Streamer przechodzi Elden Ring i inne gry From Software “pierdząc” na saksofonie
Nie, nie widzieliście jeszcze wszystkiego z Elden Ring. Pewien streamer wchodzi na nowy poziom za pomocą elektronicznego saksofonu i pojemnych płuc.
Niejaki Dr. Decomposing ma doświadczenie jako kompozytor i bardzo dobrze zna się na instrumentach, raczej tego tak dobrze nie widać w jego “Deathless Doot Run”.
Elden Ring, dziwne odgłosy i kolejne kuriozalne pomysły
Soulslike’i (szczególnie te od From Software) są nie tylko swoistym powiewem świeżości w gamingu, ale też swego rodzaju społecznym fenomenem. Mało które gry aż tak inspirują ich fanów! Elden Ring niedawno znów pojawiło się na ustach wszystkich za sprawą streamerki, która pokonała dwójkę bossów na dwóch różnych sprzętach z matą do tańczenia… w tym samym momencie. I choć nic tego nie pobije (nawet kontroler-zabawka), Dr. Decomposing postawił przed sobą niemniej karkołomne zadanie.
Streamer postanowił wziąć udział w tzw. Demigod Run. Jest to zadanie, które polega na przejściu gier od From Software po kolei, bez ginięcia. Sam nazwał je jednak “Deathless Doot Run”, gdyż gra na… elektrycznym saksofonie. I, nie będę ukrywał, wygląda to kuriozalnie, a efekt jest co najwyżej średni. Z czasem streamer nauczył się korzystać z tego specyficznego kontrolera coraz lepiej i faktycznie posuwa się do przodu. Wszak ukończył już Bloodborne i Sekiro.
Internetowy twórca korzysta z Roland Aerophone AE-10, który dostosował tak, jakby sterował klawiaturą i myszką (za pomocą translatora sygnałów MIDI). Problem w tym, że aerofony to grupa instrumentów monofonicznych, więc sterowanie jest tutaj największą zmorą gracza. Nie da się korzystać z różnych “przycisków” naraz, a sterowanie postacią jest mało responsywne. Na szczęście za kamerę robi “gałka” znajdująca się z tyłu instrumentu. Wszystko inne obsługiwane jest przez konkretne nuty.
Efekt tego jest komiczny i podziwiam YouTubera, że udaje mu się skupić i zachować powagę. Może nie jest to zbyt wyszukany humor, ale patrzenie na walkę prawie nagiej postaci z jednym z najtrudniejszych bossów w grze przy akompaniamencie “pierdzenia” to coś, o czym nigdy nie sądziłem, że będę pisał. No cóż, życie pełne jest niespodzianek.