Dlaczego kochamy gry retro? Nostalgia, wspomnienia i “kiedyś to było!”

gry retro
PG Exclusive Publicystyka

Każdego dnia na platformach gamingowych i w sklepach pojawiają się nowe gry. Niektóre z nich to potężne produkcje, które swoim rozmachem i budżetami mogą zawstydzać kasowe produkcje filmowe i nie tylko. Są też mniejsze, ale równie interesujące tytuły. Twórcy prześcigają się na pomysły czy wspaniałe historie i grafikę. A część graczy na koniec dnia i tak odpala emulator czy starą konsolę i wybiera gry retro… Skąd takie zamiłowanie do staroci u części z nas?

Gry retro kontra współczesność

To oczywiście nie tak, że dziwię się niektórym trendom czy po prostu zamiłowaniu części graczy do takiego, a nie innego rodzaju rozgrywki. Nie ukrywam jednak, że samo zjawisko, jakim jest retro gaming, uznaję za szalenie ciekawe. Bo gry, w przeciwieństwie do wielu innych rodzajów rozrywek, niezwykle mocno polegają na rozwoju technologii i bardzo szybko się po prostu starzeją — a zaawansowana grafika czy rozbudowany gameplay to coś, co stanowi kluczowy element zabawy.

O co dokładnie chodzi? No bo rzućmy okiem na muzykę. Piosenki się nie starzeją, a płyta wydana w latach 70. może być bezpośrednio zestawiana z albumem, który wyszedł kilkadziesiąt lat później. Nie zwracamy uwagę na wiek nagrania podczas oceniania go, nieistotny jest rodzaj technologii użyty do nagrania (cyfra, taśma i tym podobne), a istotne jest tylko to, czy dana muzyka jest dobra — i czy nam się podoba. Podobnie jest w przypadku filmów. Dobry obraz obroni się nawet dekady po premierze, bo dobry kadr nie wynika wyłącznie z technologicznych ograniczeń, podobnie zresztą jak fabuła, dźwięk i inne elementy. Przyznacie jednak, że z grami jest inaczej. Grafika może cieszyć nasze oko (lub nie), rozbudowany gameplay będzie bawić, lub frustrować swoimi ograniczeniami. Tak, gry są podgryzane przez ząb czasu i upływające lata pozostawiają na nich niezmywalne ślady.

Gry retro na kartridżach

Kartridże – z nimi kojarzą nam się gry retro.

Ktoś niezaznajomiony z temat stwierdzi pewnie — okej, w takim razie stare gry chowamy do szafy. Zapominamy o nich, są już niegrywalne, mamy lepsze, nowsze tytuły i tyle. Prawda? Otóż nie — moda na gry retro jest wiecznie żywa, a w ostatnich latach chyba nawet rośnie w siłę. Skąd w nas takie zamiłowanie do starych gier, gdy nowe tytuły cieszą lepszą grafiką i praktycznie wszystkim pozostałym? To ciekawa kwestia, która ma związek z naszą ludzką naturą. Bo okazuje się, że w gruncie rzeczy jesteśmy bardzo prostymi stworzeniami.

Zobacz: GTA 3 to był prawdziwy hit

Prostota ponad wszystko

Żyjemy w trudnych i skomplikowanych czasach. I to niezależnie od tego, że kiedyś też nie było łatwo. Szum informacyjny, regularne konsumowanie treści, co rusz na świecie dzieje się coś ważnego. Równie skomplikowane stały się gry wideo. Ich twórcy korzystają przecież ze zdobyczy techniki, dostarczając nam coraz to bardziej immersyjnych doświadczeń. Współczesne gry bywają gigantyczne. Weźmy na przykład niektóre produkcje RPG i inne fabularne hity. W niektórych grach spędzimy setki godzin, gubiąc się po drodze do celu niezliczoną ilość razy. Nawet relatywnie proste gry, jak akcyjniaki czy strzelanki mogą nam dać w kość zawiłymi poziomami czy dodatkowymi funkcjami rozgrywki. Crafting, tworzenie bazy, rozwój bohatera… Ileż można?!

Czasami wracamy do starszych gier, bo są zwyczajnie prostsze. I nie chodzi tu o poziom trudności. Gry retro potrafiły zmusić nas do powtarzania poziomów dziesiątki razy tylko dlatego, że poziom trudności wymagał od nas niemal idealnych sekwencji ruchów. Wymóg precyzji był na porządku dziennym, a brakowało szybkiego zapisu czy wygodnie rozmieszczonych punktów autozapisu. Sama konstrukcja zabawy była jednak prostsza. Gry często w samych założeniach okazywały się banalne — na przykład idź w prawo i niszcz wszystko, co znajdzie się w zasięgu wzroku. Współczesna Contra kazałaby nam zbierać surowce, tworzyć broń i skradać się w buszu. Oryginał stawiał jedynie na niczym nieskrępowaną rozwałkę. I było to piękne.

Gry retro były trudne, ale proste w założeniach.

A co powiecie na bardziej konkretny przykład? Rzućmy okiem na serię Mario. Oryginalne przygody sympatycznego hydraulika to po prostu platformer, w którym pokonywaliśmy dwuwymiarowe poziomy z lewa w prawo. Po drodze czekały na nas zręcznościowe wyzwania, ale zasadniczo chodziło o przemieszczenie się z punktu A do B. Dzisiejsze wariacje na temat przygód kultowej postaci są o wiele bardziej zróżnicowane. Moje ukochane Super Mario Odyssey zabiera nas w podróż po bardzo różnych lokacjach i planetach. Dostępnych jest masa dodatków w sklepach, nowe ubranka, wiele dróg otwiera też wcielanie się w postaci, które napotykamy po drodze. Rozgrywka jest cudowna — ale niewprawionych graczy może to przytłoczyć. Podobnie jak tych, którzy zechcą po prostu “poskakać” Marianem po różnych platformach. Obie gry są cudowne — ale tylko jedna z nich ma banalne założenia dotyczące rozgrywki.

Gry retro – zabawa za jedno kliknięcie

Czytając opinie graczy na temat gier retro na forach, zauważyłem ciekawą, ale ważną opinię — jeden klik i grasz. Pewien użytkownik Reddita zauważył, że starsze gry niemal od razu wrzucają nas w wir zabawy. To wiąże się poniekąd z prostotą oferowaną przez gry sprzed lat. Produkcje te często pozbawione były fabularnych zawiłości, a także (z uwagi na techniczną prostotę) zwyczajnie działały. Bez aktualizacji, patchy, skomplikowanych usług sieciowych czy nawet ustawień graficznych. Klikasz i grasz.

Co więcej, szybko trafialiśmy w wir akcji, gdzie gra od razu wymagała od nas konkretnych działań. Jasne, wprowadzenie do zabawy jest przydatne, ale wynika z konieczności poznania niekiedy skomplikowanych reguł. Gdy zasady są zwyczajnie banalne, możemy od razu rzucić się w wir wyścigu, walki czy eksploracji. Samo sterowanie również jest proste. Przyznam, że dziś twórcy bardziej skomplikowanych gier muszą stawać na głowie, aby umożliwić rozgrywkę np. na padzie. Kiedyś, gdy kontroler miał ledwie kilka przycisków, nie było w tym żadnej filozofii. Ot, tym strzelasz, a tym chodzisz. Spróbujcie wytłumaczyć nowicjuszowi sterowanie w Dragon’s Dogma 2 lub Wiedźminie. Nie będzie tak łatwo.

Nostalgia przede wszystkim

Najważniejszym czynnikiem stanowiącym jest jednak nasza chęć powrotu do starych, dobrych czasów. Chodzi o te miłe momenty, gdy po powrocie ze szkoły rzucaliśmy plecak w kąt i rozpoczynaliśmy zabawę na Pegasusie, w jakimś Tekkenie lub popularnej wówczas grze platformowej. Albo gdy zebraną kasę postanowiliśmy przeznaczyć na rozgrywkę w automatach z grami lub gdy… wszystko było takie łatwe. Bo nie tylko gry były jakby prostsze — to nasze życie nie było naznaczone tyloma trudnymi wyborami, pracą czy innymi rzeczami, które kształtują dorosłe życie.

Starsze gry to powrót do lat, gdy nie mieliśmy tylu zmartwień. Może i codzienność była na swój sposób szara, ale nasza wyobraźnia już nie. Pikselom na ekranie nadawaliśmy charaktery i historie, a obok często towarzyszył kumpel, z którym niejedno w grach przeżyliśmy. Jasne, było do zrobienia zadanie domowe, pomniejsze obowiązki czy inne rzeczy. Ale ostatecznie gra stanowiła niesamowitą odskocznię, również do świata wyobraźni. Czerpaliśmy gigantyczną satysfakcję z pokonywania trudnych poziomów, wspólnej zabawy i nie tylko.

Czy chęć powrotów i granie w gry retro oznacza, że nie lubimy nowoczesnych produkcji? Nie! Ale to właśnie stare gry niosą ze sobą ogromny, emocjonalny ładunek. Mamy w nich zapisane nie tylko sejwy, lecz również kawał naszego życia, choćby z czasów dzieciństwa. Nie cofniemy lat, nawet godzin czy sekund. Z tego powodu gry mogą stanowić namiastkę wehikułu czasu, który znowu przenosi nas do dni, w których spędzaliśmy błogie godziny z ulubioną wówczas grą. Ta nadal jest super – i to jest najlepsze.

Dawid Szafraniak
O autorze

Dawid Szafraniak

Redaktor
Pierwsze growe szlify zbierał jeszcze w erze PS1, aby później zapoznawać się z kolejnymi wcieleniami japońskiej konsoli, skosztować Xboksa i Switcha. Ostatecznie najbardziej lubi PC, a ostatnio nawet i granie w chmurze. Królują u niego FPS-y, gry akcji nieczęsto górujące nad filmami i tytuły wyścigowe, które podobno #nikogo. Święta Trójca gamingu? Pierwsze Modern Warfare, seria Mass Effect i Uncharted. Bez tego nic nie miałoby sensu. Poza grami lubi planować kolejne podróże i chwytać za aparat fotograficzny podczas meczów piłki nożnej.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie