Wiedźmin na etacie – ile zarobisz na ubijaniu potworów w Wiedźminie 3?

Wiedźmin na etacie – ile zarobisz na ubijaniu potworów w Wiedźminie 3?
Publicystyka

Zlecenia na potwory w grze Wiedźmin 3 są może niebezpieczne, ale całkiem opłacalne. Sprawdź, za które trofea z bestii dostaniesz największą wypłatę.  

Za czasów Geralta niezbyt wielu wiedźminów ostało się w Temerii, Novigradzie czy w Redanii. Jednak to nie wina nierównych zarobków ani silnej konkurencji. Ich zawód wymagał częstych kontaktów z najniebezpieczniejszymi bestiami na świecie. Stąd zdarzało się, że jeden zabójca po drugim przejmowali po sobie zlecenia. Cóż… ryzyko zawodowe jak w każdej innej pracy, prawda? Ot typowi freelancerzy z poprzedniej epoki, którzy za garść orenów lub koron poświęcali swoje życie.

Niewdzięczna to była praca, nadto bez ubezpieczenia zdrowotnego czy też emerytalnego. Otoczenie również jakoś specjalnie nie doceniało ich starań, traktując ich jak mięso armatnie, które może rozwiąże ich problemy. Ale z drugiej strony, kto miał się tym zajmować? Kto był na tyle odważny, by wziąć w ręce miecz i ruszyć na spotkanie z leszym lub babą cmentarną. Na sam ich widok Płotki stawały dęba. Na szczęście wiedźmini wyzbyli się w trakcie mutacji ludzkich odruchów, więc obcy był im strach, dzięki czemu mogli w pełni skupiać się na swojej robocie. A ta wcale aż tak źle opłacana nie była, jak mogło by się zdawać.

Zawód wiedźmin – freelancer w dobie miecza i topora

Ponieważ zarobki wiedźminów podlegały pod nieoskładkowane umowy o dzieło, ciężko będzie uśrednić ich miesięczne przychody. Tym bardziej, że zlecenia na te same potwory były różnie wyceniane przez zleceniodawców. Dużą rolę odgrywał region misji, pochodzenie pracodawcy jak również stopień zagrożenia ze strony bestii. Kto bardziej hojny dorzucał nawet gratis kilkadziesiąt monet więcej, ale sytuacji, gdzie przełożony odejmował trochę złota z mieszka, też nie brakowało. Toteż nie będziemy rozpatrywać ogólnych zarobków, a zamiast tego skupimy się na pojedynczych zleceniach, za które wiedźmini mogli otrzymać największe wypłaty.

Na potrzeby tego tekstu skorzystam z przelicznika novigradzkich koron na złotówki, zaproponowanego przez  brytyjską firmę z branży nieruchomości. Nie tak dawno London and Country Mortgages określiło wartość wiedźmińskiej waluty porównując ceny żywności i nieruchomości z gry z rzeczywistymi odpowiednikami. I tak wiemy już że 1 novigradzka korona to w przybliżeniu 5 zł (1,1 euro).

Wiedźminie, mam dla Ciebie zlecenie…

Wyobraźmy sobie, że udało nam się bez szwanku przejść próbę traw, nauczyć się podstaw technik szermierczych, ważenia “mocnych trunków”, a wiedzę o agresywnej faunie i florze mamy w jednym paluszku. Co dalej? Po zainwestowaniu trochę grosza w najważniejszy ekwipunek, wyruszamy w świat, niczym akwizytorzy w poszukiwaniu ludzi w potrzebie. Na początek warto przejść się wzdłuż pobliskich wsi, aby zdobyć trochę doświadczenia kosztem niższych zarobków. Choć czasem można wyrwać tam bardzo intratne kontrakty na plugastwo wszelakie, czego najlepszym przykładem jest Geralt, który w Wiedźminie 3 zaklepał sobie kilka niebezpiecznych misji.

We wsi Zalipiu znalazł on zlecenie od grabarza na Babę Cmentarną. Po dotarciu na miejsce nie obyło się bez użycia zmysłów i wyciągnięcia srebrnego miecza. Ale koniec końców, za trofeum otrzymał ładną sumkę 1350 zł (270 koron). Nieźle jak na jeden dzień pracy… Tu jednak trzeba zaznaczyć, że podobne kwoty uzyskamy tylko i wyłącznie dzięki dobremu targowaniu się z klientem, bo ci często oczekują cudów za połowę stawki. To samo spotkało Geralta we wsi Sztygary. Kolejny raz musiał skorzystać z technik negocjacji, aby przekonać Lesława do uczciwej zapłaty za zabicie Mglaka (Ignis Fatuus) – 1360 zł (272 korony).

Często możemy natrafić na zlecenia, za które dostaniemy nieco lżejszy mieszek złota. Tak będzie w przypadku zaakceptowanych zleceń na Leśnicę. Ile warte jest wygnanie upiora do świata zmarłych? Według Bolko, mieszkającego niedaleko Podgajów, niecałe 900 złotych (179 koron). Stracimy trochę czasu na walkę z północnicą, ale poczujemy się przez to lepszymi wiedźminami. A skoro jesteśmy w temacie duchów to trzeba zahaczyć też o południce. Jest duży rozstrzał w wynagrodzeniu za ukatrupienie zmory. Na wsi od biedniejszych mieszkańców wpadnie nam tylko 100 zł (20 koron), zaś w mieście nawet 920 zł (184 korony).

Pamiętajcie, że zlecenia można też przyjmować od zagranicznych klientów. Nilfgardzkie patrole w szczerym polu to widok dość powszechny, a i warto podejść i zagadać z żołnierzami, gdyż lubią sypnąć wiedźminowi groszem za pozbycie się problemów. We wsi Stegny takowym była groźna Ekimma. Wspomniany wampir uwielbia wilgoć i miejsca, do których nie dochodzi słońce, więc osoby ze stwierdzoną klaustrofobią będą musiały zrezygnować. Ale 1050 zł  (210 korony) piechotą nie chodzi.

A jeśli nie zlecenia od nilfgardczyków, to może ekskluzywne misje od myśliwych? Geralt znalazł takiego jednego w Zalipiu, który miał problem z dopasowaniem tajemniczych śladów na ziemi do zwierzaka. Długo się nie zastanawiał i rozpoczął śledztwo. Poświęcił na to trochę więcej czasu niż chciał, bo zanim odszukał bestię musiał zwabić ją za pomocą specjalnej przynęty. Ale w końcu dopiął swego… Za trofeum czarta z rodzaju Wyjców zainkasował 965 zł (193) korony.

Jak myślicie, jak bardzo zmienią się warunki płacy w dużych miastach, jak np. w Novigradzie? O ile znajdziemy odpowiedniego petenta, to do naszej kieszeni wpadnie nawet kilkadziesiąt koron więcej. Choćby za Ogara Dzikiego Gonu dostaniemy 1245 zł (249 koron), za Leszego 975 zł (195 koron), natomiast pozbywając się wampira Katakana 1020 zł (204 korony).

Mieszkańcy większych aglomeracji miewają nie tylko kłopoty z typowymi potworami. Geralt jakoby miał w swojej przeszłości kilka zleceń np. na Dopplery i Sukkuby, które wcale nie są złem oczywistym. To od nas wiedźminów będzie zależeć osąd sytuacji. Dokonamy swoistego rachunku sumienia, którego wynik będzie większy lub równy 925 zł (182-186 koron) za ukatrupienie zmiennokształtnych lub równy 0, gdy pozwolimy im żyć. Wówczas do zlecenia dopłacimy z własnego konta oszczędnościowego – przecież  wpierw trzeba przygotować się do misji i zaopatrzyć się w niezbędny ekwipunek. Aczkolwiek niekiedy zyskamy w podzięce od nieludzkich stworzeń ciekawe fanty lub spełnią nasze niegrzeczne pragnienia.

Dobrze by było zaakcentować tę wyliczankę zarobków najlepiej opłacanymi zleceniami. Mam swoje 3 typy potworów, na które warto podnieść miecz. Całkiem dobrze zapłaci nam Odher z wysp Skellige za miejscowego Biesa (Morvudda) – chociaż nie bezpośrednio za zabicie potwora, a rozwikłanie tajemnicy jego zaginionego syna. Za nasz trud, bo misja ta nie trwa kilku sekund, otrzymamy 1365 zł (273 korony).

Na drugim miejscu zlecenie na Babę Wodną (Abaya) od Bjoerga z Kaer Trolde. Jeśli dobrze przeprowadzimy negocjacje, to za głowę wodnego demona zainkasujemy 1405 zł (281 koron). Jednak weźcie pod uwagę to, że walka z nim nie będzie łatwa. Skurkowaniec uwił sobie gniazdo w jaskini wraz z utopcami. Będziemy uwijać się po pachy korzystając z petarg i znaku Ignii.

No i najlepsze zlecenie w Wiedźmin 3 dotyczy… niepozornego Nekkera wojownika. Otrzymamy je od strażnika miejskiego z Vengerbergu, który zawczasu uprzedzi nas o paskudach grasujących pod mostem. Nie będzie to misja z tych łatwiejszych, bo oprócz głównego celu spotkamy na dole chmarę nekkerów i stuchaczy. Jednakże jeśli cudem ujdziemy z życiem, to strażnik wypisze nam czek na 1950 zł (390 koron), przychód całkowicie zwolniony z podatku króla. A to niemal tyle, ile wynosi minimalna średnia krajowa w Polsce. Chyba warto łyknąć kilka mocniejszych i zejść do gniazda nekkerów, racja?

Poniżej przedstawiam kilka innych, dobrze rokujących zleceń:

  • Echidna (syrena) – 930 zł (186 koron)
  • Krabopająk (Horrisi) – 1050 zł (210 koron z użyciem Axii)
  • Wiwerna – 960 zł (192 korony)
  • Skrzekacz – 880 zł (176 koron)
  • Zjawa Pokutnik – 920 zł (184 korony)
  • Archegryf – 1105 zł (221 koron)
  • Trol skalny (Łup Łup) – 1015 zł (203 korony)
  • Żywiołak ziemi (Therazone) – 1000 zł (200 koron)
  • Widłogon – 1020 zł (204 korony)

Geralt zarabiał więcej niż programista

Na tle współczesnych zarobków praca wiedźmina wypada całkiem dobrze, choć trzeba wziąć pod uwagę inflacje walut oraz inny stosunek cen do przedmiotów. Dawniej ważniejsze było jedzenie, a nie przyziemne przyjemności. Także nie było konsol i pecetów, a zastępczą formą rozrywki były walki na miecze (taki średniowieczny e-sport bez cyfrowych gier). Na bazie własnych doświadczeń można spróbować policzyć, ile zabójcy potworów zarabiali na swoim fachu w ciągu pełnego miesiąca, ale nie zrobimy z tego mediany pensji.

Ile potworów udało się zabić, tyle było w kieszeni. I biorąc pod uwagę czas na przygotowanie się do misji (np. zebranie składników, oręża) i potrzebny odpoczynek między zleceniami, można założyć, że zlecenia realizujemy co 2-3 dni. Wybierając te najlepsze, przynajmniej płatne od 800 zł w górę, najmniej wiedźmin zarabiał 10 000 zł w miesiąc. Czy to dużo? Niekoniecznie, bo był to zawód wysokiego ryzyka, nadto wymagał wielu inwestycji w sprzęt i eliksiry. O wielkich oszczędnościach nie ma mowy. Tym bardziej, że wiedźmin też człowiek, więc od czasu do czasu lubił się zabawić przy wódeczce i panienkach lekkich obyczajów. Jakoś trzeba sobie zelżyć po kąpieli w krwi. Ale z drugiej strony pieniądze ze sprzedaży trofeów to nie jedyne źródło przychodów wiedźminów. Zlecenia nie zawsze dotyczyły zabijania, a czasem naprawdę błahych spraw. Tu coś przynieść, tam kogoś opieprzyć i nastraszyć. Po drodze też zdarzało się znaleźć kolekcjonerskie przedmioty warte niemałą sumkę. A jeszcze jak ktoś miał fart w kartach to mógł w dni wolne od pracy odkładać na nowy pancerz lub magiczny oręż.

Także wiedźmini nie klepali biedy, ba, zarabiali więcej niż niejeden programista. Tylko wiecie, co to za życie? Raz cieszyć się z dobrej dniówki, by innym razem modlić się, że to nie ślad po ugryzieniu ghula a koleżanki z Velen. Wszystko ma swoje jasne i ciemne strony, ale jedno jest pewne – Wiedźmin nie wiódł monotonnego życia i póki był dobry w tym co robi, dopóty nie musiał martwić się, że nie starczy mu na GTA VI, Wiedźmina 4 lub Cyberpunk 2077….

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie