Seria Mass Effect nie potrzebuje Remastera, a nowej części

Seria Mass Effect nie potrzebuje Remastera, a nowej części
Felieton

Oficjalna zapowiedź Mass Effect Trilogy Remaster jest kwestią czasu. Jednak seria ta wcale nie potrzebuje odświeżenia, tylko nowego rozdziału historii.

13 lat minęło od premiery pierwszej części Mass Effect na platformie Xbox. Ząb czasu zdążył nadgryźć jej oprawę graficzną na tyle, że postrzegamy grę jako swoistego dinozaura. Tyczy się to również kolejnych odsłon wydanych w 2010 i 2012 roku. Porównując trylogię do wyglądu współczesnych produkcji, uwidacznia się między nimi spora przepaść technologiczna mierzona w latach świetlnych. Na szczęście, wyjątkowość tej serii nie leży u podstaw cech wizualnych. Zyskała miano jednego z najlepszych RPG akcji dzięki fabule, zawiłym wątkom, postaciom, grze aktorskiej, dynamicznie prowadzonej narracji, czy też głównym misjom i dylematom moralnym, które wpływały na przebieg gry. W tamtym czasie Bioware udało się stworzyć uniwersum mogące konkurować z wielkimi markami z tego gatunku, mimo że odbiegała od klasycznego nurtu średniowiecza lub fantasy.

Dlatego popularność marki Mass Effect utrzymała się aż do teraz. Największych fanów serii nie odstraszyły ani grafika z poprzedniej epoki, ani najnowsza część Andromeda, której nie udało się powtórzyć sukcesu jej protoplasty. Czwarta część Mass Effect choć miała piękne oblicze, zachwycała w rozdzielczości 4K, to niestety utraciła najważniejszy pierwiastek – JAKOŚĆ. Jest nierówna pod względem opowieści, rozgrywki i dialogów. To gra, która z pewnością miała aspiracje do bycia wielką, ale zostanie zapamiętana jako ciekawostka i odłączny byt serii.

Wobec kiepskiego przyjęcia nowej odsłony ME Andromeda, decyzja Electronic Arts o zaprzestaniu dalszych prac nad kontynuacją była całkiem zrozumiała. Bardziej zaszkodziliby grze niż próbowali ją przywrócić do życia. Jednak ten stan bardzo szybko może ulec zmianie. Wieczny spoczynek kosmicznego RPG zakłóciła informacja o szykowanej edycji Mass Effect Trilogy Remastered. Na razie są to tylko plotki powtarzane przez branżowych dziennikarzy i sporadyczne wpadki sklepów internetowych. Jednak plotka publikowana wiele razy, może w końcu stać się prawdą – przypuszczalnie o remasterze serii usłyszymy od wydawcy jeszcze w tym miesiącu.

Odzew fanów na poczynania EA jest w większości pozytywny, ale nie wiem czy słuszny. Niby mamy otrzymać unowocześnioną wersję najlepszych części Mass Effect, co wiąże się z poprawą grafiki, udostępnieniem wyższej rozdzielczości, a może nawet implementacją ray-tracing i nowych efektów. Podobno w grę wchodzą też nieznacznie rozbudowane oryginalne DLC. Wszystko świetnie i super brzmi, ale ja już to gdzieś widziałem… A tak, w modach przygotowanych przez fanów.

Mass Effect Remastered jest już dostępny dzięki darmowym modyfikacjom

W przypadku pierwszej odsłony Mass Effect możemy zainstalować mod MEUITM, który wnosi wiele ulepszeń do oprawy graficznej. Jego autor pochylił się nad globalną przebudową tekstur postaci i elementów otoczenia. Podniósł natywną rozdzielczość do 4K, dzięki czemu otrzymamy więcej detali. Wyraźny lifting zaliczyły pancerze, bohaterowie i podłoże. Zmienił się również system oświetlenia, sposób cieniowania; mod dodaje miękkie shadery i efekty rozmycia. W stosunku do pierwowzoru zauważymy znaczny progres. Osobiście testowałem wspomnianą modyfikację i mogę powiedzieć, że to nieoficjalny Mass Effect: Remastered, pod którym mogłoby podpisać się EA. Od moda bije profesjonalizm z każdej strony, od poziomu ulepszeń gry aż do sposobu jego instalacji. Ma swój luncher, więc nie trzeba niczego ręcznie podmieniać, bo program zrobi co trzeba z automatu.

Modyfikacje graficzne otrzymały również 2. i 3. część serii, choć ukierunkowane na mniejszą skalę. Mowa o ALOT (A Lot of Texture), który przede wszystkim podnosi rozdzielczość tekstur i tym samym zwiększa ich szczegółowość. I co równie istotne, wszystkie wymienione mody są dostępne bez żadnych opłat. Wystarczy tylko mieć zakupione pełne wersje gier.

Więc, czy tak bardzo potrzebujemy zremasterowanej trylogii Mass Effect przez EA? Myślę, że nie! Mając przed oczami takie odświeżenia jak Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning, Mafia II i III, Bioshock, Crysis, zasadność tworzenia remastera jest jak dla mnie dość kontrowersyjna. Sposób zarządzania starymi markami tylko źle świadczy o samych producentach, którzy wolą na szybkości wrzucić do gry ulepszone tekstury, niż stworzyć coś nowego. Odcinanie kuponów od legendy to najgorsze, co mogą zrobić dla graczy i dla ich gier. A nie mówimy o jakimś niezależnym projekcie dla wąskiego grona, a uniwersum rozpoznawalnym na całym świecie.

Mass Effect 4 – tak może wyglądać

Mass Effect nie musi zamykać się na znanych bohaterach i wątkach. Ma charakterystyczną i lubianą postać Sheparda, ale to bohater, który nie definiuje tej serii. Nie jest on czynnikiem dominującym, bo większą rolę odgrywa tu sama podróż wzdłuż nieznanego kosmosu, rozwiązywanie zadań i ratowanie ludzkości przed innymi rasami. W swojej materii ME jest cokolwiek inne od np. Wiedźmina, gdzie historia była ważna, ale w jej centrum był Geralt z Rivii. Shepard nie nosi na barkach uniwersum gry, a jest zaledwie jego przekaźnikiem. Toteż dosyć łatwo Bioware powinno przyjść wykreowanie osobliwych problemów w kosmosie, którymi mógłby zająć się nowy żołnierz/idealista.

W moim odczuciu Mass Effect zasługuje na znacznie więcej. Kurczę, nawet jeśli EA boi się zaryzykować i pozwolić Bioware napisać nowy rozdział dla Sheparda lub innych bohaterów, to niech odpuszczą sobie remaster i zrobią soczysty remake. Niech wzorują się na współpracy Sony z Bluepoint Games (Demon’s Souls) lub Capcom (Resident Evil 2) zamiast iść na łatwiznę. Bo jeśli tylko odrobinę lepiej od modów ma wyglądać oficjalny remaster serii, to ja nie widzę powodu, dla którego miałbym za to zapłacić. Choćby nałożyli 30% rabatu dla posiadaczy kompletnej trylogii, to wciąż kilkadziesiąt dolarów za odgrzewany kotlet będzie ceną nieadekwatną do zawartości. Może oferta EA ma zainteresować głównie osoby nie znające tematu ME? W tej sytuacji zaproponowałbym takim graczom jak najszybciej zakup klasycznego wydania, bo wyjdzie im taniej. A mogę się założyć, że w dzień premiery EA usunie z oficjalnych sklepów starą wersję i będzie trzeba zaopatrzyć się w 2-3 razy droższą, no bo wydaną w 2020.

Grzegorz Rosa
O autorze

Grzegorz Rosa

Redaktor
Ekspert w dziedzinie "kombinatoryki" w grach i zarazem człowiek, który wybrał drogę antagonisty. Nie boi się pisać treści niewygodnych dla innych. Specjalizuje się w publicystyce wszelakiej, krytykowaniu słabych gier, filmów, a nawet ludzi. Jako jedyny na świecie grał już w Wiedźmina 4...
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie