GTA, Forza Horizon i TLoU nie mają obecnie konkurencji. Dajcie mi ją w końcu!

GTA-5
Felieton PG Exclusive

Niektórych gier nie da się powalić na kolana, albo i da, ale nikt nie chce mierzyć się z Goliatem. Który deweloper w końcu rzuci kamień i pokona wielkich gigantów gamingu? Bo w końcu chciałbym mieć wybór i jak gangsterka na mistrzowskim poziomie, to nie tylko przy GTA.

Nie powiem, że znudziło mi się zwiedzanie Los Santos w GTA 5, ale wypatruję na horyzoncie innej metropolii, która mogłaby przywitać gangsterskie porachunki. Rockstar dłubie przy szóstej odsłonie serii i z pewnością będzie to hit, lecz czy duży powiew świeżości? Może w końcu pojawi się Dawid, który celnie wymierzy w czoło Grand Theft Auto i jednym kamyczkiem powali kolosa. I zostanie bohaterem, a ostatecznie królem. Wierzycie w taki scenariusz?

Seria GTA to najwyższe loty w swoim gatunku i bądźmy szczerzy, ciężko będzie z nią konkurować. Przestępczy światek był wiele razy prezentowany w grach wideo, lecz takim tytułom jak Sleeping Dogs czy Mafia nie udało się wbić do naszych głów równie mocno, co produkcje od Rockstar. Goliat wciąż stoi.

Tak samo, jak niezagrożona jest Forza Horizon. To następny kolos, tym razem na czterech kółkach, który mógłby dostać kamieniem w czoło. Jakoś nie kręcą mnie te wszystkie podjazdy w stylu Need for Speed, które w moim rankingu przegrywają nawet z nieszczęsnym i porzuconym Driveclubem. Trudno mi zaakceptować, że tak lubiany przeze mnie gatunek wyścigów w stylu arcade sprowadza się obecnie do… Forza Horizon. Tak, mamy sporo mniejszych produkcji, ale nie sięgają Forzie nawet do zderzaka. A przecież są stare serie, które mogłyby powrócić, by zrobić drifta na tytule od Playground Games i puścić ją z dymem. Tęsknię za niezapomnianymi chwilami z Test Drive 5 na PSX-ie…

Tęsknię również za poważną konkurencją dla serii The Last of Us. Gdzie znajdę tak dobrze zarysowane postaci (nie patrzę na indyki), tyle emocji i niesamowitego świata postapo? Przy produkcjach od Naughty Dog naprawdę czułem się “wewnątrz” tego całego brudu, nieszczęścia i troski o losy bohaterów. Często byłem świadkiem decyzji, które wzbudzały wewnętrzny sprzeciw, ale to nie odrzucało, lecz wręcz wymuszało w mojej głowie – brnij dalej.

Naughty Dog stworzyło Goliata, którego najtrudniej będzie pokonać. Naprawdę wątpię, że pojawi się ktoś, kto zdoła powalić go na kolana. Niby mieliśmy Days Gone, ale cóż… nie ta bajka, nie ta historia, nie ten feeling.

Ale wiecie co? W sumie jest jeden Goliat, który pada na kolana. To seria FIFA, czyli co rok to samo, tyle że trochę inaczej. Tutaj najłatwiej będzie posłać kamień, a raczej piłkę, prosto między oczy skostniałej, lecz wciąż królującej serii. Tylko musi się znaleźć śmiałek, który dostatecznie napompuje gałę i nie okaże się ona przedpremierowym balonem. Patrzę na UFL, której twarzą został Cristiano Ronaldo. Zeusie, nie spartol tego karniaka.

Darek Madejski
O autorze

Darek Madejski

Redaktor
Wspomina gaming lat 90. z wielkim sentymentem. Ekspert w dziedzinie retro sprzętu oraz starych konsol. Oprócz duszy kolekcjonera, fan współczesnych gier singleplayer, głównie tych na PlayStation. Specjalista w treściach dotyczących PS Plus oraz promocji. Poza pracą, fan seriali w klimacie postapokaliptycznym, koszenia trawy, rąbania drewna i zajmowania się wszystkim, by tylko nie siedzieć w miejscu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie