Dagon - kałamarnica

Recenzja Dagon: by H. P. Lovecraft. Polski eksperyment, który ogracie za darmo

Gra: Dagon: by H. P. Lovecraft

Recenowana na: PC

Dagon to polska gra, a raczej interaktywna opowieść z dreszczykiem. Bazuje ona na słynnym opowiadaniu Howarda Phillipsa Lovercrafta i przyznam, że mocno mnie zaskoczyła.

Bit Golem to niezależne polskie studio, które do tej pory współpracowało z paroma rodzimymi wydawcami. Teraz rozpoczęło pracę na własną rękę, która ma zaowocować nowymi, ciekawymi projektami. Najnowszy z nich, Dagon, trafił już na platformę Steam. Zatopmy się więc w szaleństwie, które zaserwował nam ten zespół.

Dagon to klasyk przełożony na język gier

Dagon - zrzut ekranu

Jeśli miałbym wymienić jednego autora, którego twórczość cenię najbardziej i która miała największy wpływ na kształtowanie mojego gustu, byłby nim właśnie H. P. Lovecraft. Stąd też Dagon wzbudził natychmiastowo moje ogromne zainteresowanie. Produkcja Bit Golem to wierna adaptacja opowiadania mistrza weird-fiction. Siłą rzeczy, jest to bardzo dobra historia, którą śledzi się z zapartym tchem. Jest też bardzo krótka, bo jej doświadczenie zajmuje jedynie około pół godziny, ale za to klimatyczna, treściwa i przyjemna w odbiorze.

Gracz jest pół-biernym obserwatorem i słuchaczem wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Pół-biernym, bo choć czasem wchodzimy w interakcję z przedmiotami i elementami interfejsu, w grze nie ruszymy się sami chociażby o krok. Co więcej, nawet ruch kamery jest bardzo mocno ograniczony. Naszym jedynym zadaniem jest słuchanie czytającego opowieść narratora oraz sporadyczne klikanie w pojawiające się na ekranie przyciski. Jeśli oczekujecie jakichkolwiek możliwości eksploracji, tutaj ich nie znajdziecie.

Krótka forma opowieści zdaje się jednak to w jakiś sposób uzasadniać. Gra toczy się dosłownie w tempie opowiadania i choć lektor niespecjalnie się spieszy, całość porusza się do przodu dość szybko. Pomijając niedługi czas “rozgrywki”, przyznam, że w kwestii opowieści bawiłem się bardzo dobrze. Dagon nie jest moim ulubionym opowiadaniem Lovecrafta, ale miło mi było je sobie odświeżyć. Szczególnie dlatego, że Bit Golem pokusiło się o nowy, polski przekład tekstu. Nie jest on może tak dobry jak, ten Macieja Płazy z jednego z wydanych przez Vesper zbiorów opowiadań Lovecrafta, ale czyta się to przyzwoicie. Momentami miałem tylko wrażenie, że tekst nieco uproszczono, ale jestem to w stanie zrozumieć.

Przyszła na gameplay zagłada

Dagon - zrzut ekranu 1

Nie potrafię za to w pełni zrozumieć tego, jak wygląda “rozgrywka” w Dagonie. O ile rozumiem pomysł na coś na wzór interaktywnego opowiadania, dało się to według mnie zrealizować lepiej i ciekawiej.

Gameplay ogranicza się do tego, że czasem klikniemy w przycisk odpowiadający za przejście do kolejnego fragmentu historii. Od święta pozwoli się nam poruszać kamerą w trochę większym zakresie, ale na tym koniec. Nie możemy zbierać przedmiotów i spacerować, a o skakaniu i głębszej eksploracji nie ma mowy – to gra tak liniowa, że bardziej się chyba nie da. Twórcy nie prowadzą gracza za rączkę, tylko ciągną go za fabułą przy pomocy metalowego i najeżonego kolcami łańcucha.

Czasem zdarzy się też, że będzie nam dane poszukać znajdziek. Tych nie ma zbyt wielu i przyznam, że nawet nie szukając zbyt dokładnie, znalazłem ponad połowę z nich przy pierwszym przejściu gry. Rzeczone znajdźki to dodatkowe notatki, które zdradzają ciekawostki na temat Lovecrafta, historii czasów, w których żył oraz tła powstawania samych opowiadań. To fantastyczny pomysł na pozornie maksymalnie wyeksploatowany element rozgrywki, który mało kto potrafi sensownie zrealizować. A jednak, Bit Golem wyszło z tego obronną ręką. Szkoda tylko, że “szukanie” znajdziek ogranicza się do machania kamerą po ekranie i sprawdzania, czy któryś z obecnych przed naszymi oczami obiektów posiada przypisaną notatkę. Przyznam, że nie obraziłbym się, gdyby ciekawostek do znalezienia było trochę więcej.

Dagon - zrzut ekranu 2

Z jednej strony taka forma podania opowieści Lovecrafta bardzo mi się spodobała. To wciągająca, prosta i przyjemna w odbiorze formuła, która posmakuje osobom, które mają dość uciekania przed potworami i rozwiązywania zagadek. Patrząc jednak z perspektywy tego, że Dagon od Bit Golem jest grą, nie potrafią go pozytywnie ocenić jako gry właśnie. Rozgrywki praktycznie tu nie ma, a jak już jest, to wyjątkowo prymitywna i prosta. Szkoda, bo chętnie zobaczyłbym tu minigierki czy nawet sekwencje quick time event – cokolwiek, aby urozmaicić przeklikiwanie się przez kolejne ekrany.

Nie jest idealnie nawet pod względem dopracowania tak prostego projektu. Błędów nie ma wiele, ale pary razy zdarzyło mi się, że kamera zachowała się dość dziwnie i jej ruch nie był do końca zgodny z ruchem mojej myszy. To niezbyt duża niedogodność, ale dziwię się, że jej nie wyeliminowano. Podobnie sprawa wygląda z menu, który miejscami jest źle przetłumaczone. Dodatkowo natknąłem się na kilka błędów wizualnych, ale żeby je zauważyć, trzeba się naprawdę mocno przyjrzeć.

Mimo powyższych problemów, nie mogę powiedzieć, że Dagon mnie zanudził lub przesadnie rozczarował. Krótki czas potrzebny do przejścia gry sprawia, że nie zdążyła mnie ona nudzić. Pierwsze ukończenie Dagona zajęło mi trochę ponad 25 minut i czas ten minął mi błyskawicznie. Jako wielki fan Lovecrafta, bawiłem się przyzwoicie odkrywając lubianą przez siebie opowieść na nowo, choć podtrzymuję, że przydałoby się parę urozmaiceń.

Koszmary i fantazje

Dagon - zrzut ekranu 3

Na brak różnorodności nie można za to narzekać w kwestii grafiki. W grze odwiedzamy parę bardzo różnych od siebie miejscówek, które wyglądają też całkiem nieźle. Jedynie jedna z nich, “pustynia”, wieje nudą i i prezentuje się dość kiepsko, ale cała reszta to nadrabia. Wiadomo, cudów tu nie zobaczymy, ale Dagon wygląda po prostu ładnie. Tekstury są ostre, a modele całkiem szczegółowe. No, może z jednym wyjątkiem, którym jest pewna maszkara, która przy okazji jest też dość mizernie animowana. Jeśli zagracie, z pewnością od razu będziecie wiedzieć, o którego stwora mi chodziło. Choć przeciętnie animowanych obiektów w grze nie brakuje.

Problem pojawia się również w przypadku niektórych obiektów, które znajdziemy w produkcji. Twórcy przyznali, że w Dagonie wykorzystano płatne oraz darmowe, gotowe assety do silnika Unity. Oznacza to, że deweloperzy nie stworzyli niektórych (lub może nawet wszystkich – tego nie wiem) obiektów, tekstur oraz innych zasobów obecnych w grze. Niestety, da się to zauważyć całkiem dobrze, jeśli porównamy niektóre modele z różnych lokacji. Momentami widać po nich, że przygotowywały je zupełnie inne, niepowiązane ze sobą osoby. Na szczęście nie zauważy tego zbyt wielu graczy.

Na pochwałę zasłużył głos lektora, którego słucha się z niekrytą przyjemnością. Widać, że wiedział, z jakim tekstem ma do czynienia i trudno mi narzekać na to, jak wykonał swoją pracę.

Dagon jest dostępny za darmo na Steam

Dagon - zrzut ekranu 4

Na wszystkie wymienione wady można troszkę przymknąć oko z uwagi na dwa ważne fakty. Po pierwsze, studio Bit Golem składa się z dwóch osób, z czego tylko jedna bezpośrednio tworzy grę. Po drugie, można ją pobrać i przejść zupełnie za darmo. Tytuł jest dostępny bezpłatnie na Steam i kiedy już przypiszecie go do konta, możecie grać, przechodzić i powtarzać ile tylko chcecie.

Jak informują sami twórcy, grę oddano w ręce graczy za darmo z paru powodów. Deweloperzy chcą zebrać bazę swoich odbiorców, sprawdzić zainteresowanie takimi krótkimi produkcjami oraz nauczyć się paru nowych rzeczy w dziedzinie produkcji gier. Możliwe, że kolejne twory Bit Golem będzie trzeba kupić.

Jeśli jednak zechcecie wesprzeć twórców, jest taka możliwość. W chwili publikacji tej recenzji, na stronie Steam można kupić jedno płatne DLC. Pozwala ono na pobranie różnych wersji audiobooków, e-booków (w tym w języku polskim) oraz tapet na pulpit. Biorąc pod uwagę cenę kilkunastu złotych, to miłe dodatki, choć według mnie e-booki wyglądają na złożone dość pospiesznie. Dodatkowo jeszcze w tym roku ma zadebiutować inne DLC, które rozwinie historię o parominutowy rozdzialik, a do gry trafi również darmowa aktualizacja dodająca tryb VR.

Poczułem Zew Cthulhu, ale mogło być lepiej

Dagon - zrzut ekranu 5

Darmowość Dagona jest jedną z jego największych zalet. Jeśli dodamy do tego fakt, że całą historię można poznać w trakcie dłuższej przerwy obiadowej, otrzymujemy bardzo niezobowiązujące doświadczenie.

Czy jest to jednak rzecz warta nawet tej niecałej połowy godziny? Jeśli jesteście fanami H. P. Lovecrafta i szeroko pojętego gatunku literatury oraz gier grozy, moim zdaniem tak. Jeśli szukacie jednak dobrej i pełnoprawnej gry, w której się wybawicie, tutaj jej absolutnie nie znajdziecie. To do bólu prosta i tylko umiarkowanie dopracowana produkcja.

Co więcej, jeśli nie czytaliście jeszcze Dagona, polecam najpierw zapoznać się z wymienionym przeze mnie wyżej przekładem lub nawet z innym, chociażby zbliżonym jakościowo do pracy Macieja Płazy. Mam wrażenie, że Dagon od Bit Golem traci nieco na lekko zubożałym języku, na który przełożono opowiadanie w tej polskiej. Rozwiązaniem może być uruchomienie gry z angielskimi napisami.

Mimo wszystko nie uważam, aby Dagon było złą produkcją. To przyjemny, odprężający i bądź co bądź udany eksperyment. Mam nadzieję, że deweloperzy z Bit Golem zaserwują nam za jakiś czas kolejną opowieść, która zaoferuje nieco więcej ciekawych rozwiązań. Nie obrażę się za kolejną adaptację Lovecrafta. Jeśli macie wolne kilkadziesiąt minut, moim zdaniem warto dać temu tytułowi szansę.

Dagon: by H. P. Lovecraft

Tylko dla największych fanów gatunku

Dagon to darmowe, krótkie i niezobowiązujące doświadczenie, które może wciągnąć, ale nie oferuje niczego nadzwyczajnego. Produkcja Bit Golem to banalnie prosta, przeciętnie dopracowana i ewidentnie przygotowana dość pospiesznie mini-gra, która przypadnie do gustu fanom Lovecrafta i rozczaruje osoby, które liczą na dobrą rozgrywkę.

3

Plusy:

  • Dagon to świetna opowieść
  • Ładna grafika
  • Przyjemny dla ucha głos narratora
  • Świetne ciekawostki w formie znajdziek
  • Gratis to uczciwa cena

Minusy:

  • Za mało gry w grze
  • Niektóre animacje pozostawiają bardzo wiele do życzenia
  • Przydałoby się kapkę więcej znajdziek
  • Kamera czasem wariuje
  • Parę błędów
Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie