Dlaczego Baldur’s Gate 3 to najlepsze RPG w historii?

Baldur's Gate 3
PG Exclusive Publicystyka

Chociaż skończyłem w tym roku 27 lat, a moją przygodę z grami komputerowymi zaczynałem jeszcze od kultowego Pegasusa, jednego jestem pewien. W żadnym erpegu nie bawiłem się tak dobrze, jak przy Baldur’s Gate 3.

Gracza z ponad dwudziestoletnim stażem niełatwo jest zadowolić. Ma jasno określone standardy, a gust, który kształtował się przez lata, sprawia, że stawia wysokie wymagania nowym tytułom. Nieustanny atak przeszacowanych kampanii marketingowych, wykształcił u niego reakcję obronną wyrażaną wiecznym sceptycyzmem. Zwłaszcza kiedy już wielokrotnie za wcześnie wsiadł do pociągu z tabliczką „hype”. I właśnie u takiego gracza Baldur’s Gate 3 zaspokoił niemal wszystkie wygórowane oczekiwania.

Zanim przejdę do szczegółowego omawiania najnowszej produkcji Larian Studios, muszę się otwarcie przyznać do kilku rzeczy. Po pierwsze, nigdy nie ukończyłem pierwszej i drugiej części Wrót Baldura. Po drugie, bazując na własnych doświadczeniach, uważałem uniwersum Dungeon & Dragons za do bólu sztampowy i generyczny setting fantasy. Szczególnie porównując je do przesiąkniętego intrygami i ociekającego krwią, brudnego Warhammera. Jednak zanim wzniesiecie widły i naślecie na mnie kosmiczne chomiki, mam parę argumentów na swoją obronę. Przede wszystkim jestem wielkim fanem gier z tzw. „starej szkoły”. W serii Fallout za najciekawszą uznaję dwójkę, zaś kultowe dla mnie Arcanum (który ma ogromny potencjał na remake) ukształtował moją chorobliwą fascynację steampunkiem. Niemniej od lat pielęgnuję swoją pierwszą erpegową miłość, którą było kupione za kieszonkowe w kiosku… Divine Divinity.

Divine Divinity
Wspomniane kioskowe wydanie Divine Divinity.

Droga do doskonałości

O „Boskiej Boskości” wspominam nie bez powodu, bowiem mój pierwszy „prawdziwy” erpeg to również pierwsza gra belgijskich twórców, która odniosła światowy sukces. Mój dziecięcy umysł, pochłaniający wówczas książki fantasy na potęgę, po prostu zakochał się w charakterystycznych realiach. Bo jak inaczej opisać klasyczny świat fantasy z elfami i krasnoludami, podlany groteskowym humorem w stylu śp. Pratchetta? Na plus wyróżniały się także przyjemna dla oka oprawa graficzna, nieliniowa fabuła, czy świetnie przemyślany dziennik. Aczkolwiek największym atutem protoplasty cyklu Divinity była duża swoboda, którą autorzy zaserwowali graczom. Zadania można było ukończyć co najmniej na dwa sposoby, zaś nasze działania miały wymierny wpływ na otoczenie. Do tej pory pamiętam, jak rzucając drobniaka ulicznemu grajkowi „wywabiłem” magicznego sklepikarza z jego kramu. Pozwoliło mi to na spokojną kradzież co ciekawszych fantów z zaplecza, jednak musiałem się spieszyć, żeby zdążyć zanim wróci ze spektaklu. Inaczej nakrywał mnie na kradzieży, a ja traciłem jego zaufanie i reputację. A to była tylko jedna z pobocznych aktywności!

Divine Divinity Postacie
Postacie do wyboru w Divine Divinity.

Branżowe inspiracje

Tym co łączy serię Divinity z najnowszym dziełem ekipy Swena Vincke jest świat, który żywo reaguje na poczynania gracza. Ostatnio w branżowych kuluarach coraz częściej mówi się o czymś takim jak „emergentny gameplay”. W skrócie chodzi o to, żeby projektując grę pozostawić nam pełną dowolność na wielu płaszczyznach. Tyczy się to zarówno questów (np. rozwiązywania ich w nieszablonowy sposób), jak i samej mechaniki rozgrywki. Kluczowe jest również przeniesienie ciężaru poznawania działania systemów w produkcji na gracza. To właśnie emergentnie zbudowany gameplay sprawił, że Zelda: Breath of the Wild odniosła taki sukces. Choć mi osobiście tytuł Nintendo nie przypadł do gustu, to doceniam jaki wpływ wywarła Zelda na rzecz immersji w grach. I obudziła w nas takie pokłady kreatywności, jak żadna gra wcześniej. Przykładowo, kiedy podpalicie ścięte drzewo z owocami, to wypadną wam pieczone jabłka. Innym razem własnoręcznie wzniecone ognisko pozwoli na wyższe i dalsze szybowanie na lotni. Takie rozwiązania tylko na pierwszy rzut oka wydają się proste do wdrożenia. Developer nigdy nie będzie w stanie przewidzieć, na co wpadnie niezliczona liczba odbiorców po premierze.

Zelda
Przykład wykorzystania fizyki w Zelda: Breath of the Wild

Emergentna sesja RPG

Już w poprzednich projektach Larian Studios udowodniło, że potrafi tworzyć interaktywne światy z bogatą historią. Dodatkowo narracja niejednokrotnie była w nich prowadzona w niestandardowy sposób, a uważna obserwacja otoczenia pozwalała m.in. na nowe opcje dialogowe czy alternatywne rozwiązywanie questów. Przy tworzeniu Baldur’s Gate 3 programiści postawili sobie za cel, żeby wynieść to połączenie immersji, narracji i emergencji na nowy, jeszcze wyższy poziom. To główna zasługa scenarzystów, którzy przygotowali naprawdę niezliczoną ilość wariantów dialogów (zależnych od rasy, klasy czy pochodzenia). Niemniej, aby spinało się to w kompleksową całość, konieczne było odpowiednie zaprojektowanie rozgrywki i stojących za nią mechanik. I tutaj pojawia się największy atut Baldur’s Gate 3 – im dłużej gram, tym bardziej czuję, że grę od początku planowano jako „najlepszą sesję DnD w historii gier komputerowych”.

Fabularne przygody, opowiadane przez „mistrza”, rządzą się swoimi prawami, które często mocno odbiegają od znanej nam rzeczywistości. I bynajmniej nie mam tu na myśli użycia magii czy fantastycznych stworów, lecz licznych umownych zasad względem naszego codziennego życia. Główną zasadą jest opisanie naszej postaci szeregiem z góry ustalanych umiejętności i statystyk – w tym rasy, klasy, pochodzenia – które później „testujemy” rzucając odpowiednimi kośćmi w stosownych sytuacjach. I to wynik rzutu decyduje czy uda nam się otworzyć zamek, przekupić karczmarza, czy wreszcie trafnie zaatakować przeciwnika. Jako, że udział czynnika losowego w trakcie całej zabawy jest dość wysoki, to umiejętne poprowadzenie całej sesji wymaga przewidywania możliwych rezultatów z wyprzedzeniem. Zasadniczo cała mechanika Baldur’s Gate 3 opiera się o rzuty kośćmi. Te dzielą się na jawne i intencjonalne, jak takie ukryte w tle. Biorąc pod uwagę całokształt sprawia to, że pełniejszego doświadczania odgrywania kampanii Dungeon & Dragons do tej pory nie było.

Baldur's Gate 3 - Tworzenie Postaci
Baldur’s Gate 3 – Ekran tworzenia postaci

Kombinowanie to podstawa

Jednak niezwykłość najnowszej produkcji belgijskiego studia nie sprowadza się tylko do sporej dozy wolności i odkrywania ciekawostek na własną rękę. Przede wszystkim to świetny „symulator odgrywania roli”. Przykładowo to, czy wcielimy się w Drakona Paladyna (mój Sapphiron was pozdrawia!), czy Mrocznego Elfa Łotrzyka sprawi, że będziemy mieli skrajnie inne wrażenia płynące z zabawy. Już same statystyki definiują styl, w jakim powinniśmy (ale wcale nie musimy, o czym później) prowadzić naszą rozgrywkę. Silny wojownik ciśnie beczkę z alkoholem w przeciwników, którą odpowiednio ustawiony, drużynowy mag może podpalić. Charyzmatyczny bard będzie miał sporo sprośnych i rymowanych dialogów i wyłga się z niejednej kabały. Za to zręczny łowca pośle śmiercionośną strzałę z drugiego końca mapy i na czas wykryje pułapki. Poza dodatkowymi opcjami dialogowymi, wybrana przez nas profesja i przeszłość wpływa też na to, jak odbierają nas postaci neutralne. Mało tego! Grając paladynem, w pewnej chwili stanąłem przed wyborem skorzystania z mocy nekromancji, co jak się później okazało, złamało moją przysięgę. Aby ponownie mieć dostęp do klasowych umiejętności, musiałem odbyć stosowną pokutę.

Baldur’s Gate 3 to rasowy przedstawiciel gatunku komputerowych RPG. Nie wstydzi się jednak swojego „stołowego” (ang. tabletop) rodowodu i postanowiło uczynić go, jako swój atut. Tutejsze rzuty kośćmi nie zaburzają dynamiki gameplayu, ale stanowią jego integralną część. Również zrezygnowanie ze starć w czasie rzeczywistym wyszło tytułowi na dobre, bo pozwala skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie oferuje piąta edycja podręcznika. Wiem, że dla wielu z was starcia w turach są nie do zaakceptowania. Jednak nadmienię, że i w oryginalnych Baldurach zastosowano nieco „oszukany” system. O ile na ekranach monitorów walki były płynne, to de facto i tak toczyły się w turach, a kości były rzucane tle. Nawet w oficjalnym skrypcie Dungeon & Dragons jest napisane, ile sekund trwają tury i co można w ich trakcie zrobić.

Baldur's Gate 3 - Rzut kością
Baldur’s Gate 3 – Test umiejętności

Czy to gra roku? Nie, to RPG dekady!

Tym, czym bryluje Baldur’s Gate 3 na tle innych erpegów, jest wspomniana już wolność, podkręcona przez możliwość niejakiego „trollowania” zasad gry. Wszystkim, którzy mieli okazję parę razy wziąć udział w sesji z mistrzem gry, raczej nie trzeba tłumaczyć o co chodzi. Tym, którzy nie zaznali podobnej przygody już tłumaczę, jak to działa na konkretnych przykładach z gry. Kiedy jedna z bitew sprawia nam zbyt wiele problemów, wrogów możemy po prostu zrzucić ze skarpy. Któryś z towarzyszy został powalony i został mu tylko jeden punkt zdrowia? Nic nie stoi na przeszkodzie, by rzucić w niego miksturą zdrowia. Taki „granat” nie dość że go postawi na nogi, to jeszcze uleczy. O memach z ustawianiem skrzyń, aby dostać się za mury zamku, pewnie też już słyszeliście, a takie przykłady można mnożyć.

Wielu z was docierając do tego miejsca pewnie zadaje sobie pytanie, dlaczego w takim razie ten tekst nie jest recenzją. Będę z wami zupełnie szczery i odpowiem: Baldur’s Gate 3 zwyczajnie mnie przytłoczył. Chociaż gram od drugiego tygodnia sierpnia i w Faerûnie spędziłem już ponad 100 godzin, to nadal nie zobaczyłem napisów końcowych. Górę nad zdroworozsądkowym graniem do recenzji wzięło moje przysłowiowe zboczenie „lizania każdej ściany”, rozmawiania ze wszystkimi i robienie wszystkich questów. Dość powiedzieć, że mimo tak długiej rozgrywki jestem dopiero w połowie gry i nadal mam chęć zaglądać w każdy zakamarek mapy. Jednak uznałem, że napisanie recenzji gry bez jej przejścia, to patologia podobna do oceniania książki nie znając zakończenia. Niestety coraz popularniejsza w naszej goniącej za kliknięciami branży. Póki co popieram opinię innych recenzentów, że Baldur’s Gate 3 to najlepsza gra tego roku.

Baldur's Gate 3 - Mimik
A taki mimik was zje, jeżeli przeczytaliście tylko tytuł artykułu. 😉
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie