Nawet współtwórcy Hogwarts Legacy bojkotują własną grę
Hogwarts Legacy stało się jedną z najbardziej kontrowersyjnych premier od dawna. Doszło do tego, że nawet deweloperzy krytykują własny twór.
J.K. Rowling nie jest bezpośrednio zaangażowana w powstanie nowej gry z uniwersum Harry’ego Pottera, ale czerpie z niej część zysków. Z tego powodu wiele osób zdecydowało się bojkotować grę, aby nie dopuścić do zyskania profitów przez kontrowersyjną pisarkę oskarżaną o szkodliwe komentarze dotyczące środowiska trans.
Hogwarts Legacy hejtowane przez twórców
Wielki bojkot na Twitchu doprowadził do płaczu jedną ze streamerek grających w ten tytuł na żywo. Wkrótce zamknięto stronę ułatwiającą wyszukiwanie streamerów i hejtowanie ich. Mimo to gra spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem i nawet przed premierą okazała się wielkim hitem.
Teraz oliwy do ognia wszelkich kontrowersji wokół Hogwarts Legacy dolewają nawet twórcy gry. Już wcześniej za swój występ “przepraszał” jeden z odtwórców ról głosowych w grze, teraz swoje stanowisko na Twitterze wyjaśnił zewnętrzny pracownik z firmy zajmującej się motion capture, która asystowała przy produkcji tytułu.
Parker Hartzler wyjaśnia na Twitterze, że mimo swojego zaangażowania w produkcję, nie kupi gry. Wyjaśnia, że “osoby trans nie zasługują na rozwój i dobrobyt takich ludzi jak J.K. Rowling”. Podkreśla, że jest to szkodliwe społecznie i nie zamierza przykładać do tego swojej ręki.
I jak zwykle spodziewam się, że mnóstwo ludzi wyskoczy z tekstem “Cóż, mnie to nie obchodzi! Kupię grę!” – proszę, oszczędźcie sobie oddechu. Jak na razie większość z Was, którym rzuciłem jedno spojrzenie na konto, widzi, że albo wspieracie JKR, albo jesteście prawicowi.
– wyjaśnia Hartzler na Twitterze
Hartzler nie jest bezpośrednim twórcą gry, a należy do zewnętrznej firmy, która w jej tworzeniu pomagała. Dlatego też uważa, że nikt nie ma prawa oceniać jego sytuacji finansowej i materialnej, więc nie chce od nikogo słyszeć pytań dotyczących tego, po co w ogóle zgodził się na współtworzenie tego tytułu. Podkreśla, że gdyby nie przyszedł do pracy, to szybko mógłby ją stracić i zostałby bezdomnym.
Wkrótce do jego apelu przyłączyła się także Ana Kova – kolejna osoba z zewnętrznej firmy, która pomagała w powstawaniu gry.