Streamerka testuje Twitcha. Nic, tylko czarne paski w imię “artystycznej nagości”
Twitch ostatnio miał pomysł na nowy content, ale szybko się z niego wycofał. Niektóre streamerki jednak postanowiły kontratakować za pomocą bardzo… dziwnych metod.
Kultura internetowa doprawdy potrafi być dziwna i niezrozumiała. Czasami pojawią się jeszcze większe “kwiatki” w postaci m.in. streamerek jawnie testujących wytrzymałość Twitcha. To już osobny kulturowy byt i fenomen, którego absurdalnej popularności często nie jestem w stanie pojąć. Streamerki jednak doskonale wiedzą, co zrobić, aby zachęcić do siebie nowych widzów.
Streamerki testują Twitch
W ostatnich dniach czołowa streamingowa platforma zdecydowała, że pozwoli na “artystyczną nagość”. Jeżeli pozostawać w ramach właśnie tego zwrotu, byłaby to świetna wiadomość dla wszelkiej maści artystów i twórców, którzy działają w obrębie tej tematyki. W teorii. W praktyce szybko przekonałoby to wiele streamerek, że wystarczy pokazać kawałek ciała, a suby wpadają same. I choć Twitch z kontrowersyjnej decyzji się wycofał, niektóre twórczynie contentu wpadły na jeszcze inny pomysł.
W trakcie ich streamów widać je… nago, lecz zakryte wyłącznie doklejonymi czarnymi paskami cenzury. Serwis Dexerto podaje przykład niektórych streamów, w których trakcie dziewczyna siedzi bez ubrań (ale o tym za chwilę). Cenzura nie tylko może zainteresować większą liczbę odbiorców, ale i w teorii powinna chronić od bana.
Robi to niejaka Firedancer z filmów powyżej. Fragmenty transmisji w ciągu jednego dnia zdobyły ponad 100 tys. wyświetleń. Nie wszyscy są zachwyceni jej pomysłem, bo część uważa, że to obrzydliwy sposób zdobywania subów. Mimo wszystko głosy zachwytu głównie męskiej części widowni także się pojawiają. Jeden z fragmentów pokazuje jednak, że streamerka nie była całkowicie nago, bo czarny pasek nagle zniknął, odsłaniając jej biustonosz. Widzowie na Reddicie śmieją się, że to nowy trend, aby zyskać popularność.