Hołd zamiast remake’u. Taki powrót do klasyki chcę widzieć częściej

New Blood Intertactive - grafika
Felieton PG Exclusive

Kiedy miałem mniej niż dziesięć lat, pewnego dnia wróciłem ze sklepu z pudełkiem zawierającym trzy gry z pewnej znanej serii. Włączyłem pierwszą z nich, podreptałem po dziedzińcu błyszczącym w blasku pochodni, ogłuszyłem kilku strażników i przepadłem w mroku na długie godziny. Debiutujące we wczesnym dostępie Gloomwood przypomniało mi, za co pokochałem serię Thief.

Za produkcją gry stoi właściwie dwóch deweloperów: Dillon Rogers i David Szymanski. Jeśli przynajmniej jedno z tych nazwisk coś Wam mówi, nie będziecie zaskoczeni, jeśli powiem Wam, że wydaniem wspomnianego tytułu zajęło się New Blood Interactive. Ten sam wydawca przysłużył się też przywróceniu do łask klasycznych strzelanek za sprawą trzech gier: Dusk, Ultrakill i Amid Evil. Teraz postanowiono wtłoczyć starą-nową krew w gatunek skradanek.

Fani skradanek i survival horroru, grajcie w Gloomwood!

Nie grałem w Gloomwood na tyle długo, aby móc podzielić się pełnoprawnymi pierwszymi wrażeniami, ale już teraz wiem, że jest to tytuł zdecydowanie wart uwagi – nawet we wczesnym dostępie. Wiecie, że twórcy doskonale rozumieją pokrywany przez siebie gatunek, jeśli już po kilku minutach rozgrywki czujecie się, jakbyście grali we flagowego przedstawiciela danego nurtu. Poczułem się tak, jakbym odpalił klasycznego Thiefa na swoim pierwszy komputerze, ale z tą różnicą, że zamiast łuku i pałki dostałem do rąk potężne spluwy, a kanciastych strażników zastąpili kaszlący niemilcy ze strzelbami.

Rzecz jasna Gloomwood nie jest strzelanką, ale pokuszono się o wprowadzenie pewnego twistu. Rzecz w tym, że Dillon Rogers i David Szymanski postanowili mocno podkręcić obecne w serii Thief elementy horroru i dodali do nich survival, a niepokój związany z kończącą się amunicją i niemożnością znalezienia apteczki nie będzie naszym jedynym zmartwieniem. Tak, w tej grze jest się czego bać. Szczególnie kiedy zaczniecie wsłuchiwać się w dźwięki dobiegające zza ciężkich metalowych drzwi i w tle szumu morza oraz wiatru usłyszycie coś przypominającego dziki skowyt. Od jego źródła lepiej trzymać się z daleka.

Być może trochę zbyt szybko podekscytowałem się Gloomwood, ale prawda jest taka, że piekielnie podoba mi się fragment gry, który udało mi się już sprawdzić. Tu po prostu wszystko się ze sobą klei: klimat, rozgrywka, projekt poziomów… świetna rzecz, którą na pewno ogram od deski do deski. No i pomimo swojego nastawianie na survival horror naprawdę przypomniała mi, dlaczego przed laty spodobał mi się Thief.

New Blood Interactive pokazuje, jak należy wracać do przeszłości

Właśnie o takie “powroty” nic nie robiłem. Z jednej strony nowa produkcja New Blood Interactive jest swoistym hołdem dla klasycznej marki, a z drugiej ma na siebie świeży pomysł. Gloomwood pokazuje, że klasyczny Thief do dziś miałby miejsce na rynku i nie potrzebuje rebootu lub remake’u, a powrotu do korzeni. Chociaż w tej chwili nie wiem nawet, czy czegokolwiek potrzebuje, skoro mamy świetnie rokujące Gloomwood.

Naprawdę bardzo szanuję New Blood Interactive za wypuszczanie na rynek produkcji nawiązujących do klasycznych tytułów, a omawiana skradanka to tylko jeden z nich. W ofercie wydawcy znajdziemy też świetne Dusk nawiązujące do Quake’a czy równie dobre Amid Evil inspirujące się Hexenem. Wszystkie te gry cechuje to, że gra się w nie trochę jak w starocie, ale jednak zostały przystosowane pod wieloma względami do dzisiejszych standardów. Nikt nie sili się, aby imponowały technologią, a rozgrywką rodem z klasyków w najczystszej formie. I to się szanuje.

Mam wrażenie, że o New Blood jest w Polsce trochę cicho. Dziwi mnie to – przecież nad Wisłą nietrudno znaleźć fanów retro. Jeśli zaliczacie się do tej grupy lub intryguje Was to, jak można przenieść staroszkolną rozgrywkę na współczesne realia, polecam zapoznać się z katalogiem tego wydawcy. A jeśli obecnie nie widzicie w nim niczego interesującego, wkrótce może się to zmienić. Związani z firmą deweloperzy przygotowują między innymi klasyczne RPG w stylu Fallouta, krwawe wyścigi na modłę Carmageddona i horror z bardzo nietypową oprawą. Jasne, może gameplay będzie w nich trochę drewniany, ale wyciąganie drzazg z palców po ograniu takich tytułów można twórcom wybaczyć. Żeby dobrze oddać klasyczną rozgrywkę, trzeba być naprawdę utalentowanym stolarzem deweloperem.

Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie