Chcę, by GTA VI podwędziło te elementy z RDR 2. Powiem Wam, dlaczego

GTA VI i Red Dead Redemption 2 - grafika
Felieton

Kilka dni temu Rockstar Games oficjalnie potwierdziło istnienie GTA VI. Niewykluczone, że wkrótce poznamy kolejne konkrety, a ja po cichu trzymam kciuki za to, aby nowe Grand Theft Auto poszło ścieżką udeptaną przez Arthura Morgana i jego rumaka, a nie wyjeżdżoną przez Franklina, Michaela oraz Trevora.

GTA to jedna z najlepszych serii w historii gier wideo. Ja jednak od zawsze byłem #TeamRedDead i kiedy moi znajomi zachwycali się Los Santos, ja tęskniłem do Johna Marstona i Dzikiego Zachodu. Oczywiście skończyłem GTA V i podobało mi się, ale do gigantycznego entuzjazmu kolegów dużo mi brakowało. Premiera w moim mniemaniu wybitnego Red Dead Redemption 2 tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że choć bardzo lubię GTA, sercem jestem z Czerwonym Truposzem. Chciałbym, aby GTA VI poszło jego tropem. I nie, nie chodzi mi o klimat – pod tym względem bardziej odpowiada mi GTA.

W GTA VI chcę broni w bagażniku i mniej żonglowania autami

Spójrzcie jednak tylko na to, jak GTA V (i poprzednie odsłony serii) podeszło do pojazdów, a jak w Red Dead Redemption 2 przedstawiono konia (lub konie) Arthura Morgana. W GTA zmieniamy samochody jak rękawiczki, a strata rumaka w RDR 2 boli jak mało co. Oczywiście trudno porównać pojazd mechaniczny do zwierzaka, ale nie chodzi tu tylko o fizyczność, a o psychiczne przywiązanie do, jakby nie patrzeć, towarzysza podróży naszego bohatera.

Marzy mi się, aby w GTA VI nasza postać miała jedno główne auto, które mogłoby towarzyszyć jej w większości misji. Oczywiście podwędzanie innych samochodów mogłoby być możliwe, ale chodzi o sam fakt przywiązania się do jednej fury.

Nie mam na myśli ograniczenia swobody w wyborze pojazdu, a zwiększenie znaczenia każdego zdobytego samochodu. Jasne, już teraz w GTA możemy zapisywać pojazdy w garażach, ale w wielu misjach i tak musimy żonglować różnymi samochodami. Zalążki takiej “relacji” wprowadziło już zresztą dawno GTA Online w formie możliwości ubezpieczenia samochodu. Jeśli martwimy się o naszą brykę, możemy nieco lepiej o nią zadbać. Chciałbym zobaczyć rozwinięcie tej myśli w GTA VI.

A co gdybyśmy, podobnie jak w RDR2, musieli trzymać broń przy naszym środku transportu? Co gdyby postać z GTA VI nie mogła trzymać przy sobie sześciu karabinów i musiałaby wybierać maksymalnie dwie lub trzy spluwy niczym Max Payne w trzeciej odsłonie swoich przygód lub właśnie Arthur Morgan? Nie tylko pozytywnie wpłynęłoby to na immersję, ale też zwiększyłoby sensowność dbania o nasz główny pojazd. Oczywiście nie każdemu takie rozwiązanie by się spodobało i w pełni to rozumiem.

W tej piaskownicy potrzeba więcej życia

Inną, nieco mniej kontrowersyjną, ale też potrzebną zmianą, byłoby wprowadzenie do GTA VI sporej liczby sensownych, fabularyzowanych aktywności w świecie gry. W piątce były misje z dziwakami, ale dla mnie stanowiły one jedynie zwykłą odskocznię, a nie integralny element świata przedstawionego. Losowe spotkania i wypełnione sekretami lokacje w Red Dead Redemption 2 to moim zdaniem jedne z najlepszych elementów całej gry. Oczyma wyobraźni widzę, jak jadę ciemną autostradą w GTA VI, zatrzymuję się obok autostopowicza, a ten wyciąga mnie z pojazdu i próbuje napaść – niby nie jest to nic wielkiego, a mocno urozmaiciłoby grę. Oczywiście chodzi mi tu o to, aby takie spotkania były generowane losowo, a nie z góry ustawione przez twórców.

Choć świat GTA V jest ciekawy i gęsto zaludniony, moim zdaniem ten z RDR 2 wypada po prostu nieporównywalnie lepiej. Jeśli na pustkowiach Dzikiego Zachodu dało się stworzyć żyjący (na tyle, ile to możliwe w grze) świat, to czemu by nie spróbować w kolejnym wielkim i pełnym detali mieście od Rockstar? Szczerze mówiąc wolałbym to od powalającej grafiki, dziesiątek broni i setek pojazdów.

Oczywiście nie każdy jest fanem realizmu w grach wideo i z pewnością spora część graczy wolałaby, aby GTA pozostało po prostu GTA takim, jakim je znamy i lubimy. Zresztą, nawet jeśli Rockstar ostatecznie nie przeniesie żadnych elementów z Red Dead Redemption 2 do GTA VI, nie zamierzam specjalnie wybrzydzać. Choć sercem i duszą pozostałbym z realistycznymi kowbojami, gangsterzy z dwiema wyrzutniami rakiet i dwunastoma karabinami pod pachą również z pewnością sprawiliby mi masę radości. GTA to jednak GTA – temu trudno się oprzeć.

Jakub Stremler
O autorze

Jakub Stremler

Redaktor
Popkulturowy kombajn lubujący się w literaturze weird fiction, filmowych horrorach, dobrej muzyce i grach wszelkiego rodzaju. Po godzinach studiuje game design i pielęgnuje pasję do sportu.
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie