Test SteelSeries Rival 500 – skrojona na miarę uniwersalność

Test SteelSeries Rival 500 – skrojona na miarę uniwersalność
Polecamy! Testy

Czy wibracje w myszce są w ogóle potrzebne? Jak w praktyce sprawdza się jedno z najnowszych rozwiązań od SteelSeries? Sprawdzamy!

Rival 500 to najwyższa półka marki SteelSeries, zatem oczekiwania wobec tego sprzętu miałem przed testem bardzo wysokie. Jeszcze zanim myszka pojawiła się na rynku, kilka rzeczy od razu mnie urzekło. Producent informował między innymi o wibracjach oraz specjalnym naturalnym rozłożeniu bocznych przycisków. Pora sprawdzić, czy nie były to tylko marketingowe slogany.

Pierwsze otwarcie

Na temat zawartości pudełka, co zwykle następuje na początku naszych testów, nie będę się tym razem wypowiadać zbyt wiele. Mysz została nam dostarczona w zwykłym opakowaniu, a w środku oprócz krótkiej instrukcji, nie znajduje się absolutnie nic dodatkowego. Za cenę 389 złotych oczekiwałem chociaż skromnego pokrowca lub etui. SteelSeries nie rozpieszcza pod tym względem, a przecież sprzęt za podaną cenę, powinien być najwyższych lotów i robić jak najlepsze pierwsze wrażenie.

SteelSeries Rival 500 pod względem cenowym w ofercie producenta przebija jedynie Rival 700 z bajeranckim wyświetlaczem OLED oraz bezprzewodowy model Sensei. Rival 500 mimo że nie jest najdroższy, to ma jednak najwięcej przycisków, bowiem aż 15. To naprawdę świetny kompan dla fanów MMO i MOBA, o czym miałem okazję się przekonać przez wiele dni testowania gryzonia.

SteelSeries Rival 500 wykonana jest z bardzo dobrej jakości materiałów. Gumowe tworzywo zapewnia pewny chwyt.

Pierwsze co zwraca uwagę, to wspomniany wcześniej naturalny układ przycisków na lewym boku. Sprzęt ten jest przeznaczony dla osób praworęcznych, więc dodatkowe przyciski znajdziecie tylko po jednej stronie. Pod prawym kciukiem jest ich aż sześć – w pełni konfigurowalnych. Na początku sądziłem, że wspomniany układ to tylko tani chwyt marketingowy, ale wiecie co? To naprawdę działa!

Producent rozlokował je w taki sposób, że do każdego mamy bardzo wygodny i szybki dostęp. W porównaniu do innych myszek przeznaczonych do MOBA/MMO, w przypadku Rival 500 nie musicie mocno odrywać kciuka, aby dostać się do pożądanego przycisku. Te na dole bez problemu uruchomimy jedynie lekkim przechyleniem kciuka w dół, górne analogicznie do góry. Jedynie przycisk oznaczony jako 5 wymaga lekkiego oderwania kciuka, ale osoby o dłuższych palcach na pewno nie nagimnastykują się za bardzo. Co ważne, przyciski na dole można unieruchomić blokadą znajdującą się pod myszką. Bardzo dobrze, że producent o tym pomyślał, bowiem na początku o przypadkowe kliknięcie nie jest trudno.

Przyciski na lewej krawędzi myszki to jej największy atut. Są rozmieszczone tak, że gracz ma szybki i bezproblemowy dostęp do nich w każdej sekundzie rozgrywki.

Pozostałe przyciski są już nieco mniej intuicyjnie rozlokowane. Chodzi o te znajdujące się na krawędzi lewego i prawego przycisku myszki. Lewy przycisk ma dwa mniejsze, a prawy jeden duży dodatkowy. Klikalny jest też scroll, wraz z dwoma kolejnymi przyciskami, które uruchamiamy odchylając go na boki. Natomiast na środku znajdziemy mały przycisk do zmiany DPI w locie. Niestety ten pozwala tylko na przełączanie pomiędzy dwoma wcześniej zdefiniowanymi wartościami. Trochę mało. Pod tym względem lepiej wypada konkurent Razera w postaci modelu Naga, natomiast jeśli chodzi o rozmieszczenie przycisków, zdecydowanym zwycięzcą zostaje Rival 500. SteelSeries rozplanował je w bardzo przemyślany sposób i na pewno dostęp do poszczególnych przycisków jest wygodniejszy niż w przypadku przypominającego klawiaturę telefonu Razera.

Będąc przy przyciskach, te mają dość głośny i długi skok, przynajmniej w porównaniu do myszek, które miałem już okazję testować. Niemniej jednak użytkowanie ich to czysta przyjemność, bowiem charakterystyczny dla gryzonia klik jest w jakiś dziwny sposób uzależniający.

Pod spodem SteelSeries Rival 500 znajdują się 3 ślizgacze, które ułatwiają precyzyjne poruszanie gryzonia. Niestety szybko zbiera się pod nimi kurz. Dzięki suwakowi dokonujemy blokady niektórych bocznych przycisków.

Na pochwałę zasługuje jeszcze kilka innych elementów. Po pierwsze wykonanie na bardzo wysokim poziomie z materiałów, które nie trzeszczą i są bardzo dobrze spasowane z całością. Widać, że sprzęt ten powinien posłużyć przez wiele lat. Prawie cały gryzoń został pokryty gumowym materiałem, dzięki czemu ręka nie poci się i pozwala na pewny chwyt. Z kolei chropowate elementy po boku, dodatkowo zapewniają idealną kontrolę. A właśnie, jaki konkretnie chwyt jest preferowany do użytkowania Rival 500? Producent twierdzi, że gryzoń sprawdzi się zarówno wśród wielbicieli, Palm, Claw jak i Fingertip i jest w tym sporo prawdy. Myszka ma na tyle uniwersalną konstrukcję, że każdy znajdzie dobry chwyt pod swoje upodobania.

Nie zapomnij o podkładce

Na dole gryzonia mamy z kolei sporych rozmiarów ślizgacze, którym również nie można nic złego zarzucić. Jednakże do takiej myszki koniecznie użyjcie dobrej podkładki. Ja do dyspozycji mam SteelSeries Dex, którą używam na co dzień. Wiem, podkładka ta mało nie kosztuje i pewnie wielu z Was wydanie 170 złotych na coś takiego utożsamia z szaleństwem, ale uwierzcie, to nie są pieniądze wyrzucone w błoto. Po pierwsze podkładka jest nie do zajechania. Używam ją drugi rok i nie ma na niej najmniejszych oznak zużycia czy wystrzępienia rogów. Jest też wodoodporna – wystarczy potraktować ją zimną wodą pod kranem i wytrzeć ręcznikiem papierowym po czym jest jak nowa. Z kolei na spodzie producent zastosował pomarańczowy silikon, dzięki czemu jest jak przyklejona do biurka. Nie ma szans, aby przypadkowo ją ruszyć. Natomiast górna część to włókna z materiału syntetycznego, które zostały bardzo ciasno splecione. Podkładka zapewnia niemal każdemu gryzoniowi idealny ślizg bez żadnych niepożądanych wyhamowań.

SteelSeries Rival 500 i podkładka SteelSeriels Dex to idealny duet.

Jest co konfigurować

Sporą zaletą sprzętu jest oprogramowanie, które z nim współgra. Daje naprawdę dużo opcji konfiguracyjnych i jest przyjazne w użytkowaniu. Przyciski mogą mieć przypisane różne funkcje, zarówno te z klawiatury, jak i dedykowane multimedialne. Nie ma na przykład problemu, aby ustawić regulację głośności w konkretnym miejscu. Jednak z punktu widzenia użytkownika SteelSeries Rival 500, najważniejsza jest funkcja wibracji. Myszka może delikatnie wibrować, sugerując nam różne działania. Z grubsza można je podzielić na dwa rodzaje. Po pierwsze wibracje mogą działać jak timer odmierzający czas. Ustawiamy na przykład, że po wciśnięciu przycisku numer 6, który chociażby aktywuje nam rzucenie granatu, po 5 sekundach następuje wibrowanie. Wiemy wtedy, że granat rzucony gdzieś za mur już wybuchł, więc możemy wkraczać do akcji.

Software pozwala na wiele możliwości konfiguracji i jest prosty w obsłudze.

Drugi sposób korzystania z wibracji, to przypisanie im konkretnych działań. Oprogramowanie współgra z kilkoma popularnymi grami MMO jak Counter Strike: Global Offensive czy Dota 2 (takie dwie software wykrył na moim komputerze). W przypadku pierwszej gry wibracje mogą nas informować o tym, że udało nam się skutecznie wykonać headshota, czy chociażby, że bomba została podniesiona lub upuszczona. W Dota 2 wibrowanie podpowiada nam, kiedy zdrowie spadło na przykład do 20% (można zmienić procenty), a nawet o statusie konkretnego efektu. Jest tego naprawdę sporo i co ciekawe, producent daje możliwość modyfikacji oprogramowania. Dzięki temu powinna wkrótce rozrosnąć się scena modowa, w której gracze sami będą tworzyć przydatne konfiguracje. I to nie tylko do wymienionych dwóch gier.

Zapewne też zastanawiacie się, czy wibracje nie przeszkadzają. Otóż można im ustawić różną częstotliwość: ciągłe krótkie wibrowanie, długie, pulsacyjne, a nawet przypominające filmowy klakson – niestety lepszego porównania nie mogłem znaleźć dla opcji Sad Trombone. W sumie jest aż 13 rodzajów wibracji. Bez problemu znajdziecie takie, które nie będzie Was irytować, a delikatnie podpowiadać o danym efekcie. Co więcej, myszka podczas wibrowania nie wpada w szał, cały czas trzyma się wyznaczonej pozycji. Producent bardzo dobrze przemyślał tę funkcję, która w tym przypadku nie jest bajerem, a jak się okazuje, całkiem przydatnym dodatkiem.

