Test monitora gamingowego Huawei MateView GT, który świetnie nada się również do pracy

Monitor Huawei MateView GT - PG
Testy

Poszukujecie nowego monitora do grania, ale też chcielibyście z niego korzystać do pracy? Oto test sprzętu Huawei MateView GT, który idealnie się nada do obu tych rzeczy.

Na wstępie zaznaczę, że recenzowana w tym tekście bestia do najtańszych nie należy. Za ten kawał technologii producent życzy sobie 2 399 zł. W mojej opinii jednak warto wydać tak pokaźną kwotę, ponieważ liczba zalet tego monitora sprawiła, że z chęcią dorobię się w niedalekiej przyszłości własnej sztuki. Przejdźmy zatem przez garść “suchych faktów”, czyli przez specyfikację techniczną:

Specyfikacja monitora Huawei Mate View GT:

  • Matryca: 34 cale 21:9
  • Typ matrycy: LED, VA
  • Zakrzywiony ekran
  • Rozdzielczość 3440 x 1440 (UWQHD)
  • Proporcje ekranu: 21:9
  • Przekątna: 34″
  • Odświeżanie obrazu: 165 Hz
  • Czas reakcji: 4 ms
  • Pokrycie kolorów: 90% DCI-P3 (wartość typowa) / 100% sRGB
  • FreeSync: tak
  • HDR 10
  • Kąty widzenia w pionie i w poziomie: 178 stopni
  • HDMI 2.0 – 2x
  • DisplayPort 1.4 – 1x
  • Wyjście słuchawkowe mini-jack – 1x
  • USB-C – 1x
  • Port zasilania: USB C
  • Standard montażu na ścianie/ramieniu: VESA 100 x 100 mm
  • Wbudowany mikrofon
  • Wbudowany soundbar

W zestawie znajdziecie poza samym monitorem i podstawką:

  • Przewód DisplayPort
  • Przewód USB-C
  • Skrócona instrukcja obsługi
  • Instrukcja bezpieczeństwa
  • Zasilacz zakończony złączem USB-C
https://www.youtube.com/watch?v=d3gRCU_ihhg

Bajecznie prosty montaż

Byłem niezwykle zaskoczony, jak prosty i szybki jest montaż. Ot należy wyciągnąć z pudełka dwa styropianowe zabezpieczenia, następnie trzeba wydobyć z nich podstawkę i samą część główną. Przytrzymujemy jeden przycisk z podstawki, wsuwamy w monitor i już. Jeśli słychać będzie dźwięczne kliknięcie, sprawa montażu została załatwiona. Żadnych śrubek, kręcenia, żmudnego dopasowywania.

Miłym urozmaiceniem jest specjalna maskownica na sekcję przewodów. Pozwala ona schować złącza tak, aby nie szpecić nimi dobrze dobranego designu całości.

Zastosowanie w grach

Jakby nie patrzeć, Huawei MateView GT jest produktem z gamingowej linii. Czuć to na wielu płaszczyznach, od wykończenia, przez rozmaite opcje, po sam “feeling” podczas zanurzania się w ulubionych produkcjach. Nie będę ukrywał, że większość życia spędziłem przy ekranach o raczej standardowej proporcji – 16:9. Dłuższe użytkowanie z 21:9 przekonało mnie, że jest to równie dobre rozwiązanie, także w grach wideo.

Choć sam posiadam nieco leciwą kartę graficzną GTX 970, nie odczułem sporych spadków FPS-ów w moich ulubionych tytułach. Nie byłbym sobą, gdybym nie rozpoczął testu w Minecrafcie i w CS: GO. Pierwszą zauważalną różnicą po przejściu z monitora o mniejszej szerokości ekranu jest zwiększone FOV, czyli pole widzenia. Zakrzywienie matrycy sprawia, że czułem się “minimalnie bardziej wewnątrz” wyświetlanego świata.

Podczas rozgrywek w “Kantera” miałem już jednak ochotę powrócić do poprzedniej rozdzielczości. Była to oczywiście kwestia przyzwyczajeń – w takiej produkcji, jak CS: GO ciężko jest przywyknąć do nowych ustawień. Dotyczy to nie tylko monitora, ale też i myszki. Mimo to, uważam że po pewnym czasie mógłbym przywyknąć i moje odczucia z “komfortowych” mogłyby przejść do “niesamowicie przyjemnych”. Myślę jednak, że to właśnie w tego typu esportowych pozycjach propozycja od Huaweia może się najlepiej sprawdzić. Dlaczego?

MateView GT oferuje kilka niezwykle przydatnych opcji, które przydadzą się właśnie w takich grach. Mam na myśli między innymi opcję balansu jasności, dostosowywanie do własnych potrzeb indywidualnych profili, możliwość ustawienia dodatkowego celownika na środku monitora (choć niektórym wystarczy plasterek cytryny). Nie można zapomnieć o najważniejszym – 165 Hz. Od razu odpowiem na pytanie, które u części mogło się zrodzić w tym momencie. Nie zauważyłem znaczącej różnicy między 165 Hz a 144 Hz. Wiadomym jest, że im więcej tym lepiej, aczkolwiek w tym przypadku rozbieżność na moje gamingowe oko jest niezauważalna.

Jeśli szukacie monitora do grania, macie dobrą kartę graficzną i zależy Wam na niesamowitych doświadczeniach podczas grania oraz macie wolne w kieszeni blisko 2 i pół tysiąca złotych – śmiało. Już w tym momencie mogę rekomendować ten monitor.

Huawei MateView GT - ujęcie od przodu

Zastosowanie podczas pracy – grafika komputerowa, pisanie tekstów, tworzenie gier

Tak się składa, że oprócz bycia graczem, jestem też redaktorem oraz studentem Game Designu. W związku z tym praca na wielu oknach, przy obróbce grafiki oraz kilku programach jednocześnie nie jest mi obca. Moja wcześniejsza konfiguracja w formie dwóch monitorów 16:9 24″ była dla mnie zadowalająca. Teraz wiem, że moim nowym marzeniem jest posiadanie na własność co najmniej jednego wyświetlacza 21:9.

Podczas pisania tekstów rozkładam sobie odpowiednio źródła, panel do pisania artykułów oraz pozostawiam wolne miejsce na pozostałe programy. Przy takim ustawieniu jestem w stanie zmaksymalizować moją wydajność, a przede wszystkim odczuwam niezwykły komfort przy pracy.

Warto w tym momencie wspomnieć jeden z mocnych plusów tego sprzętu, czyli matrycę. VA ze standardem HDR 10 niezwykle dobrze spisuje się przy obróbce grafiki komputerowej. Porównując go do IPS-a jestem w stanie zauważyć gołym okiem, że kolory są nasycone, ciemne barwy rzeczywiście są ciemne, a nie szare. Ten atut niezwykle przydaje się np. przy obrabianiu obrazów na PlanetęGracza lub do niektórych prac na moje studia powiązane z projektowaniem gier. Szczerze powiem, że nie myślałem, że materiały w Unrealu mogą być jeszcze piękniejsze.

Huawei MateView GT od góry

Huawei MateView GT – kilka zalet i wad

Moim zdaniem największą wadą jest zamontowany na stałe soundbar. Ten posiada przepiękny, podświetlany, dotykowy panel RGB służący do ściszania muzyki. Urządzenie płynnie śledzi ruchy palca. Nie zabrakło też możliwości wyciszenia audio poprzez dwukrotne tapnięcie. Niestety, jakości dźwięku nie da się porównać do zestawu głośnikowego. Tony wysokie są nieco wybrakowane, a bas jest brzydki i dudniący. Jedni powiedzą, że takiego zestawienia nie można ze sobą porównywać i sam się z tym z zgadzam. Mimo to, wolę to po prostu zaznaczyć. Wspomnę, że wymienione podświetlenie można dowolnie ustawiać do swoich potrzeb z poziomu menu samego urządzenia.

Ów menu obsługiwane jest przy pomocy wbudowanego joysticka, który znajduje się pod dolną krawędzią ekranu. Ten jest responsywny i raczej nie zdarzyło mi się, abym przez przypadek przeszedł do innej opcji niż do tej, do której planowałem się udać.

Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, iż całe menu przetłumaczono także na język polski. Choć ustawień jest stosunkowo niewiele, nie jestem w stanie sobie wyobrazić ani jednej opcji, której mi tam brakuje.

Złego słowa nie mogę też napisać na temat podnoszenia matrycy lub obracania jej w osi X. Producent się postarał i w tym przypadku. Taka funkcjonalność pozwala dostosować położenie idealnie do swoich potrzeb. Bez tego nie byłbym w stanie ustawić położenia recenzowanego monitora względem mojego własnego. W tym drugim, niestety, takiego “ficzeru” nie ma, dlatego przydała mi się regulacja w testowanym egzemplarzu.

Muszę też bardzo pochwalić wyposażenie. Przewody DisplayPort i USB-C to także spory plus. Niekoniecznie każdy musi mieć takowe, ponieważ zwykle to właśnie HDMI lub DVI króluje u wielu graczy.

Egzemplarz, który otrzymałem do testów ma jedną dość nietypową wadę. W nocy, kiedy to zmysł słuchu naturalnie u ludzi się nasila, wielokrotnie słyszałem z kierunku monitora ciche “pyknięcia” i inne stukoty. Moją pierwszą myślą była opcja, że mam w pokoju pająka, który przywędrował przez okno z dworu. Później dopiero sobie uświadomiłem, że to najpewniej źle spasowany plastik obudowy lub ewentualnie podzespoły wewnątrz.

Dla wielu barierą może być cena urządzenia. 2 399 zł bez wątpienia nie jest małą kwotą. Monitor jest jeszcze stosunkowo świeży na rynku, więc wątpię w jego rychłe przeceny. Poczekanie na takowe jednak może być dobrym pomysłem, choć w mojej opinii sprzęt jest wart każdego wydanego grosza.

W urządzeniu znalazł się mikrofon, który zbiera dźwięk z odległości nawet 4 m. Nie radzę z niego korzystać, jeśli dzieli się z kimś pomieszczenie. Jego jakość jest zadowalająca i wystarczy do rozmów przez internet.

Kilka słów podsumowania:

Huawei MateView GT to kawał solidnie wykonanej technologii, która idealnie nada się nie tylko do gier. Zastosowanie znajdzie też w pracy biurowej oraz przy obróbce grafiki. Piękne odwzorowanie kolorów nie powinno nikogo rozczarować. Zestaw dołączonych przewodów jak najbardziej każdemu wystarczy, ponieważ te najmniej standardowe znajdują się w zestawie. Jeśli ktoś lubuje się w podświetleniu RGB, to i tu nie powinien się zawieść. Co prawda nie ma tu diod Ambilight znanych z telewizorów, ale suwak na soundbarze daje radę.

Nie obyło się bez mankamentów – choć uważam cenę za adekwatną, dla wielu może być przeogromna. Jestem dość rozczarowany soundbarem, z którego rekomenduję korzystać tylko w przypadku, gdy nie ma się żadnej alternatywy. Wbudowany mikrofon powinien nadać do telekonferencji, aczkolwiek zbiera dźwięk nawet z 4 metrów. Dla wielu osób pracujących z innymi ludźmi w jednym pomieszczeniu może to być spore utrudnienie do prowadzenia przyjemnych rozmów przez internet.

Huawei MateView GT

Miłość od pierwszego wejrzenia, choć do ideału brakuje

Jeśli szukacie czegoś i do grania, i do pracy, to możecie kupować w ciemno.

4.5

Plusy:

  • Odświeżanie 165 Hz
  • Szeroki wyświetlacz znacznie usprawnia i uprzyjemnia pracę
  • Świetnie sprawdza się do gier i do obróbki grafiki
  • Podświetlenie RGB na soundbarze
  • Dobrze wykonany joystick
  • Możliwość regulacji wysokości i kąta nachylania w osi X
  • Dobrze dobrane wyposażenie

Minusy:

  • Spora cena
  • Soundbar, którego radzę używać tylko, jeśli nie ma się alternatyw
  • Mikrofon zbiera dźwięk z dość sporej odległości, co może być niepożądane
  • Skrzypiąca obudowa
Michał Wieczorek
O autorze

Michał Wieczorek

Redaktor
Od najmłodszych lat pasjonat game devu i miłośnik gier Nintendo. Oprócz tego hobbistycznie kolekcjonuje dużo niepotrzebnych, geekowskich gadżetów. Co drugi weekend student game designu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie