Heroes of Might and Magic III. Legenda czy tylko polski fenomen?
Heroes III, a w zasadzie Heroes of Might and Magic III to kultowy przedstawiciel turowych gier RPG, który mimo upływu lat nadal jest wspominany z niegasnącym entuzjazmem przez niezliczonych fanów. Nie da się jednak ukryć, że tych zaskakująco dużo jest akurat w Polsce. Mierzenie się z takim klasykiem może być w takiej sytuacji niezwykle trudne — zwłaszcza gdy samemu nie należało się nigdy do “kościoła” jego wyznawców.
Heroes III — niegasnący fenomen
Przyznam z ręką na sercu — próbowałem znaleźć różne rzetelne rankingi i zestawienia kultowych gier, w których zabrakłoby Heroes of Might and Magic III. Moje próby spełzły na niczym, co jednoznacznie potwierdziło teorię, iż ta gra jest w Polsce nie do ruszenia. Ot, mamy do czynienia z gamingowym pomnikiem trwalszym, aniżeli ten ze spiżu, który od długich lat stoi i jak na złość nie chce upaść. Ale zaraz, na czyją złość?
Ano na moją, ponieważ nigdy nie byłem w stanie zrozumieć fenomenu tej gry. To nie tak, że wychodzę naprzeciw jej fanom uzbrojony w twierdzenia, jakoby był to zły tytuł. Nic z tych rzeczy — obiektywnie rzecz ujmując, mamy do czynienia z naprawdę przyzwoitym i klimatycznym tytułem, który jak na swoje czasy (a nawet nie tylko) był po prostu bardzo dobrą grą. W czym zatem tkwi problem? W pewnym poczuciu niesprawiedliwości. Bo sądzę, że to jedna z przynajmniej kilku gier, która gwarantowała odczucia na takim poziomie. A jako jedyna otrzymała tak wyjątkowy medal i łatkę na długie lata. Dziś Heroes III to bez wątpienia legenda. Ale dlaczego?
Heroes of Might and Magic III – jeszcze jedna tura
To swoją drogą dość ciekawe, że akurat trzecia część serii uzyskała status tak bardzo legendarny. W naszym cyklu gier retro przerabiałem do tej pory choćby pierwszą odsłonę Half-Life, to samo miało miejsce w przypadku Call of Duty czy Doom’a. “Trójka” pojawiła się jedynie w przypadku GTA, choć ta odsłona była na swój sposób pierwszą — bo 3D i na swój sposób restart serii w nowej generacji. Czy w przypadku popularnych Herosów można mówć o czymś podobnym?
Zdecydowanie nie był to taki przeskok, jak przenosiny gry akcji z 2D na 3D. Wciąż jednak twórcy pokusili się o wiele zmian, choćby w palecie barw, poprawiając grafikę i zmieniając nieco kierunek artystyczny. Sama gra nie narzekała też na ogrom zawartości. Podstawowa wersja, bez żadnych modów czy dodatków to aż 8 różnych zamków i 7 osobnych kampanii fabularnych. Każda z nich opowiada wydarzenia z innej perspektywy, przez co całość historii poznaje się niezwykle ciekawie. Zabieg z różnym podejściem do tych samych rzeczy to klasyka, która 25 lat temu w grze wideo smakowała po prostu wybornie.
A i sama rozgrywka stanowiła niezwykle smaczne danie główne, które, jak się okazuje, nie zestarzało się nawet do dziś. Ta została podzielona na dwie fazy — strategiczną i turową. Pierwsza to m.in. zarządzanie, rekrutowanie i podróżowanie po mapie. Aspekt turowy pojawia się dopiero podczas walki, gdzie na specjalnych mapach mierzymy się z przeciwnikami. Co ciekawe, lokacje starć mają dwa oblicza. Chodzi o to, co na powierzchni, a także pod ziemią. Cel rozgrywki może być różny, ot, choćby polegający na zdobyciu wszystkiego, osiągnięciu danego celu i nie tylko. Wszystko zależy od wybranego scenariusza.
Dlaczego Polacy kochają Heroes 3?
Wszyscy wiemy, na czym polegała rozgrywka w trzeciej odsłonie Heroes of Might and Magic. Co jednak sprawiło, że dziś, po 25 latach, nadal mówimy o grze? Jak się dobrze zastanowić, to w zdobyciu pozycji tytułowi pomogło kilka czynników. Jednym z najważniejszych to zdecydowany brak konkretnej konkurencji. O ile w 1999 roku produkowało się gry (i to całkiem sporo), to nie były to czasy takie, jak dziś. Pojęcia globalizacji nie dotyczyły Polaków w takim stopniu jak teraz, gdy wszystko wychodzi na rynek z grubsza w tym samym momencie. Pewne tytuły były dla rodzimych graczy niedostępne. Te, które dało się kupić (lub nie tylko), miały zatem ułatwione zadanie.
Wesołe lata 90. i nie tylko
Napisałem kupić, lub nie tylko — nie bez powodu. Lata 90., jak i początek XXI wieku to czasy bardzo naznaczone piractwem, o czym przekonała się zapewne większość z nas mająca na karku więcej niż kilkanaście lat. Pecetów nie trzeba było przerabiać, wystarczyła tylko dobrze wypalona płytka od znajomego sprzedawcy na targowisku. Dzięki temu dość niskim kosztem mogliśmy oddać się interaktywnej zabawie w wielu popularnych wówczas tytułach. Fani gier sportowych mieli serię FIFA, miłośnicy akcji strzelanki, a uwielbiający fantasy rzucili się na Heroes III. Tytuł ten szybko stał się niesamowicie popularny, a poczta pantoflowa zrobiła swoje. Gdy ktoś widział kumpla pochłoniętego rozgrywką w “trzecie hirołsy” to szybko zapragnął dla siebie tego samego. Wystarczyła wyprawa na giełdę lub targ i płytka mogła być nasza. Pojęcie “legalności” miało wówczas inne znaczenie, a i tak mało kto zaprzątał sobie tym głowę.
Ostatni powód jest chyba najistotniejszym ze wszystkich wymienionych. Jak na to, że Heroes III było dość świeżą i naprawdę udaną grą, to tytuł ten miał naprawdę niskie wymagania sprzętowe. Mało kto na przełomie wieków mógł w Polsce poszczycić się kartą graficzną z wysokiej półki. Parametry naszych komputerów nie zachwycały, zresztą urządzenia te docelowo miały nam służyć “do nauki”. A co z czasem wolnym? Interaktywna rozgrywka miała jakieś wymagania, podczas gdy nowe tytuły nie zawsze dogadywały się z niekoniecznie topowym sprzętem. Gdy pojawiła się dobra, wciągająca gra, która na dodatek mogła nam ruszyć, to był to przepis na gamingowy hit.
Będę sprawiedliwy. Nie było tak źle
No dobra, powyższe trzy powody to nie jedyne, co pozwoliło Heroes of Might and Magic III osiągnąć taki sukces na rodzimym rynku. Muszę być sprawiedliwym, nawet mimo całej wrodzonej złośliwości. To była po prostu piekielnie udana gra. Serio, każdy element został w niej skrojony odpowiednio, nawet jeżeli subiektywne opinie wobec kierunku artystycznego czy innych rzeczy mogą się nieco różnić od optymistycznego podejścia. Rozgrywka była niesamowicie wciągająca (nadal jest), a zawartość gwarantowała masę godzin poznawania historii czy sposobów podchodzenia do poszczególnych starć i walk.
Zobacz też: Mafia: The Old Country oficjalnie. Kolejna odsłona zabierze nas na Sycylię
Duży wpływ na popularność gry na pewno miał setting, bo dobre fantasy sprzeda się zawsze. Tym bardziej ponad dwie dekady temu, kiedy ucieczka do nieco bardziej kolorowego świata była graczom po prostu potrzebna. Ten wirtualny w Heroes III był też bardzo zróżnicowany, bo kilka mocno różnych frakcji, grubo ponad setka jednostek i klimatyczne budynki robiły odpowiednią robotę. Niejeden dzieciak czuł się zapewne jak bohaterski palladyn wprost z kart powieści, którą pożyczył ze szkolnej biblioteki. Przygoda mogła trwać w nieskończoność — a nie wspomniałem jeszcze o trybie multiplayer.
Okazuje się, że dobry tryb sieciowy to coś, co nie tylko dodaje grze niejedno oczko do oceny. To również świetny fundament pod to, aby przez lata nie znikać z dysków graczy. A nawet niejako zapewnić sobie nieśmiertelność. Tak było (i jest) w przypadku DOOM’a, to samo tyczy się Heroes III. Nadal rozgrywane są turnieje i to nie tylko w Polsce. Dodajmy do tego masę znajomych, którzy od czasu do czasu mierzą się na LAN-ie lub przez sieć i… Tak, oto jest prawdziwy fenomen. Czy Polacy mają powody, aby tak bardzo kochać tę grę? Wychodzi na to, że tak! I chyba nie będę już dalej z tym dyskutował.
Heroes III – grafika HD i nie tylko
Jeżeli jakimś cudem nie graliście nigdy w ten tytuł-legendę (lub chcecie go sobie przypomnieć), to jest ku temu świetna okazja. To oczywiście nic nowego, po prostu chodzi o remaster HD, który został wydany już lata temu i obecnie można go kupić za bezcen. Gra jest dostępna choćby na platformie Steam, a w momencie pisania tego tekstu jej koszt to raptem kilkanaście złotych. Taki tytuł w cenie malutkiego kebaba? Brzmi jak genialna okazja. Dlatego jeżeli zależy wam na ponownym przeżyciu tych wyjątkowych emocji podczas turowej rozgrywki, to absolutnie nic nie stoi wam na przeszkodzie.