Jak patrzę na hejt wśród graczy, to wolę grać po sieci ze świnią

Gracze i hejt w sieci
Felieton

Obserwując to, co dzieje się w komentarzach na Facebooku, Metacriticu i wielu portalach branżowych, zaczynam wątpić w nasze środowisko. Hejt coraz bardziej niszczy graczy.

Wszechobecna polaryzacja i uwypuklający się podział na niebieskich, zielonych oraz #pcmasterrace powoduje, że coraz mniej mam ochotę uczestniczyć w tym chlewie pogardy i wylewania żółci. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy należenie do grona graczy było czymś elitarnym i po prostu fajnym. Dzisiaj gracz kojarzy się z hejtem i ciągłymi wyzwiskami. Wystarczy jeden drobny komentarz i już zaczyna się wojna. Mówiąc językiem rządzącej w Polsce partii, wojna totalna. A nie chciałbym, żebyśmy my, gracze, skończyli jak politycy – zatopieni w bagnie nienawiści, którzy zamiast sobie pomagać, tylko skaczemy do gardeł.

Hejt zabija nasze środowisko

Tym bardziej przykre i dołujące jest to, że punktem zapalnym może być temat nie do końca związany z grami. Ilość hejtu wylana pod postami o The Last of Us 2 to już nie jest morze, a cały ocean chamstwa. Powodem do wyplucia żółci jest też często to, że komuś udało się kupić PlayStation 5, a innemu nie. Absurd! Rozumiem, że sytuacja związana z dostępnością sprzętu Sony jest daleka od idealnej. Ale przecież kiedy sięgniemy wstecz, zawsze w okolicach premiery nowej konsoli, po prostu brakowało jej w sklepach.

Niedostatki magazynowe to nie nowość i warto żeby jedna z drugą ameba w końcu to zrozumiała. Również to, że nie dotyczy to wyłącznie branży gier. Nowych iPhone’ów też zawsze brakuje w momencie premiery. Na nową Skodę Octavię również trzeba obecnie czekać kilka miesięcy, bo w salonach są tylko dostępne modele pokazowe, powystawowe, albo pojedyncze sztuki, które podobnie jak PS5, znikają tak szybko, jak się pojawią w ogłoszeniu dilera.

Wielokrotnie zastanawiam się, ile trzeba mieć w sobie złości, aby hejtować ludzi o odmiennym zdaniu, poglądach, czy w końcu orientacji. Właśnie tylko za to, że są od nas różni. Wiem, że wiele osób inności się boi, nie lubimy też wykraczać poza swoją strefę komfortu i toku rozumowania. Tak po prostu żyje się łatwiej. Natomiast Ci, którzy w sieci obrażają innych i uczynili sobie z tego zabawę, powinni zostać pozbawieni dostępu do tej sieci. Ile razy słyszy się o samobójcach, często nastolatkach, gdzie właśnie poprzez szkalowanie w internecie dochodzi do tragedii. Przemoc słowna potrafi zaboleć bardziej niż przemoc fizyczna i wbijcie to sobie drodzy Czytelnicy raz na zawsze do głowy!

Świnia mądrzejsza od gracza?

Z tego powodu nie ukrywałem radości, kiedy dowiedziałem się, że ostatnie próby na świnkach Hamlet, Omelette, Ebony i Ivory okazały się pozytywnym zaskoczeniem. Tak, okazało się, że potrafią one grać i czerpać z tego przyjemność! „Przyjemność”, wielu już chyba nie kojarzy, co to słowo oznacza. Chętnie zastąpiłbym zwierzakiem niejednego sieciowego gracza. Na pewno Hamlet z Omelette potrafiliby wykazać więcej kultury, albo przynajmniej nie zniżali się ze swoimi tekstami do poziomu koryta. Dość powiedzieć, że niejedno kwiknięcie brzmi przyjemniej od komentarzy wielu graczy w Counter-Strike czy Fortnite.

Ubolewam nad tym, że nasze środowisko upadło tak nisko, że granie ze zwierzakami może dostarczyć więcej radości. Ale to tylko i wyłącznie nasza, graczy, wina. Nie tylko chodzi o to, że wielu z nas podsyca mowę nienawiści w sieci. Niestety część graczy po prostu na hejt nie reaguje, a powinniśmy! Brak reakcji z naszej strony, to tak naprawdę wspieranie bagna i gnoju, które się wytwarza. I naprawdę jest mi szkoda, że komentarze w sieci nie służą już kulturalnej wymianie zdań, doradztwu, powiedzeniu zwykłego „super, że Ci się udało!”. Dlatego tak bardzo cenie sobie stare media i chętnie czytam prasę związaną z grami.

Jeśli w porę się nie otrząśniemy, nie zaczniemy reagować na hejt w sieci oraz sami zapomnimy o dobrych manierach, obudzimy się w czarnej dziurze, skłóceni tak, że już tylko granie ze świnią pozostanie alternatywą. Póki co, właśnie w tę stronę zmierzamy. Sam zresztą coraz poważniej zaczynam skłaniać się ku ryjkowi na padzie, niż mordzie w sieci.

Robert Ocetkiewicz
O autorze

Robert Ocetkiewicz

Redaktor
Z grami związany już prawie 30 lat, czyli od momentu, kiedy na polskim rynku królowały gry z bazaru, a Mario dostępne było na Pegasusie. Specjalizuje się w grach wyścigowych i akcji, ale nie stroni też od strategii ekonomicznych. W swojej karierze recenzował na łamach serwisów takich jak Interia i Onet oraz publikował w magazynie o grach PlayBox.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie