w nowsze GPU z rodziny RTX. W tym wypadku każda nawet najmocniejsza karta znajdzie swoje zastosowanie. O ile model 3060 wystarczy na płynną rozgrywkę w świetnej oprawie, to zawsze można docisnąć śrubę, posiadając choćby model 4080. Przy uruchomieniu rozdzielczości 4K i uruchomieniu wszelkich wodotrysków, mamy do czynienia z istnym spektaklem wizualnym.

Czy Horizon Forbidden West to najładniejsza gra na PC?

Horizon Forbidden West na PC przypomina nieco dzikie, piękne zwierzę, które ktoś właśnie wypuścił z klatki — jeżeli w ten sposób określimy ograniczenia technologiczne PS4 i PS5. Gra wręcz odżywa podczas uruchomienia na mocnej konfiguracji, co w połączeniu z monitorem o rozdzielczości np. 1440p lub większej robi ogromne wrażenie. Samo porównanie do dzikiej zwierzyny jest w tym wypadku dość trafione. Nie dość, że w grze przyjdzie nam wyruszyć na niebezpieczny zachód, to wszędzie aż roi się od mechanicznych stworów i nie tylko.

Gdzieś w internecie natrafiłem na opinię, jakoby wymuskana grafika w tym wypadku nie była niczym niezwykłym — ot, w grze nic się nie dzieje, a świat jest statyczny, stąd dobra optymalizacja i efekty wizualne. Guzik prawda, świat tak jak był, tak nadal jest żywy, a dopieszczona oprawa jedynie wzmaga nasze odczucia. Ciężko znaleźć w niej jakąś nierówność. Lokacje potrafią się znacząco różnić pod względem stylistyki, ale wciąż trzymają ten sam wysoki poziom. Tekstury są ostre niczym brzytwa i tną rozdzielczość naszego monitora na kawałki — no dobra, to brzmi niepokojąco, ale mam na myśli jedynie pozytywny aspekt graficzny.

Jeżeli nie dostrzegacie otaczającego piękna biegnąc przez las, może zwrócicie na nie uwagę podczas przejażdżki na jednym z mechanicznych stworów. To wtedy naszym oczom ukazuje się pełna paleta animacji, każdy szczegół bogato zaprojektowanej maszyny mieni się, odbijając promienie słońca, a w tle majaczą kołyszące się trawy i inna flora towarzysząca nam podczas eksploracji. Dodajmy do tego zachodzące słońce i zakazany zachód zamienia się w ten dziki, choć równie piękny.

Walory graficzne dostrzec można również z punktów widokowych, bo gra nie próbuje nas ograniczać w eksploracji. Nawet zupełnie zbaczając ze ścieżki głównych, lub pobocznych misji nie uraczy nas graficzna “bieda”, czy po macoszemu potraktowane modele. To zaskakujące, jak na tak wielkim obszarze wszystko może trzymać poziom. Jest też wisienka na torcie, czyli tryb fotograficzny. Ten daje nam do dyspozycji kilka trybów, filtrów i sporo ustawień. To w połączeniu z grafiką pozwala nam uchwycić naprawdę zachwycające obrazki. Chyba mam nową tapetę na komputer. I telefon. Drugi też.

Optymalizacja pierwszej klasy, choć są rysy na szkle

Przygotowując się do premiery Horizon Forbidden West byłem żywo zainteresowany tym, na jakim sprzęcie gra pozwoli na zabawę. Gra mnie zaskoczyła, lecz jak najbardziej pozytywnie. Choć nie miałem okazji wycisnąć z niej maksa przy pomocy np. RTX4090, to i tak udało mi się zobaczyć przynajmniej dwa jej oblicza. Pierwsze to te bardziej “oszczędne” przy pomocy coraz starszego (i mobilnego!) RTX2060. Czy bodaj najsłabszy przedstawiciel kart z tej rodziny NVIDII ma w ogóle start to nowych przygód Aloy na PC? Zaskoczę was, ale tak. I to całkiem nieźle.

Grę bez trudu uruchomiłem na domyślnych średnich ustawieniach graficznych z rozdielczością 1080p, przy zastosowaniu dynamicznej rozdzielczości. W ten sposób podczas rozgrywki licznik klatek zatrzymał się w okolicach 31 ramek i bez trudu dało się komfortowo bawić, nawet podczas walk, gdzie tempo mocno przyspiesza. Co jednak ciekawe, jedyne kłopotwy miały miejsce podczas przerywników filmowych. Wówczas gra spadała do nawet 15-20 klatek. Teoretycznie spodziewałbym się odwrotnej sytuacji, gdy to jednak gameplay cierpi, a nie filmiki. Ostatecznie grać można było bez przeszkód – przymykałem oko na filmiki, bo podczas właściwej zabawy problemów nie było.

Drugie oblicze zostało w moim wypadku wygenerowane przez RTX4070 i tu zaczęła się właściwa zabawa. Od razu przełączyłem rozdzielczość na 1440p i najwyższe ustawienia graficzne. Zależnie od ustawień DLSS (lub zupełnego wyłączenia tej funkcji) otrzymywałem wartości od 70 do nawet 120 klatek. Wartości wyświetlanych FPS-ów potrafią się mocno różnić, ale w ustawieniach opcji mamy sporo i bez trudu dostosujemy je tak, aby utrzymać stabilny klatkaż. Gra nie zna umiaru w żadną ze stron, dzięki czemu możemy dość dokładnie skonfigurować to, co zobaczymy na ekranie. Co ciekawe, każda z opcji od razu przekłada się na grafikę w grze. Nie musimy resetować tytułu i nawet z poziomu menu zobaczymy, co ma jaki wpływ na grafikę.

Mimo wszystko po zmianie ustawień i tak wycofałbym się choćby do menu. Po kilkukrotnej edycji parametrów gra lubi z automatu tracić nawet kilkanaście klatek – ot tak. W przypadku słabszej konfiguracji nagle okazuje się, że te same ustawienia zupełnie psują nam grę. A to wyłączone zostaną cienie, a to wydajność spadnie do 15 klatek. Wtedy konieczny jest restart i ograniczenia w zabawie suwakami. Dziwi też to, jak długo musimy czekać na załadowanie się produkcji. Niezależnie od karty graficznej, używałem jej na dysku SSD i czasy ładowania (np. wczytywania shaderów) wołały o pomstę do nieba. Zdarzyło się, że czekałem nawet minutę!

Są nowości. Ale słabe

Port Horizon Forbidden West wykorzystuje szereg technologii dostępnych na pecetach, tym samym dając nam możliwość włączenia np. DLSS, XeSS czy FSR. W każdym z trzech przypadków efekt jest jednak mizerny, bo o ile możemy zyskać dodatkowe klatki, to oprawa graficzna traci zdecydowanie zbyt wiele ze swojego pierwotnego uroku. Dużo osób wspomina o artefaktach na ekranie i rzeczywiście występują. Niestety, tryby wydajności i ultrawydajności wręcz psują doświadczenia płynące z rozgrywki. Widać je na każdym kroku, od kompletnie nieakceptowalnych poświat wokół bohaterów po obrzydliwe smugi i piksele podczas sterowania kamerą. Co gorsza, to wcale nie wpływa aż tak dobrze na wydajność.

Horizon Forbidden West
Horizon Forbidden West

Podczas gry na RTX2060 akceptowałem więcej, natomiast przy modelu z serii 40 pozostałem jedynie przy trybie jakości w DLSS, bo w innym wypadku to zwyczajnie nie miało sensu. Wówczas miałem również dostęp do inteligentnego generowania klatek i na szczęście ta opcja spisywała się dobrze. Polecam również włączyć wygładzanie krawędzi, w przypadku kart NVIDII oczywiście DLAA. Dostępne jest również SMAA i TAA, jednak widocznie odstają od tego pierwszego. Ostatecznie nowych funkcji jest kilka i działają one… tak sobie. Jeżeli liczyliście na połączenie słabej konfiguracji z mocą skalowania obrazu, to być może będziecie zawiedzeni. Cudów nie ma, pozostaje tylko liczyć na to, że obraz w ustawieniach minimalno-średnich przypadnie wam do gustu.

Udany port? Są na to dowody

Rozgrywka na komputerze różni się od tej konsolowej choćby z uwagi na wiele modeli peryferiów, które używamy do zabawy. Na szczęście deweloperzy przygotowujący port odpowiednio dostosowali grę do wymagań graczy pecetowych. Jeżeli na widok pada robi wam się słabo, to uspokajam — gra się myszek nie boi, a kombinacja klawiatura + gryzoń sprawdza się w tym wypadku znakomicie. Trzeba przyznać, że sterowanie w niektórych sekwencjach jest po prostu łatwiejsze. Mysz daje nam pożądaną precyzję podczas strzelania z łuku, a dynamicznych walk w Forbidden West zwyczajnie nie brakuje.

Świat gry jest ogromny i jednakowo uroczy

W rzeczywistości jednak poczciwa myszka i klawiatura będą raczej drugim wyborem nawet dla zatwardziałych pecetowców. Ostatecznie domyślnie powinniśmy nastawić się na korzystanie z pada który w tej produkcji zadziała perfekcyjnie. Co istotne, gra obsługuje najróżniejsze kontrolery. Jest pełne wsparcie dla funkcji DualSense z PS5, ale również kontrolerów do konsol Xbox. Sprawdziłem, jak gra się zarówno na padzie od Xbox Series X, Xbox One i wzorowanym na nich MSI Force GC30 V2 – w każdym przypadku było tak samo, czyli znakomicie. I tak jak uwielbiam precyzję wynikającą ze sterowania myszką, tak w tym wypadku pada nie wypuszczałem z rąk, niemal ani na chwilę. Wybór należy do nas i zdecydowanie warto go mieć.

Na deser informacja specjalna dla posiadaczy konsoli Steam Deck. Przenośne urządzenie od Valve nie złożyło jeszcze broni i nadal jest w stanie zagwarantować nam względnie komforotową rozgrywkę w nowy i tak okazały wizualnie tytuł. To świetna wiadomość dla fanów mobilnego grania i przykład, że ekipa z Nixxes Software stanęła na wysokości zadania.

Gra warta zachodu. Horizon Forbidden West na PC jest świetny

Analizując ogólne zalety gry, jak i niezbyt liczne wady należy przyznać, że jest to bardzo udany port gry z PlayStation 4 i 5 na PC. Gra na pewno powinna zainteresować tych, którzy na PC lub PS4 ogrywali przed laty pierwszą odsłonę serii o podtytule Zero Dawn. Wiemy przecież doskonale, że Zakazany Zachód to świetnie poprowadzona kontynuacja, która swym rozmachem i oddawanymi nam możliwościami przyćmiewa pierwowzór. Wszystkiego jest tu zwyczajnie więcej, wiele mechanik zrealizowano znacznie lepiej i gra o wiele mocniej wciąga. “Jedynkę” ogrywałem już jakiś czas temu i jej sequel bawił mnie znacznie bardziej.

Horizon Forbidden West
Walka jak zwykle efektowna i szybka

Dlatego Horizon Forbidden West w edycji kompletnej na PC mogę śmiało polecić każdemu. Dla jednych będzie to po prostu wyczekiwany i udany sequel, a dla graczy konsolowych okazja do tego, aby poznać grę na nowo w dopieszczonej oprawie graficznej. W zestawie otrzymujemy też komplet DLC, a to nie koniec zalet gry. Pod koniec ubiegłego roku mówiliśmy, że pod względem grafiki otoczenia i świata gry na pierwsze miejsce wskoczył Avatar: Frontiers of Pandora. Cóż, tytuł ten nie piastował tronu zbyt długo. Wraz z nadejściem pecetowej wersji Zakazanego Zachodu nowy lider w tym temacie może być tylko jeden. Niesamowite, jak śliczna jest to gra!

Ostatecznie najważniejszym zarzutem wobec gry pozostaje dla mnie cena. Jestem w stanie przymknąć oko na czas wczytywania, czy małe bolączki niektórych ustawień graficznych. Nie podoba mi się jednak sposób, w jaki produkcja została wyceniona. Na Steam premierowa cena to aż 259 złotych, co w moim odczuciu jest po prostu przesadą. Jasne, mamy do czynienia z genialną produkcją z dużym i otwartym światem, na dodatek w pełnej polskiej lokalizacji. Ale to nadal tytuł, który ukazał się na rynku ponad dwa lata temu. Czy aby na pewno racjonalne jest żądanie za niego w zasadzie pełnej ceny? To mogłoby wyjaśniać relatywnie słaby start gry na premierę. Cóż, moją radą jest wyczekać na atrakcyjną promocję. Bo jest to gra warta waszej uwagi, jednak niekoniecznie została ona dobrze wyceniona na start.

Horizon Forbidden West Edycja Kompletna

Grafika na PC zaskoczy nawet sceptyków

Horizon Forbidden West Edycja Kompletna na PC to kolejny dowód na to, że tytuły z konsol są na komputerach mile widziane

4.5

Plusy:

  • To ten sam świetny Horizon z PlayStation...
  • ...ale znacznie ładniejszy!
  • Wiele opcji personalizacji ustawień
  • Warto sprawdzić nawet mimo ukończenia gry na konsoli
  • Naprawdę niezła optymalizacja...

Minusy:

  • ...choć nie pozbawiona wad
  • Cena powinna być niższa
  • Czasy wczytywania, np. shaderów są dziwnie długie
Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie