The Invincible zapowiada się na niezwyciężoną przygodówkę. Ten polski indyk potrafi latać
Rozum podpowiada, że The Invincible nie splami twórczości Lema. Serce zaś mówi, że polska gra dołączy do panteonu najlepszych przygodówek.
Nie każda gra musi być wirtualnym wcieleniem hollywoodzkich filmów akcji, zniewalać realizmem, który z trudem rozróżniamy od rzeczywistości. Światu potrzebne są nie mniej produkcje “spokojniejsze”, wyzbywające się efekciarstwa i dudniącej w tle muzyki podnoszącej tętno. Takie gry z reguły skupiają się na warstwie fabularnej, chcą nam coś powiedzieć z tych rzeczy ważniejszych, o nas samych i moralności człowieka. The Invincible wpisuje się w tę kategorię, i jak żadna wcześniej polska produkcja, uderzy w dzwon tak mocno, że na premierę będą czekać nawet osoby niepochwalające symulatorów chodzenia. Że niby przesadzam, wymyślam i rozsiewam bzdury? Uwierzcie, że o “niezwyciężonej” przygodówce FPP będzie głośno.
The Invincible sygnowane wielkim nazwiskiem i piękną literaturą
Znane jest Wam powiedzonko: “Celuj w Księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, wylądujesz pośród gwiazd”? Debiutancki projekt studia Starward Industries jest poniekąd ryzykownym przedsięwzięciem, może nie dolecieć do czołówki gier AAA, ale frunie na skrzydłach Stanisława Lema. Wielkiego pisarza, futurologa, który po śmierci pozostawił po sobie świetne historie i jedna z nich – według niektórych uważana za najlepszą w dorobku Lema – zmierza do świata gier. Książka Niezwyciężony, bo o niej mowa, posłużyła za materiał źródłowy. Miejsce akcji, jak i realia świata, stworzono na podstawie opisów pisarza, ale gra nie będzie co do joty odtwarzać wydarzeń zawartych w jego dziele. Pojawią się ikoniczne sceny, znane postacie, aczkolwiek będziemy im się przyglądać z perspektywy nowej bohaterki.
Przygodę zaczniemy w butach Yasnej, młodej astrobiolożki, która wraz z małym zespołem wyruszyła w kosmos, aby zbadać Regis III. Misja eksploracyjna szybko jednak zamienia się w misję ratunkową. Tuż po wylądowaniu, w niewyjaśnionych okolicznościach bohaterka traci kontakt z załogą i błyskawicznie zmieniają się jej priorytety. A to co ją czeka później, nie śniło się najtęższym umysłom.
Dojrzała opowieść o humanizmie i relacjach człowieka ze światem
W trailerach The Invincible niemal zawsze na ekranie pojawia się cytat z książki Lema: “Nie wszystko i wszędzie jest przeznaczone dla nas“. Jest to jednoznaczna wskazówka do tego, w jakim tonie zostanie utrzymana przygoda, bo nie jest to tylko zdanie zapożyczone na pokaz. Twórcy chcą pozostać wierni tematyce poruszanej przez Lema, pokażą nam naturę człowieka i jego ciekawość do odkrywania świata, która zawsze prowadzi do moralnego konfliktu. Tym razem jednak to gracze będą sędziami w rozstrzyganiu spraw ludzkich i tego, co stanowi najważniejszy cel pojawienia się człowieka w kosmosie, czyli ekspansja.
Format prezentacji tych treści będzie co prawda liniowy, opowieść rozwija się wedle ustalonych punktów popychających fabułę do przodu. Jednakże historia ma uwzględniać nasze decyzje podejmowane w trakcie wyświetlanych opcji dialogowych. Przykładowo, gdy natrafimy na członka naszej załogi, staniemy przed wyborem natychmiastowej interwencji bądź wysłania sygnału ratunkowego do wahadłowca. Decyzje te odbiją się na tym, kogo uda nam się uratować. Wszak przez nasze poczynania mamy okazję lepiej poznać kontrolowaną postać i podążać jedną z dostępnych tras, co ma się przełożyć na różne zakończenia.
The Invincible jak Obcy: Izolacja
Chyba jeszcze nikt nie porównywał polskiej gry do hitu Creative Assembly z 2014 roku. Uważam, że mimo różnic w czasie poczęcia i prezentowanego gatunku, obie gry łączy aż nazbyt wiele i to bardzo dobra wiadomość dla fanów oryginalnego stylu. Gdzie szukać podobieństw? Na pewno w stylizacji retro-futurystycznej. W przypadku The Invincible to zasługa wizji Lema – jego literackie podróże kosmiczne utrwaliły pomysł na technologię analogiczną, maszyny obsługiwane za pomocą pokręteł, przycisków i suwaków. Gra przesiąkła tym stylem artystycznym, gdzie każde urządzenie wydaje z siebie charakterystyczny, “zmechanizowany” dźwięk, pracuje w sztywnej płaszczyźnie ruchów i ich funkcje są uproszczone do jednego zadania.
Będziemy mieli okazję dotknąć tej technologii, bowiem dość często okaże się niezbędna do realizacji celów misji. Ważnym aspektem rozgrywki jest interakcja z przedmiotami i pojazdami. Na swojej drodze skorzystamy z łazików, transporterów, energobotów oraz urządzeń do badania telemetrii, skanera X-ray, modułów do naprowadzania na obiekty wyposażone w radioodbiornik, a także z ręcznego teleskopu. Deweloperzy postawili nie tylko na szczegółowe przedstawienie technologii, ale też jej pracę w ruchu – obejrzymy mnóstwo animacji podkreślających styl działania.
Analogia względem Obcego: Izolacji sięga jeszcze głębiej, aż do stylu graficznego. Oczywiście mówimy o innych silnikach graficznych (Polacy wskoczyli na Unreal Engine 5), lecz nie odcinają się od efektów naśladujących retro. W obu przypadkach dostrzeżemy specjalne filtry kolorów, winietowe rozmycie obrazu i dużą troskę o ukazanie wiarygodnej faktury materiałów na obiektach (np. metaliczne urządzenia błyszczą i mają zarysowania na powierzchni).
Kosmiczne napięcie bez potworów?
Raz jeszcze odniosę się do horroru sprzed lat. W The Invincible żadne nemesis nie będzie ścigać nas na statku kosmicznym, a mimo to deweloperzy twierdzą, że mają inny sposób na budowę napięcia wokół historii. Kluczem mają być szybko podejmowane decyzje, nieznane konsekwencje wynikające z naszego działania, niespodziewane zwroty akcji i niezwykłe zjawiska, które mają wywoływać ładunek emocjonalny. Tyle powinno wystarczyć, aby nawet symulator chodzenia zaczął angażować do większego skupienia się na tym, co robimy w danym momencie gry. To, jaką opcję dialogową wybierzemy i obserwacja środowiska, mają sprawić, że zaczniemy dostrzegać ciężar konsekwencji oczami naszej bohaterki.
Nieprzekonanych do gry zachęcam, by osobiście sprawdzili wersję demonstracyjną dostępną na Steam. To w zupełności powinno wystarczyć, aby zachłysnąć się ciekawą wizją świata, która powstała w głowie Stanisława Lema. Radzę jednak zrobić to jak najszybciej i przygotować się na debiut kompletnej wersji The Invincible. Premiera na PC, PS5 i XSX nastąpi już 6 listopada 2023 roku.