Mistrzowie Mikropłatności kupili Mistrzów Kodu. Czas na mistrzowskie opłaty

DiRT5
Felieton

Codemasters wjechało na autostradę EA. Obawiam się, że zbankrutuję na dolewkach paliwa i wymianie opon.

Przypomnijmy, Codemasters ma w swoim portfolio takie marki jak Colin McRae Rally, Dirt, Grid czy seria F1. Ze starszych i nieco już zapomnianych warto wspomnieć o TOCA, Micro Machines czy Dizzy. Dodatkowo “Kodziarze” (nie mylić z ruchem politycznym) mają pod skrzydłami Slightly Mad Studios, które z kolei stworzyło znakomitą serię wyścigów Project Cars. Codemasters to według mnie obecnie najlepszy producent gier wyścigowych, który swoimi tytułami idealnie dopełni sportową ofertę EA.

To wszystko jednak nic dobrego dla graczy nie oznacza. EA znane jest ze zdzierania pieniędzy na każdy możliwy sposób, aż dziw, że w ich grach mikrotransakcje nie pojawiają się już na ekranie startowym. Pierwsze więc, co zrobią spece od Excela w firmie Franka Sagniera, to sprawdzenie, gdzie tutaj można oszczędzić. Na pierwszy ogień pójdą pracownicy – normalna praktyka po przejęciach. Następnie zastanowią się, jak tutaj w przyszłych projektach Codemasters będzie można wykorzystać stworzone już przez EA assety i odwrotnie – dywersyfikacja contentu. Nie zdziwi więc mnie, kiedy w Need for Speed pojawi się bolid F1, a w nadchodzącym Dircie tryb fabularny z nażelowanymi gogusiami i silikonowymi pannami. Pal licho, że w kolejnych grach producenta z Southham będzie trzeba płacić za dodatkowe paliwo i wymianę opon. To jako człowiek z wrodzonym syndromem “DLC blindness”, jestem w stanie przeżyć.

Najbardziej obawiam się spadku jakości przyszłych gier. W Codemasters pracuje sporo naprawdę utalentowanych ludzi, wszak firma istnieje od ponad 30 lat. Jeśli EA się ich pozbędzie, kto będzie tworzyć te wszystkie dopracowane ścigałki? Oby nie spece od najnowszych odsłon NfS.

Przejęcia w branży gier zwykle nie kończą się dobrze, zarówno dla kupionej firmy, jak i samych graczy. Zresztą nie jest to domena tylko naszego poletka. Deweloper, który zostaje wcielony pod skrzydła większego brata, zwykle zmuszony jest do redukcji kosztów (pracownicy i projekty), co odbija się na jakości produkcji. W przypadku wczorajszego ogłoszenia zakupu Codemasters przez EA, scenariusz ten jest jeszcze bardziej nieunikniony, wszak nikt inny jak EA potrafi wycisnąć każdy grosz z zarządzającego biznesu i oczywiście swoich klientów.

Codemasters może nie wytrzymać w roli Roberta Kubicy, kiedy od lat było Lewisem Hamiltonem. Wtedy po legendarnej marce, która dała nam nie tylko świetnego Colina, pozostanie opadający kurz i smród spalonej gumy.

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie