PS5 i brak towaru to nie wtopa Sony, tylko diabelski plan

PS5 i brak towaru to nie wtopa Sony, tylko diabelski plan
Felieton

Otrzymanie PS5 na premierę graniczy z cudem. Jest to prawdopodobnie strategia Sony, aby wzmocnić pożądanie wśród graczy do zakupu nowej konsoli.

Sony już pod koniec sierpnia dawało graczom wyraźny sygnał, że ilość sztuk PS5 na premierę będzie mocno ograniczona. Oficjalnie do sklepów miało trafić łącznie 5-6 mln egzemplarzy. Jest to bardzo mało, biorąc pod uwagę wielkie zainteresowanie klientów. Od początku było wiadomo, że towar zniknie z półek w mgnieniu oka. I tak się stało, jeszcze w trakcie przedsprzedaży.

Nie złożymy już preorderu na konsolę u żadnego z polskich dystrybutorów. Na domiar złego otrzymaliśmy informację, że PS5 będzie można zamówić prawdopodobnie dopiero w 2021. Ale nawet osoby, którym udało się zaklepać towar, nie mogą uważać siebie za szczęściarzy. Niektóre sklepy wystosowywały oświadczenie, że nie gwarantują dostawy. Więc sytuacja jest dosyć napięta, bo mimo opłacenia rachunku nie mamy pewności, czy do końca 2020 biała skrzyneczka dojedzie na wskazany adres.

Ile osób ma szansę dostać przesyłkę z konsolą w dzień premiery? Nie zdziwiłbym się, gdyby każdy z polskich elektromarketów był przygotowany na nie więcej jak 1000 zamówień na cały kraj. A co z pozostałymi klientami? Cóż, oni raczej otrzymają pięknie sformułowany list z przeprosinami, w którym sprzedawca wyjaśni, że termin przesyłki niestety ulegnie zmianie, bez wskazania konkretnej daty.

Sony wypuściło na rynek PS5 w bezpiecznej dla siebie liczbie sztuk

Winę za przedpremierowy chaos można zwalić przede wszystkim na Sony. Przypomnijmy sobie sytuację z premierą PS4, bowiem odzwierciedla dokładnie te same problemy z dostępnością. Wówczas gracze byli wręcz zmuszani do walki o konsolę w sklepach fizycznych i wyrywania sobie z rąk kartonów z urządzeniem. W przypadku PS5 popyt kolejny raz przerósł podaż. Aczkolwiek nie dajcie się omamić słowami producenta, że nie przygotowali się na taki entuzjazm ze strony graczy. No jak to, dwa razy pod rząd Sony miałoby popełnić ten sam błąd? Jakoś w to nie wierzę… To wszystko podlega pod starą jak świat strategię wzmacniania chęci zakupu danego produktu wśród konsumentów.

Jeśli coś jest trudno dostępne, to o wiele łatwiej w niedługim czasie rozpowszechnić to na większą skalę. Im bardziej nieosiągalne jest PS5, tym z większą siłą uderza w świadomość klientów i rodzi w nich potrzebę posiadania konsoli. Niejako wmawia się nam, że to towar ekskluzywny i komu uda się go zdobyć, będzie uchodził za szczęściarza. Więc Sony raczej nie będzie dążyć do tego, by natychmiast zaspokoić potrzeby rynku. Będzie stopniowo wyprowadzać ze swojego warsztatu kolejne egzemplarze, co pozwoli im mieć nie jedną, a kilka nieoficjalnych premier urządzenia na całym świecie.

Ich diabelski plan może mieć również inne strategiczne cele. Pierwsza fala klientów rzuciła się na PS5 w obawie przed niedostępnością towaru. Można pogratulować im, ale z drugiej strony ich sukces skończy się na chwilowej sławie, bo na start nie otrzymają zbyt wielu nowych gier do testowania mocy konsoli.

  • Demon’s Souls
  • Marvel’s Spider-Man Miles Morales
  • Destruction All Stars
  • Sackboy A Big Adventure
  • Astro’s Playroom

Reszta gier dostępnych w tym czasie na PS5 to tytuły wieloplatformowe lub z poprzedniej generacji. Fakt, niektóre z nich będą za darmo w ramach PlayStation Plus Collection, ale mowa o takich klasykach, które z pewnością każdy fan dawno już ograł. Toteż radość graczy szybko się skończy. Tym bardziej, gdy dotrze do nich myśl, że stali się darmowymi testerami next-gena.

Kiedy nowa dostawa PS5? Najpierw konsolę przetestują gracze

Tak, dobrze widzicie. To może być jeden z powodów, dlaczego Sony nie chce zalać rynku swoim sprzętem. Producent sprawdzi swoje urządzenie w mniejszej grupce osób, aby po negatywnym feedbacku poprawić niektóre funkcje konsoli czy też nałożyć potrzebne poprawki w grach. Logiczne, że lepiej być krytykowanym przez kilka milionów użytkowników niż kilkadziesiąt. A gdy zostanie przetestowane co trzeba, to wtedy kolejna partia PS5 wyląduje na sklepowych półkach. Nie muszę chyba mówić, że osoby cierpliwe skorzystają na tym najlepiej. Bo nie dość, że będą grać w tytuły mniej lub bardziej dopracowane, to dodatkowo pakiet dostępnych gier będzie dla nich znacznie większy.

Zauważcie, że Sony pod tym względem nie uchodzi za jakiegoś prekursora. Podobnie jest w przypadku Nvidii i ich nowych kart graficznych z rodziny Ampere. Dziwnym zbiegiem okoliczności model RTX 3080 w kilka sekund po premierze stał się niedostępny. Natomiast osoby, którym dopisało “szczęście”, niemal natychmiast zaczęły zgłaszać problemy ze stabilnością kart podczas grania. To chyba wiele wyjaśnia w sprawie małej podaży urządzeń, prawda?

Sprzedajemy nowy sprzęt, który wymaga naprawy…

Najlepsze jest to, że w chwili niezrealizowania zamówienia na premierę, to pośrednicy dostaną po uszach a nie producent. To sklepy będą musiały się tłumaczyć i zwracać pieniądze swoim klientom. Ale nie zmienia to faktu, że to również ich wina, bo administratorzy sklepów mogli ustawić niższe limity zamówień. I nie byłoby żadnego problemu.

Sony sprawiło piekło polskim graczom

Jak to możliwe, że Sony, które z roku na rok notuje coraz większe przychody, źle przygotowało się na premierę PS5? Sami chwalili się, że w ciągu 1 sekundy są w stanie zrobić dwie sztuki PS5, a to daje 43 000 egzemplarzy na 12-godzinną zmianę w fabryce. Więc na produkcję przeznaczyli zaledwie kilka dni. Co ich powstrzymuje, by w tydzień przygotować nową paletę na międzynarodową wysyłkę? Z tego wynika, że nic, a z łatwością mogliby uzupełnić braki we wszystkich sklepach. Ale oni doskonale wiedzą, co robią. W ich wykonaniu Early Access to idealna okazja do zbadania rynku, sprawdzenia jakości swojej konsoli i gier startowych. I nic na tym nie tracą. Mogłoby się wydawać, że ich braki na magazynach wykorzysta Microsoft, ale nic tych rzeczy. Kto będzie chciał kupić PS5, to i tak zakupi dla siebie konsolę, tylko po kilku miesiącach po premierze. Szkoda jednak, że odbywa się to w najgorszy możliwy sposób. Klienci w niepewności będą zerkać na skrzynkę pocztową, mocno trzymając za siebie kciuki, że są pierwsi w kolejce do zrealizowania zamówienia. A Sony z uśmiechem na ustach będzie wysyłać kolejne partie sprzętu, udając, że nic się nie stało.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie