Recenzja Little Nightmares 2 – wybrakowany książę horroru
Gra: Little Nightmares 2
Recenowana na: PC
Spędziłem z Little Nightmares 2 kilka godzin i nieraz serce zabiło mi szybciej. Szkoda, że ciągłemu napięciu towarzyszyła cała masa frustracji.
Początek 2021 roku bardzo szczodrze obdarzył miłośników horroru. Jako wielki fan gatunku nie pominąłem świetnego The Medium i również sequel Little Nightmares nie umknął mi w natłoku premier i zaległości.
Małe Koszmarki to naprawdę intrygująca produkcja. Ma wiele zalet, ale w moim przypadku zostały one przyćmione ogromem frustracji, którego doświadczyłem w trakcie rozgrywki.
Czy czyni to jednak Little Nightmares 2 produkcją niewartą uwagi? Raczej nie, a przynajmniej nie w przypadku każdego gracza.
Historia opowiadana ciszą
Jeśli mieliście styczność z nietypowymi przygodówkami Studia Playdead (Limbo, Inside), to LN2 czerpie z nich garściami pod względem narracji i nie tylko. Wcielamy się w małego chłopca imieniem Mono, który trafia do niegościnnego świata rodem z najstraszniejszych koszmarów. Do Mono z czasem dołącza znana z poprzedniej części gry Six, która będzie nam towarzyszyć przez większą część rozgrywki.
Historię gry poznajemy przez obserwowanie wydarzeń rozgrywających się na ekranie i ich interpretowanie. Nie uświadczymy tu dialogów, notatek czy innego rodzaju fabuły podsuwanej graczowi pod nos. Nie każdemu się to spodoba, ale bez wątpienia takie rozwiązanie ma swój urok.
Dodatkowo Ci najbardziej cierpliwi gracze mogą liczyć na ukryte zakończenie, które odblokujecie zbierając wszystkie znajdźki w postaci widm. Nieco rozwija ono oryginalne zwieńczenie historii, a przy okazji otwiera furtkę dla ewentualnej kontynuacji. Całość zajęła mi około 6 godzin.
Opowieść w ogólnym rozrachunku wypada całkiem nieźle. W trakcie zabawy uświadczymy kilka mocnych zwrotów akcji (w tym jeden naprawdę niespodziewany pod sam koniec zabawy), a nasi bohaterowie bynajmniej nie są bezbronnymi dzieciakami.
Little Nightmares 2 to gra, która częściej mnie irytowała niż bawiła
Skoro już jesteśmy przy walce, to jest ona jedną z większych bolączek tej produkcji. W trakcie gry będzie nam dane stoczyć kilka pojedynków. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że są one istną męczarnią. Fizyka walki kuleje, kamera nieraz utrudnia nam namierzenie przeciwnika, a o wyniku pojedynku często decydują milisekundy animacji. Nie tak to powinno działać. Nie w takiej grze.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku większości sekwencji zręcznościowych. Ucieczki przed wrogimi stworami to piękne studium tego, jak nie projektować takich momentów. Cały strach i napięcie ulatuje z nas, kiedy powtarzamy jedną sekwencję po raz trzeci, piąty, a nawet dziesiąty.
Tutaj ponownie winna jest okropna fizyka postaci i otoczenia. Mono często zawiesza się na losowych obiektach, które niekiedy skrzętnie ukrywa kamera. Potwornie to męczy i sztucznie wydłuża rozgrywkę.
Wiele momentów wymaga od nas całej masy podejść bazujących na metodzie prób i błędów. Niektórych pułapek nie będziemy w stanie zauważyć podczas pierwszego podejścia i dowiemy się o nich dopiero wtedy, kiedy zmasakrują małego Mono.
Nie oznacza to, że rozgrywka męczy nas bez ustanku. Większość zagadek logicznych została zrealizowana dobrze, a niekiedy nawet wzorowo. Szczególnie dobrze sprawdzają się te wymuszające na nas współpracę z (całkiem sprawną) sztuczną inteligencją w postaci Six.
Równie mocno pochwalę spotkania z przeciwnikami, w których nie możemy się bronić (sceny z wykorzystaniem latarki!). Skradanie i używanie podstępu to coś, na czym mogłaby bazować cała gra i sporo by na tym zyskała. Mechanikę walki można było równie dobrze całkowicie z niej wyciąć.
Niestety, w ogólnym rozrachunku w Little Nightmares 2 gra się przez sporą część czasu po prostu nieprzyjemnie. Przy ekranie podtrzymywała mnie jedynie interesująca historia, ale bądźmy szczerzy – gra powinna mimo wszystko bawić lub przynajmniej nie przeszkadzać graczowi w chłonięciu historii. Z tego zadania niestety nie wywiązało się Tarsier Studios, ale wiem, że niektórym osobom nie będzie to aż tak przeszkadzać.
Wielkie koszmary
Little Nightmares 2 to horrror i to do tego naprawdę kompetentny. Jeśli The Medium zawiodło Was pod tym względem i szukacie prawdziwie niepokojącej produkcji, to tutaj poczujecie się jak w domu.
Faktem jest, że LN2 straszy i to straszy w naprawdę wyrafinowany sposób. W trakcie zabawy nie uświadczyłem chyba ani jednego jumpscare’a, a i tak momentami odczuwałem autentyczną grozę.
Nie chcę spojlerowć, ale kilka sekwencji z całą pewnością zjeży Wam włos na głowie. Bynajmniej nie chodzi tu tylko o świetny design samych potworów, ale przede wszystkim o pomysł i wyczucie Tarsier Studios. Nie wyrzucicie scen z wykorzystaniem latarki z pamięci przez długie tygodnie.
Ten tytuł straszy tak, jak robiły to stare survival horrory – atmosferą, napięciem i niepewnością. Do tego natkniecie się na parę kreatywnych scen, które będą wymagały od Was pełnej czujności. Nawet przy pełnym skupieniu nie będziecie pewni czy coś za chwilę nie odgryzie Wam głowy. Klasa sama w sobie.
Little Nightmares 2 i bardzo stylowa groza
Trudno też nie pochwalić kunsztu artystów i grafików stojących za produkcją. Lokacje prezentują się bardzo klimatycznie, różnorodnie i dobrze obrazują szalony i (przerażająco realistycznie) dystopijny świat, który przyjdzie nam zwiedzić.
Na szczególne wyróżnienie zasłużyły liczne potworności, które zechcą dorwać Mono i Six. Potwory różnią się od siebie, przerażają i są sensownie umiejscowione w świecie gry. Nie zdziwiłbym się, gdyby artyści odpowiedzialni za ich stworzenie inspirowali się słynnym japońskim rysownikiem, Junjim Ito. To spory komplement.
Równie dobrze prezentuje się muzyka. Dobry horror niesie ze sobą zazwyczaj świetną ścieżkę dźwiękową i nie inaczej jest w tym przypadku. Soundtrack Little Nightmares 2 świetnie wpasowuje się w klimat, brzmi bosko i pomaga w budowaniu napięcia oraz podkreślaniu ważniejszych momentów.
Zmarnowany potencjał, który znajdzie swoich zwolenników
Pomimo wielu zalet, nie potrafię wybaczyć LN2 rażących mankamentów rozgrywki. Skłamałbym mówiąc, że czerpałem sporo radości z rozgrywki, bo częściej kląłem pod nosem niż chłonąłem klimat i cieszyłem się przyjemnymi zagadkami.
To po prostu piekielnie frustrująca gra, która teoretycznie wynagradza swoje wady świetnym poziomem straszenia i oprawą, ale z drugiej strony odrzuci od siebie tych bardziej nerwowych graczy. Nie jest to frustracja, której doświadczymy chociażby w Dark Souls, bo tam wynika ona z naszych błędów. Tutaj problemem jest kiepski projekt zabawy i wiele złych decyzji twórców.
Problem rozgrywki stanie się jednak nieistotny dla osób, które poszukują interesującej, momentami nawet szokującej historii. Jeśli podejdziecie do Little Nightmares 2 od razu jak do topornej, momentami frustrującej produkcji i się nie zrazicie, to jest to zdecydowanie tytuł wart Waszej uwagi i pieniędzy.
Mroczny świat koszmarów solidnie Was nastraszy, opowie przy tym ciekawą historię i przy okazji będzie miły dla oka i ucha. Ja niestety nie dałem się porwać, ale wiem, że dla wielu osób będzie to bardzo przyjemna i być może nawet zapadająca w pamięć przygoda.
Little Nightmares 2
Sporo strachu i jeszcze więcej frustracji
Little Nightmares 2 to to dość nierówna gra. Ma naprawdę mocne zwroty akcji, świetną oprawę i niezłe zagadki, ale elementy zręcznościowe zostały zrealizowane po prostu kiepsko. W moim przypadku poczucie grozy momentami zanikało przez co rusz powracającą frustrację, ale koniec końców nie uznaję czasu spędzonego z produkcją Tarsier Studios za stracony.
Plusy:
- Bardzo dobra oprawa audiowizualna
- Przyjemne zagadki
- Genialny design potworów
- Stale utrzymywane poczucie niepokoju
- Kilka naprawdę strasznych momentów
- Kreatywne zwroty akcji
- Interesująca historia
Minusy:
- Całkowicie zbędne i okropnie frustrujące sekwencje walki...
- ...których nie ratuje kiepska fizyka postaci
- Segmenty zręcznościowe wymagające wielu podejść metodą prób i błędów
- Schematycznie prowadzony środek gry
- Kamera czasami sprawia problemy
- Pomniejsze bugi