Poznaliśmy oceny Assassin’s Creed Mirage. Ubisoft się nie postarał?
Tegoroczna odsłona serii Assassin’s Creed o podtytule Mirage miała być momentem na złapanie oddechu. Wiele odsłon za nami, a twórcy postanowili zaoferować wyczekiwany powrót do korzeni. Jest Bliski Wschód, nie ma tylu elementów RPG, ale czy aby na pewno się udało? Rzućmy okiem na recenzje.
Wielu graczy z niecierpliwością wyczekiwało premiery nowej odsłony Assassin’s Creed. Sam przyznam, że Valhalla czy Odyssey nieźle mnie wymęczyły. Były to oczywiście dobre gry, choć ich rozmach mocno mnie przytłoczył. Mirage miało być inne, mniejsze i bardziej kameralne. Czy powrót do korzeni faktycznie się twórcom udał? To akurat zależy.
Jak czytamy w recenzjach, najnowsza odsłona Assassin’s Creed jest faktycznym powrotem do korzeni serii. Mamy znowu specyficzną lokalizację akcji, nasz bohater nie zbiera poziomów doświadczenia (a jedynie rangi asasyna), a do tego gra jest zdecydowanie krótsza, niż np. rozdmuchana Valhalla. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z ideałem. Obecna średnia ocen na Metacritic to 77 punktów na 100 – na podstawie 78 recenzji. Oto niektóre z ocen:
- GameGrin – 10/10
- TRG – 9/10
- Vandal – 8/10
- GameSpew – 8/10
- Push Square – 7/10
- VideoGamer – 7/10
- GameWatcher – 6/10
- PlayStation LifeStyle – 5/10
W obliczu tak zróżnicowanych ocen ciężko mówić o bezwzględnie udanej premierze. Na co głównie narzekają recenzenci? Gra przede wszystkim nie porywa. Główny bohater nie czaruje, nie zbliża się nawet do kultowego Ezio czy ciekawego Arno z Unity, jest postacią jednowymiarową. Co gorsza, zdaniem wielu Mirage dość mocno przypomina pierwszą odsłonę serii i, niestety, chodzi tu o jej wady. W tym powtarzalność czy nudę wiejącą z zadań pobocznych.
Mirage to tylko przykład?
Przeczytałem ostatnio na Twitterze, że Ubisoft chyba kompletnie stracił pasję do tworzenia gier. Najnowsza premiera ma być tego dowodem, bo choć gra jest poprawnie wykonanym produktem, to nie oferuje magii towarzyszącej serii od lat. I zgadzam się z tym całkowicie. Ba, dodałbym, że jakiekolwiek pokłady pasji czy radości z tworzenia nie były już obecne nawet przy ostatniej odsłonie Far Cry. Źle się tam dzieje, a szkoda.