Ustawianie wibracji może być przydatne, a ich ustawienie nie jest problematyczne.

Tęcza możliwości

Na oddzielny akapit zasługuje poruszenie kwestii podświetlania. Tutaj po raz kolejny SteelSeries udowadnia, że to, w jaki sposób myszka świeci, nie musi być zbędnym dodatkiem dla estetów. Podświetlić można na dowolny kolor scrolla oraz logo na grzbiecie, ale nie to jest istotne. Podświetlanie, podobnie jak wibracje, może informować o różnych akcjach i tym, co dzieje się na polu walki. Po raz kolejny skupmy się na dwóch wcześniej wymienionych grach, które udało mi się skonfigurować. W CS-ie podświetlanie scrolla może informować o poziomie zdrowia, przechodząc od zielonego do czerwonego (w międzyczasie w połowie pojawia się pomarańczowy). Co więcej, gracz do wyboru ma sporą paletę kolorów. Można zostawić domyślne ustawienia jak wyżej albo przypisać wyłącznie jeden kolor, który aktywuje się w momencie, kiedy zdrowie spadnie do 10% (możecie także sami wybrać paletę kolorów). Inną opcją w Counter Strike jest pokazywanie napełnienia magazynku. Żółty może oznaczać w pełni naładowany i stopniowo przechodząc w czarny sugerować, że jest pusty. Kolejną opcją jest ustawienie koloru pod liczbę uzbieranej kasy do wydania na broń i uzbrojenie. Natomiast w Dota 2 podświetlenie informować może o killach, zdrowiu, manie, cooldownie czy statusie efektów. To jednak nie wszystko. Każdą z opcji podświetlenia, możecie rozdzielić pomiędzy scrolla oraz logo na grzbiecie. Grając w CS-a nie ma problemu, aby scroll informował o zdrowiu, a logo o napełnionym magazynku.

Oprogramowanie myszki pozwala na ustawienie wibracji i podświetlania indywidualnie pod akcje dla danej gry.

Z podświetlaniem mam jednak pewien problem. Otóż o ile dodatek w postaci wibracji jest praktyczny, bowiem dzięki delikatnym ruchom myszki informuje o różnych akcjach, dzięki czemu gracz nie musi odrywać oczu od ekranu i skupia się tylko na rozgrywce. Tak niestety tego samego nie mogę powiedzieć o podświetlaniu. Powód jest prosty. W trakcie gry dłoń i palce zasłaniają zarówno podświetlanie scrolla jak i logo na grzbiecie. Aby sprawdzić stan amunicji, musimy podnieść dłoń, co jest kompletnie bez sensu, zwłaszcza że wiele z informacji, które myszka nam wskazuje kolorami, widzimy w trakcie gry na ekranie.

Na skonfigurowanie SteelSeries Rival 500 można poświęcić naprawdę sporo czasu, a wypada przynajmniej godzinę. Oprócz wspomnianych przydatnych funkcji wibracyjnych, ustawimy też makra, ale to nas szczególnie nie dziwi w sprzęcie za taką cenę. Tutaj myszka sprawdza się tak samo jak inne tego rodzaju urządzenia, więc jeśli kiedykolwiek korzystaliście z makr, będziecie wiedzieć z czym to się je. Tym bardziej, że oprogramowanie nie jest trudne w obsłudze.

Do walki!

Myszkę sprawdzałem w kilku grach. Counter Strike: Global Offensive, Dota 2, Call of Duty: Black Ops 3 i w Diablo III. W każdej produkcji Rival 500 spisał się naprawdę bardzo dobrze. Nie odczułem żadnego odskakiwania kursora, a precyzyjne celowanie okazało się czystą przyjemnością. Myszka ma także bardzo szeroki wachlarz DPI do 16000 punktów. Przyznam, że trudno jest mi sobie wyobrazić korzystanie z najwyższej wartości, chyba że gracie na 60-calowym telewizorze.

SteelSeries Rival 500 – myszka, która potrafi mocno ugryźć.

Spore zaskoczenie

SteelSeries Rival 500 to świetna propozycja dla wielbicieli gier MMO. Szereg funkcji sprawia, że gracze mogą ją dostosować do własnych preferencji bez najmniejszych problemów. Sprzęt jest solidnie skonstruowany i zapewnia bardzo wygodne użytkowanie. Do kształtu myszki można przyzwyczaić się w minutę. SteelSeries udało się zrobić coś niemożliwego – skonstruować myszkę dla każdego, która jednocześnie sprawia wrażenie, jakby była uszytym na miarę garniturem.

PLUSY:

+ solidne wykonanie
+ idealnie dopasowana do kształtu dłoni
+ przydatna funkcja wibracji
+ spore możliwości konfiguracyjne
+ precyzyjna niczym skalpel chirurga

MINUSY:

– dostęp do niektórych dodatkowych przycisków mógłby być lepszy
– konfiguracja podświetlania nie znajduje zastosowania w praktyce

OCENA: 4,5/5

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie