Fallout 4 – sielanka przed apokalipsą tylko w prologu
[caption id="attachment_26184" align="aligncenter" width="1280"] Fallout 4[/caption]
Na pierwszych materiałach z rozgrywki Fallout 4 mogliśmy zobaczyć m.in. piękną przyrodę, szczęśliwą rodzinkę i beztroskie życie. Później rozpętało się piekło.
Gracze zaczęli się zastanawiać, czy fabuła Fallout 4 rzeczywiście obejmie częściowo czasy sprzed zagłady. Todd Howard z Bethesdy odniósł się do tej kwestii podczas rozmowy z dziennikiem The Telegraph tłumacząc, że dobre czasy zobaczymy jedynie w prologu tytułu.
- Ważne jest, by gracze najpierw zobaczyli świat, który utracili po wyjściu ze schronu - tłumaczy Howard. - Pomyślimy wówczas: "Chciałbym, by wszystko było jak dawniej". Ten początek jest konieczny, byśmy mieli świadomość i poczucie, że czegoś już nie ma, że zostało stracone bezpowrotnie.
Deweloper podkreślił również, że w Fallout 4 nasz bohater w końcu przemówi, a dialogi są nagrywane już od ponad dwóch lat. Usłyszeliśmy też nieco o odświeżonym systemie VATS, znanym z poprzedniej odsłony. Uruchamiając go obserwowaliśmy świat z perspektywy FPP, a wszystko zastygało w bezruchu.
Teraz przejście w ten tryb nie zatrzyma rozgrywki, lecz jedynie bardzo ją zwolni. Celując we wrogów, którzy powoli się poruszają, zaobserwujemy również zmieniające się szanse na trafienie krytyczne (wyrażone procentowo). Według dewelopera takie zmiany nieco zdynamizują rozgrywkę oraz sprawią, że będziemy mieli nad wszystkim większą kontrolę.