Potrzebuję więcej gier z tego gatunku, choć wielu z Was się ze mną nie zgodzi

Filmy interaktywne to niedoceniony gatunek gier. Chcę więcej!
Felieton PG Exclusive

Filmy interaktywne czy jeszcze gry? Takie pytanie zadałem sobie nadrabiając Until Dawn oraz serię The Dark Pictures Anthology, która wkrótce otrzyma kolejną odsłonę. Bawię się naprawdę wybornie, choć nadal nie odpowiedziałem sobie na zadane wcześniej pytanie.

Odkąd pamiętam gram w gry dla fabuły. Jeśli jakiś tytuł nie ma dobrego wątku głównego, przyzwoitych zadań pobocznych lub ciekawego świata pełnego lore, to najczęściej skreślam go ze swojej listy “do zagrania”. Oczywiście zdarzają się wyjątki jak chociażby Forza Horizon 5, w której utopiłem już sporo czasu. Nie zmienia to faktu, że dobre historie są dla mnie ważniejsze od grafiki czy doszlifowanej pod każdym względem rozgrywki. Właśnie dlatego od zawsze byłem zakochany na zabój w grach, które serwowały mi gameplay w przerwach od fabuły, a nie na odwrót.

Growe filmy interaktywne są super, a jednak jest ich mało

Moim największym odkryciem ostatnich miesięcy były produkcje Supermassive Games, o których wspominałem wcześniej. W ciągu tygodnia ukończyłem Until Dawn i dwie odsłony The Dark Pictures Anthology. I wiecie co? Jakoś nie czuję nudy – zaraz zabieram się za House of Ashes, potem The Quarry i… hm, w sumie zostanę bez gier w tym stylu. Nowe The Dark Pictures ukaże się dopiero jesienią, Quantic Dream nadal nie zapowiedziało następcy Detroit: Become Human, a innych współczesnych gier-filmów interaktywnych jest jak na lekarstwo. Niby Telltale i Deck Nine dłubią przy nowych produkcjach, ale trochę na nie poczekamy.

Co się stało? Kiedyś segment ten (choć wtedy rozbity na klasyczne przygodówki i FMV) należał do grona najpopularniejszych w całej branży. A teraz? Teraz za wysokobudżetowe tytuły z segmentu interactive drama odpowiadają dosłownie trzy, może cztery studia. To za mało, aby zapewnić stały przypływ różnorodnych gier. Oczywiście tylko jeśli całkowicie ominiemypole gier niezależnych, wśród których nie brakuje produkcji skupiających się na fabule i traktujących rozgrywkę jako tło dla opowiadanej historii. Niemniej faktem jest, że gier klasy Life is Strange, Until Dawn czy Heavy Rain (ze wszystkimi ich wadami i zaletami) nie ma dziś zbyt wiele.

“A dlaczego po prostu nie obejrzysz filmu albo serialu?”

Takie pytanie najpewniej zadało sobie w głowie wielu z Was. Odpowiadam (jakże oryginalnie): bo to nie to samo. Pomijam nawet sekwencje quick time event i możliwość samodzielnego zwiedzania lokacji, bo to raczej drobne bajery, które mają jedynie pogłębić wrażenie, że to jednak gra, a nie film animowany. Prawdziwym game changerem są dla mnie wybory, które mogę podejmować w grach od wymienionych wcześniej studiów. Mogą nie mieć dużego wpływu na przebieg fabuły, ale jednak są i dają mi czasem złudne (ale zawsze jakieś) poczucie kontroli nad historią. Szczególnie fajnie sprawdza się to w grach Supermassive, gdzie mogę czasem zadecydować o tym, kto przeżyje, a kto zginie brutalną śmiercią, a i emocje kiedy przypadkiem kogoś ukatrupię bywają spore. Macie tak w filmach i serialach? No nie macie, ale to też jest okej.

Oczywiście nie będę próbował nikogo przekonywać, że gry przypisane do gatunku interactive drama są lepsze od filmów, bo sam tak nie uważam – są inne. To typ rozrywki, który angażuje w inny sposób i między innymi dlatego dziwię się, że tak wąskie grono deweloperów próbuje swoich sił na tym polu. Argument “to nie gra, tylko film, więc czemu kosztuje tyle samo!” totalnie do mnie nie trafia, a i gracze nie patrzą już na tego typu interaktywne historie spode łba. Drodzy twórcy gier, nie bójcie się tego gatunku, bo można tu naprawdę sporo zdziałać.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że współczesne przygodówki i growe filmy interaktywne to jednak pewna niezbyt liczna nisza, która może i ma grupę fanów, ale rzadko kiedy wbija się do czołówki bestsellerów. Ja mimo wszystko chciałbym, aby więcej osób doceniło filmowe gry, które podchodzą do rozgrywki wręcz trochę po macoszemu i skupiają się na opowiadanej historii. Czasem głupie “Press X to Jason” jest lepsze od “Hold R2 to shoot, repeat 1000 times to complete the game”.

Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie