Recenzja The Medium

Recenzja The Medium – Bloober dzieli graczy i rzeczywistość

Gra: The Medium

Recenowana na: PC

The Medium wyznacza nowe szlaki dla studia, jednak powtarza przy tym kilka błędów poprzedników. Szkoda, bo koncepcja jest bardzo dobra.

Co dokładnie nie zagrało, a co gra robi dobrze lub nawet bardzo dobrze? Oto moja recenzja The Medium, w której odpowiedź na pytanie znajdziecie poniżej.

Jako ogromny fan horroru nie mogłem odpuścić sobie najnowszej gry Bloober Team. Lubię poprzednie twory krakowskiego studia, choć nie jestem fanem wszystkich decyzji, które podjęli deweloperzy przy produkcji innych tytułów.

Medium w końcu trafiło w moje ręce i przyznam, że się nie zawiodłem. Dostałem to, czego oczekiwałem i dokładnie tak jak przewidziałem – Bloober znów poczynił ogromne postępy w swoim fachu, ale nie oduczył się starych, złych nawyków.

Wszystko zaczęło się od martwej dziewczyny

Przygoda głównej bohaterki gry – Marianne – rozpoczyna się prawie trzy dekady temu w pięknym Krakowie. Klimat lat 90-tych wręcz wylewa się z ekranu i właściwie od początku gry widzimy, że The Medium stoi przede wszystkim historią.

Marianne po krótkim wstępie wyrusza do opuszczonego ośrodka wypoczynkowego Niwa, aby rozwikłać tajemnicę ściśle powiązaną ze światem duchów. Brzmi generycznie? Nic bardziej mylnego.

Gra porusza kilka delikatnych tematów (w tym tych związanych z historią naszego kraju) i serwuje je w bardzo przystępny sposób. Śledziłem losy głównej bohaterki i postaci pobocznych z zapartym tchem i choć myślę, że niektóre wątki mogłyby zostać znacznie bardziej rozwinięte, tak historia jako całość wypada bardzo dobrze.

O ile sama fabuła toczy się dość liniowo i nie otrzymujemy możliwości podjęcia żadnych wyborów, tak pozostawia ona spore poletko do interpretacji i myszkowania po kątach w poszukiwaniu notatek. Same notki zresztą znacznie wzbogacają historię i czyta się je naprawdę wyśmienicie.

Jeśli szukacie mocnej, wciągającej i wielowątkowej historii, to jest to zdecydowanie produkcja dla Was. Pochłoniecie ją w dwa lub trzy wieczory (mi zajęło to około 9 godzin) i satysfakcjonujące zakończenie sprawi, że raczej nie uznacie tego czasu za stracony.

Świetne nowości The Medium i stare problemy Blooberów

Eksploracja Niwy i okolic to trzon rozgrywki nowej gry Bloober Team. Nie uświadczycie tu walki i zaawansowanej interakcji z otoczeniem, jednak moim zdaniem wychodzi to grze na dobre, choć mam sporo zastrzeżeń co do realizacji gameplay’u.

Oczywiście najciekawszym elementem całej produkcji jest mechanika podwójnego świata, która faktycznie jest małą rewolucją. Z początku ciężko mi było przywyknąć do podzielonej perspektywy, ale dość szybko przywykłem. To ciekawa nowość, ale mam wrażenie, że nie wykorzystano w pełni jej potencjału.

Marianne może w swojej duchowej formie – przykładowo – dostać się w miejsca, które nie są dostępne dla zwykłego śmiertelnika. Zagadki z wykorzystaniem dwóch wymiarów były jednym z ciekawszych elementów gry i gwarantują niemały powiew świeżości w gatunku. Oczywiście tytułowe medium ma znacznie więcej mocy, ale ich odkrywanie pozostawiam Wam.

Niestety, bardziej standardowe łamigłówki nie są już tak dobre. Niektóre zagadki (szczególnie te z ostatnich dwóch godzin zabawy) zdawały się być niepotrzebnie wydłużone. Nie byłoby to problemem, gdyby stanowiły większe wyzwanie, ale większość z nich wymaga po prostu biegania po danej lokacji i zbierania elementów układanki. Szkoda, bo w efekcie The Medium przechodzi się właściwie samo.

Poza rozwiązywaniem zagadek przyjdzie nam też spotkać się twarzą w twarz z pewnym przeciwnikiem. To chyba największa bolączka gry. Zabawy w chowanego z antagonistą są monotonne, banalnie proste i do bólu liniowe. Nie odczuwałem w trakcie ich trwania żadnego poczucia zagrożenia, a bardziej frustrację. To problem, który towarzyszy Bloober Team od czasów Observera.

Przy okazji warto wspomnieć o nowości, która zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu. The Medium poza mechaniką podwójnych światów, cechują też zablokowane kąty kamery, które możemy kojarzyć ze starszych survival-horrorów.

Natknąłem się na opinie, jakoby perspektywa zbytnio ograniczała wolność zabawy, jednak podejrzewam, że taki był zamiar twórców. Jest coś magicznego w poczuciu, że nie mamy pełnego wglądu w otoczenie głównej bohaterki i zdecydowanie jest to jeden z (niestety niewielu) elementów, które budują w grze napięcie.

Uwielbiam klasyczne horrory i ustawienie kamery kompletnie mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – chciałbym, aby nowe gry częściej sięgały po takie rozwiązanie.

Dodatkowo sama eksploracja i zagadki również czerpią z klasyków gatunku i rzekłbym, że The Medium to właśnie taki staroszkolny survival-horror w nowej oprawie i bez mechanik walki. Nie każdemu się to spodoba, ale ja jestem tym faktem zachwycony.

Gra się w to naprawdę dobrze, choć niektóre łamigłówki i sceny chowania się przed przeciwnikami mogą irytować. Mechaniki sprzyjają opowiadaniu historii, choć ich implementacja zdecydowanie mogłaby być lepsza.

Beksiński, Reikowski i Yamaoka – czego chcieć więcej?

The Medium trzyma się za to naprawdę nieźle od strony wizualnej. Grafika jest bardzo ładna, szczegółowość lokacji bywa imponująca, a oświetlenie robi bardzo dobrą robotę. Grałem na PC na ustawieniach średnich i całość wyglądała świetnie.

Na tle ładnej grafiki wybija się jednak ogromny mankament oprawy – potwornie drewniane animacje. Są po prostu kiepskie i momentami nieco psuły mi immersję. Szkoda, bo zaburza to urok reszty wizualiów.

Nie pochwalę też optymalizacji, która wymaga znacznej poprawy. Przez cały czas miałem wrażenie, że gra ma nieco zawyżone wymagania sprzętowe i mogłaby działać znacznie lepiej. Jasne, mechanika dwóch światów z pewnością pochłania masę zasobów, ale The Medium działało na moim sprzęcie znacznie gorzej od Cyberpunka 2077, który wygląda przy tym lepiej, a i jest przecież grą ze sporym otwartym światem.

Spadki płynności wynagrodził mi jednak design lokacji i obecnych w grze maszkar. Inspiracje twórczością Zdzisława Beksińskiego są widoczne na pierwszy rzut oka i artystyczna strona produkcji Bloober została zrealizowana na piątkę z wielkim plusem.

Świat duchów prezentuje się obco, bardzo niepokojąco i wywołuje ciarki na plecach. Ośrodek Niwa i okoliczny las również zostały zrealizowane bardzo dobrze, choć niektóre poziomy są nieco przekomplikowane i bardzo łatwo w nich zabłądzić.

W moim odczuciu The Medium to jednak nie tylko uczta dla oka, ale przede wszystkim dla ucha. Muzyka Arkadiusza Reikowskiego i Akiry Yamaoki to jeden z najlepszych soundtracków, jakie słyszałem w ciągu ostatnich lat i towarzyszy mi on w trakcie pisania tego tekstu. Swoją cegiełkę dołożyła też wokalistka Mary Elizabeth McGlynn, którą z pewnością kojarzą fani serii Silent Hill.

Nie mam też większych zastrzeżeń co do dubbingu i udźwiękowienia. Aktorzy głosowi świetnie wcielili się w swoje role, a napotkane w grze potwory brzmią doskonale. Szkoda tylko, że nie doczekaliśmy się pełnej, polskiej wersji językowej.

Poniżej możecie odsłuchać jeden z utworów, które znajdziecie w grze. Gorąco polecam Wam odsłuchać cały soundtrack, nawet jeśli nie planujecie zagrać w The Medium.

Horror, który nie straszy

Medium jest horrorem i jako takowy sprawdza się bardzo słabo. Na początku jest całkiem nieźle pomimo dość przewidywalnych jumpscare’ów. Przybycie do ośrodka Niwa otoczone jest wzorowo zbudowanym napięciem, ale im dalej w las, tym jest go mniej.

Wspomniane przeze mnie wcześniej chowanie się przed potworem kompletnie nie spełnia swojej roli. Jeśli bestia nas zauważy, to już raczej przed nią nie uciekniemy, co najzwyczajniej w świecie frustruje.

Jeśli gracz wie, że nie ma szans na wyjście z opresji w przypadku zagrożenia, to po co ma w ogóle próbować ucieczki? Nawet bardzo kiepskie w moim mniemaniu Outlast potrafiło zrealizować ten element lepiej.

Podobnie rzecz wyglądała w przypadku Observera, jednak tamten tytuł lepiej radził sobie z budowaniem napięcia i przytłaczaniem gracza. Może to kwestia innej perspektywy, ale na pewno dało się wycisnąć więcej grozy ze spotkań z Paszczą.

W trakcie rozgrywki wystraszyłem się dosłownie raz, a niepokoju nie odczuwałem praktycznie wcale. Wspomnę tylko, że inne growe horrory straszą mnie bez większego wysiłku.

Osoby oczekujące dobrej opowieści z dreszczykiem raczej nie znajdą tu niczego nadzwyczajnego. No chyba, że jesteście podatni na jumpscare’y – wtedy Medium faktycznie może sprawić, że kilka razy szybciej zabije Wam serce.

To zdecydowanie nie jest gra dla każdego

Choć ilość wymienionych przeze mnie problemów może wydawać się dość spora, tak moje odczucia wobec The Medium są bardzo pozytywne.

Nie wszystkie elementy gry zostały zrealizowane dobrze, ale całościowo jest to naprawdę solidna produkcja. Większość wad ginie w ogniu świetnej i wciągającej historii oraz urokliwej oprawy audiowizualnej, a i sama rozgrywka broni się całkiem nieźle.

Jedyną kwestią sporną w przypadku najnowszego dzieła Bloober Team mogą być zachwalane przeze mnie elementy zaczerpnięte ze starszych survival-horrorów. Zdecydowanie nie spodobają się one każdemu i jeśli macie alergię na pierwsze Residenty lub Silent Hille, to raczej nie znajdziecie tu nic dla siebie. W przeciwnym wypadku – podobnie jak ja – będziecie bawić się przynajmniej dobrze.

The Medium to zdecydowanie najlepsza gra Bloober Team i mam nadzieję, że studio dalej będzie eksperymentować z gatunkiem. Odejście od formuły horroru FPP było świetnym pomysłem ale szkoda, że zostało okupione znacznym zredukowaniem poziomu straszenia.

The Medium

Dwa światy, które podzielą graczy

The Medium to zdecydowanie najlepsza produkcja w repertuarze Bloober Team. Oryginalna koncepcja, świetna oprawa audiowizualna i przyzwoita historia grają tu pierwsze skrzypce, ale niestety gra traci nieco blasku przez problemy techniczne i kiepskie rozwiązania, które znamy z poprzednich produkcji Blooberów.

4

Plusy:

  • Fenomenalna muzyka Arkadiusza Reikowskiego i Akiry Yamaoki
  • Staroszkolne podejście do rozgrywki w świeżym wydaniu
  • Świetny klimat
  • Bardzo dobry design potworów i lokacji
  • Naprawdę ładna oprawa wizualna
  • Kreacja Paszczy
  • Mocne, satysfakcjonujące zakończenie
  • Przyzwoita, wciągająca historia

Minusy:

  • Koszmarnie drewniane animacje
  • Nużąca i nieemocjonująca zabawa w chowanego z potworami
  • Momentami przekombinowane poziomy
  • Kiepska optymalizacja
  • Jeśli szukacie naprawdę strasznej gry, to szukajcie gdzieś indziej
Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie