Far Cry 6 recenzja gry

Far Cry 6 – ewolucja czy krok w tył?

Gra: Far Cry 6

Recenowana na: PC

Uwielbiam gry z otwartym światem. Sandboksy oferujące ogrom możliwości i pochłaniają mnie na długie godziny. Uruchamiając najnowszą produkcję od studia Ubisoft, bezkresną radość zastąpiło jednak uczucie déjà vu.

Totalitarna iluzja

Far Cry 6 przenosi graczy do tropikalnej Yary. Miejsca tego nie uświadczycie na prawdziwej mapie, niemniej możne ono budzić skojarzenia z Kubą. Jak zapewne pamiętacie, w tym wyspiarskim państwie ulokowanym w Ameryce Północnej przez wiele lat władzę dzierżył socjalista Fidel Castro. Z kolei w fikcyjnym kraju stworzonym przez francuskich deweloperów, żelazną ręką rządzi Anton Castillo. Ten pozbawiony sumienia dyktator, traktuje obywateli swojego kraju jak tanią siłę roboczą, zmuszając ich do wycieńczającej pracy. Wszystko to w celu produkcji leku na raka, który ma zapewnić Yarze rozgłos i korzyści finansowe.

Jaką rolę my odegramy? Wcielamy się w bohatera/bohaterkę o imieniu Dany, a naszym początkowym celem staje się opuszczenie ojczyzny. Fabuła pędzi przez pierwsze godziny na złamanie karku, a my wciągnięci zostajemy w wir rewolucji, by przywrócić wolność stłamszonym rodakom. Chyba, że wykażecie się determinacją i rzeczywiście postanowicie zostawić za sobą ten bajzel. Gra podobnie jak poprzedniczki skrywa bowiem ukryte zakończenie, które pozwoli Wam ukończyć tytuł po kilku godzinach zabawy. Bohater wyląduje wówczas w USA, dystansując się od losów swojego narodu. Wierzę jednak, że wśród Was nie ma słabeuszy i wszyscy zechcą pokazać tyranowi gdzie raki zimują. Tylko czy warto?

W promocyjnych filmach w Antona Castillo wcielił się Giancarlo Esposito.

Rozczarowująca intryga

W tym momencie pojawia się pierwszy zgrzyt – sztampowy scenariusz. Fabuła nie jest przesadnie angażująca, ani też zaskakująca. Sam Anton Castillo nie jest również postacią ciekawą. Ot mamy do czynienia z rasowym draniem, trzymającym pod butem całe państwo. Znacznie bardziej interesujący i niejednoznaczny zdawał się być Joseph Seed, kierujący fanatycznym kultem na terenie USA (dowiedz się więcej z naszej recenzji). Co zaś się tyczy samego protagonisty, to tym razem nie kierujemy milczkiem. Kierowany przez nas śmiałek często zabiera głos, dzięki czemu jesteśmy w stanie się z nim zidentyfikować (przynajmniej bardziej niż dotychczas). Nie liczcie jednak na jakąś nietuzinkową kreację bohatera. Wybrano bardzo bezpieczne rozwiązanie, tworząc wyluzowanego bojownika o wolność. Dany zabija przeciwników z uśmiechem na ustach, ochoczo wypełniając zadania zlecane mu przez rebeliantów. Jeżeli oczekujcie poważnej historii traktującej o wojnie domowej, to srodze się zawiedziecie. Mimo podejmowania poważnej tematyki (np. mordowanie niewinnych cywilów), Far Cry 6 utrzymany jest w konwencji kina akcji przesyconego humorem. Twórcy znaleźli się w rozkroku, nie wiedzą czy chcą zaserwować graczom dramat czy radosną rozpierduchę.

Elementem, który zdecydowanie buduje klimat, są szeroko zakrojone działania propagandowe stosowane przez reżim. W telewizji uświadczymy Castillo, lansującego się na mądrego i sprawiedliwego przywódcę. Plakaty propagandowe sugerują, że Yara to raj na Ziemi, a hasła płynące z głośników wzywają do walki z opozycjonistami. Rzecz jasna bajki nijak mają się do rzeczywistości. Życie w Yarze to koszmar, gdzie tzw. bohaterscy żołnierze w bestialski sposób pacyfikują wszystkich, którzy postanowią się sprzeciwić.

Odcinanie kuponów

Schemat rozgrywki pozostał w zasadzie niezmieniony. Podobnie jak w części piątej musimy najpierw obalić pomagierów despoty, by móc wymierzyć sprawiedliwość autokracie. Będziemy pozbawiać życia, oswobadzać posterunki, ukrywać się przed patrolami czy wysadzać w powietrze strategiczne obiekty. Deweloperzy okazali się być nad wyraz zachowawczy. O ile bowiem Valhalla odświeżyła skostniałą serię Assassin’s Creed, tak tegoroczny Far Cry nie oferuje zbyt wielu innowacji. Nie zrozumcie mnie źle. Potyczki potrafi dostarczyć niemałej satysfakcji, ale wiele elementów dałoby się przygotować solidniej. Mnie chociażby irytował ciągły respawn żołnierzy na obszarach zastrzeżonych. Widząc niekończące się fale wrogów, aż chciałoby się krzyknąć – więcej Was matka nie miała?

Boli również fakt, że twórcy udostępnili wyłącznie dwa poziomy trudności. Ten skierowany do niedzielnych graczy, przesadnie ułatwia zabawę. Bohater chłonie pociski wystrzeliwane w jego stronę niczym gąbka, a pasek życia kurczy się w żółwim tempie. Natomiast pokonywanie wyzwań w trybie akcji zdawało się być nazbyt frustrujące i często musiałem ratować się ucieczką. Przydałby się więc złoty środek w postaci dodatkowego poziomu trudności.

Far Cry 6 pojazd
Pojazdy ułatwiają eksplorowanie wyspy.

Słodko gorzki bilans

Mimo małej ilości nowatorskich rozwiązań, tytuł odrobinę różni się od poprzedniczki. Inna sprawa, że nie zawsze są to zmiany na lepsze. Na pewno dobrym pomysłem było wrzucenie do gry tzw. broni supremo. Specjalne plecaki, które umożliwiają przeprowadzenie śmiercionośnego ataku, nieco urozmaicają zmagania z wojskiem. Oferują silny, aczkolwiek długo odnawiający się atak. Dobrze jest więc wyciągnąć asa z rękawa w najbardziej wymagających fragmentach walk. Umiejętne skorzystanie z supremo niejednokrotnie uratuje życie głównemu bohaterowi.

Nie przypadła mi natomiast zupełnie koncepcja rozwoju umiejętności postaci. Szósta część Dalekiego Płaczu zupełnie zrywa z tradycyjnym systemem awansu – nie uświadczymy tu drzewka zdolności. Aby zwiększyć potencjał postaci, należy zbierać poukrywane na mapie części garderoby. Problem polega na tym, że tracimy tym samym możliwość dostosowania skilla do naszych potrzeb (nie wiemy gdzie kryje się jaki bonus). Chcąc efektywnie pozbywać się wrogów zgodnie z preferowanym przez nas stylem gry, musimy liczyć na odrobinę szczęścia.

Kogut najlepszym przyjacielem człowiek

Jako, że mamy do czynienia z grą Ubisoftu, na mapie uświadczymy niezliczonej ilości aktywności pobocznych. Możemy szukać pendrive’ów, zaginionych skarbów czy też łowić ryby. Na brak atrakcji nie będziecie więc mogli narzekać. Mi szczególnie do gustu przypadły walki kogutów, które utrzymane są w konwencji bijatyki. Istnieje opcja zdobywania nowych zawodników, co przekłada się na zwiększone szanse na zwycięstwo. Warto jednak wspomnieć, że PETA Latino skrytykowała twórców za umieszczenie w grze minigry. Organizacja walcząca o prawa zwierząt wydała oświadczenie, iż jest przeciwna lansowaniu walk kogutów, które mierzą się ze sobą na śmierć i życie (dowiedz się więcej).

Na pewno mniej kontrowersji wzbudzają nasi towarzysze, którzy dzielnie wspierać nas będą w walce z totalitarnym systemem. W Far Cry 6 sukces pomogą nam odnieść zróżnicowani przedstawiciele fauny, tacy jak: krwiożerczy aligator Gaupo, śnieżnobiała pantera Szampanka czy uroczy niepełnosprawny piesek, wabiący się Chorizo. Każdy zwierzak dysponuje unikatowymi cechami, które czynią z nich pomagierów użytecznymi zarówno podczas otwartej konfrontacji jak i w trakcie skradania się.

Far Cry 6 piesek Chorizo
Chorizo to prawdziwy słodziak i nie sposób mu się oprzeć.

Otwórz oczy i patrz

Oprawa wizualna potrafi zachwycić. Krajobrazy zapierają dech w piersiach i cieszą oczy detalami (produkcja testowana na PC). Co więcej jeżeli dysponujecie potężną kartą graficzną, to możecie dodatkowo liczyć na fajerwerki w postaci obsługi DirectX 12 i ray tracingu. Tereny, które przyjdzie nam eksplorować są względnie zróżnicowane. Góry, miasta, bagna czy plaże wyglądają naprawdę przekonująco. Mimo to mieszkańcy Yary mogliby prezentować się lepiej. Sporo pracy włożono w kreację bohaterów istotnych dla fabuły, natomiast cywile czy generyczni żołnierze nie robią niestety dobrego wrażenia. Wszyscy wyglądają nieomal tak samo i mam wrażenie, że poskąpiono im poligonów. Z kolei muzyka typowa dla Ameryki Łacińskiej wpada w ucho i świetnie buduje klimat. Pokuszono się nawet o wykorzystanie kawałka, który znają wszyscy miłośnicy serialu Dom z papieru.

Krok we właściwą stronę

Wielki ukłon należy się z całą pewnością Ubisoftowi za dostosowanie opcji rozgrywki, do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie spotkałem się z tytułem, który w tak szerokim zakresie pozwalałby dostosować opcje do oczekiwań gracza. Istnieje możliwość powiększenia czcionki, zaimplementowano tryb dla osób z daltonizmem, a nawet dodano opcję włączenia narracji w menu. Na łamach portalu pisaliśmy już o tym, ze tego typu usprawniania powinny być standardem. Cieszy więc fakt, że Far Cry 6 upowszechnia rozwiązania, które pozwolą większej ilości osób czerpać radość z zabawy.

Werdykt

Chociaż Far Cry 6 na pewno nie jest kandydatem do gry roku, to Francuzi zapewnili solidną porcję zabawy. Produkcja z powodzeniem starczy na wiele godzin, a odkrywanie kolejnych fragmentów tropikalnej wyspy daje niemałą satysfakcję. To solidny, ale bardzo wtórny sandbox, nie oferujący zbyt wiele nowego. Co gorsza jeżeli twórcy wprowadzili jakieś zmiany, to w ogólnym rozrachunku nie zawsze są udane (rozwój postaci). Liczyliście na radykalną metamorfozę serii, niosącą powiew świeżości? Będziecie rozczarowani. Jeśli jednak brak istotnych innowacji Was nie zniechęca, to stara ale yara formuła zapewni wiele miłych chwil.

Far Cry 6

Liczyłem na więcej

Far Cry 6 to zachowawczy tytuł, który niewiele nowego wnosi do serii.

3.5

Plusy:

  • urokliwa grafika
  • starcza na wiele godzin
  • broń supremo
  • udogodnienia dla niepełnosprawnych graczy

Minusy:

  • seria stoi w miejscu
  • mało charyzmatyczny antagonista
  • tylko dwa poziomy trudności
  • nietrafiony system rozwoju postaci
Bartłomiej Balcerzak
O autorze

Bartłomiej Balcerzak

Redaktor
Miłośnik staroszkolnych gier RPG takich jak Baldur's Gate czy Planscape Torment a jednocześnie nowszych przedstawicieli tego gatunku z Mass Effectem na czele.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie