Co powinien zrobić God of War Ragnarok, aby zgarnąć dziesiątki w recenzjach?
Premiera God of War Ragnarok już w przyszłym roku. Oczekiwania są spore, a ja zastanowiłem się nad tym, jak powinna wyglądać gra, aby spełnić oczekiwania graczy i krytyków.
W artykule znajdziecie spojlery z poprzedniej odsłony GoW.
God of War z 2018 roku był i właściwie nadal jest fenomenalną produkcją. Średnia ocen recenzentów na poziomie 94/100 punktów w serwisie Metacritic mówi sama za siebie. Dodajmy do tego średnią 9.2 od graczy i mamy przed oczami jedną z najlepszych gier poprzedniej generacji.
Choć uwielbiam zrebootowane przygody Kratosa, nie byłbym w stanie wystawić im maksymalnej noty. Parę rzeczy mocno nie zagrało, ale nie są to elementy, których nie może poprawić kontynuacja. Skupmy się więc na tym, co nie wyszło poprzedniemu GoW, a co powinien zrobić Ragnarok.
Ilość połączona z jakością
Grając w GoW z 2018 miałem wrażenie, że deweloperów mocno ograniczał budżet. Zwiedziliśmy niezbyt duży świat, który był dodatkowo blokowany wydarzeniami fabularnymi. Niby mogliśmy odwiedzać wcześniej odkryte lokacje, ale nie było w nich za dużo do roboty. Znajdźki, walkirie i zadania poboczne niby potrafiły zająć trochę czasu, ale nadal nie czułem, żeby przygoda Kratosa była czymś wielkim, z czym spędziłbym więcej niż 25 godzin, które zajęło mi ukończenie gry.
I nie żalę się tu na epicki, choć paradoksalnie też dość kameralny ton przygody. Ten był świetnie wyważony i pokazywał, że Kratos nie jest już tak sprawny, jak za czasów swojej świetności, ale nie zabrakło scen ze sporym rozmachem. Co więcej, God of War nigdy nie miał być otwartym sandboxem z setkami znaczników na mapie. Niemniej nadal uważam, że Ragnarok powinien postawić na nieco większą skalę.
Dotyczy to nie tylko ilości zawartości, ale też rozmiaru świata. W tym przypadku jestem akurat całkiem spokojny. Twórcy potwierdzili, że odwiedzimy zmienione krainy z poprzedniej gry, ale otworzą też przed nami wrota do pozostałych trzech światów mitologii nordyckiej. Mam tylko nadzieję, że podróże nie będą sztucznie ograniczane i cały świat stanie przed nami otworem. Przynajmniej tak, jak pozwoli na to historia.
God of War Ragnarok musi być bardziej różnorodne
Sporym problemem poprzedniej odsłony serii była też powtarzalność. Nie tyle w kwestii rozgrywki, umiejętności postaci i oprawy, co w samej treści. Spójrzmy chociażby na przeciwników – zgniłe ghule, trolle, ogry, wiedźmy i czasem zdarzył się jakiś wulver czy inny elf. Mniej więcej w połowie gry zaczynało wiać nudą w kwestii przeciwników i nie ratowały tego nawet świetne walki z bossami. No… niektórymi.
Starcia z Baldurem czy smokiem wypadały genialnie. Gorzej było z innymi, pomniejszymi bossami. Szereg trolli z identycznym zestawem ataków i podmienionymi imionami oraz kolorkami to nie dobrze stworzony zestaw bossów. To standardowa i nudna paczka przeciwników z większym paskiem zdrowia, którzy zaczynają nudzić po trzecim starciu. Seria God of War słynie z niesamowitych walk z bossami i to właśnie ich brakowało mi w poprzednim GoW najbardziej. Jeśli Ragnarok chce pobić poprzednika, powinien zaserwować nam sporo zapadających w pamięć pojedynków, które zerwą nam czapki z głów i wyrwą szczęki z zawiasów. A wszyscy wiemy, że Santa Monica potrafi zrobić coś takiego. Smok i Baldur to udowodnili, ale chyba – ponownie – zabrakło budżetu na więcej podobnych momentów.
God of War Ragnarok zakończy nordyckie przygody Kratosa i mam ogromną nadzieję, że Santa Monica Studio rzuci przeciw graczom bardzo różnorodne i ciekawe zastępy wrogów oraz bossów. Jeśli gra ma być dużo lepsza od poprzednika, powinna posiadać bardziej rozbudowany bestiariusz oraz zestaw unikalnych, potężnych bossów.
Przełom w historii Kratosa
Niezależna od budżetu jest jednak historia. Choć do tej z GoW z 2018 roku nie potrafię się przyczepić, mam nadzieję, że Ragnarok zawiesi poprzeczkę jeszcze wyżej. Otrzymaliśmy parę zwrotów akcji, a tym najpotężniejszym jest zdecydowanie ujawnienie tożsamości Atreusa, a raczej Lokiego.
Co więcej, ukryte w grze ciekawostki sugerowały dalszy bieg historii. Prezentujący umierającego Kratosa i stojącego obok Atreusa malunek wskazuje, że syn Ducha Sparty może dopuścić się zdrady. Co więcej, pamiętajmy, że Ragnarok jest starciem bogów. A Kratos takowym teoretycznie jest. Tak samo jak Loki.
Patrząc na przeszłość Kratosa, raczej wątpię, aby Santa Monica Studio planowało uśmiercić go w Ragnaroku. Nie zdziwię się, jeśli pod koniec gry Duch Sparty oszuka przeznaczenie i uratuje siebie i może nawet Atreusa. Możemy być pewni, że będzie efektownie. No chyba, że scenariusz skręci w całkowicie nieoczekiwanym kierunku i twórcy szykują jeszcze mocniejszy twist fabularny. Po końcówce GoW myślę, że jest to jak najbardziej możliwe.
Po cichu mam nadzieję, że końcówka Ragnaroku zajawi też dalsze losy Kratosa. Nasz bohater ma jeszcze sporo mitologii do odwiedzenia. Trzymam kciuki, aby najnowsze God of War przebiło swojego poprzednika i spełniło oczekiwania fanów serii. Na razie wiele wskazuje na to, że raczej się nie rozczarujemy.