Google przelało mu przez pomyłkę 1,2 mln złotych na konto
Pewien haker utrzymuje, że dostał od Google przez przypadek przelew opiewający na 249 999 dolarów. Firma przez ponad 3 tygodnie nie śpieszy się z ich odzyskaniem.
Jedni nazwaliby to “prezentem”, ale patrząc na to z drugiej strony – trzeba byłoby zapłacić za ten przelew spore podatki. Sam Curry, inżynier ds. bezpieczeństwa, określający siebie mianem “hakera” utrzymuje, że nie widzi mu się płacić za taką sumę pieniędzy. W końcu Google powinno samo upomnieć się o ich zwrot.
Nie od dziś wiadomo, że wielkie korporacje takie jak Google płacą fortunę domorosłym hakerom za znajdywanie luk w zaporach bezpieczeństwa. Czasami w ten sposób można dorobić się naprawdę pokaźnej sumy na koncie. Sam Curry już parokrotnie obnażał problemy z bezpieczeństwem firmy, ale znikąd na jego konto wpłynęło 249 999 dolarów, czyli około 1,2 mln zł. Nie był on w stanie powiązać tego z niczym, czego miałby w ostatnim czasie dokonać.
Minęło trochę ponad 3 tygodnie, odkąd Google losowo wysłało mi 249 999 dolarów i nadal nie usłyszałem nic na temat zwrotu. Czy jest jakiś sposób, aby skontaktować się z Google?
– napisał na Twitterze haker
(to OK, jeśli nie chcecie tego z powrotem…)
Przez trzy tygodnie Curry próbował bezskutecznie porozumieć się z firmą, gdyż nie zamierzał płacić podatków od przychodu, który i tak najpewniej Google odbierze. Wynika z tego więc, że to… pomyłka, a korporacja wysłała pieniądze nie tej osobie. Z czasem okazało się, że w istocie miał rację.
Cytowana przez The Economic Times rzeczniczka Google stwierdziła, że “z powodu błędu popełnionego przez jednego z członków naszego zespołu, zapłaciliśmy ostatnio niewłaściwej osobie. Doceniamy fakt, że partner, którego to dotyczyło, szybko poinformował nas o problemie i pracujemy nad jego naprawieniem”. W dwa dni po nagłośnieniu problemu, Curry twierdził, że pieniądze wciąż wiszą na jego koncie. Aktualnie nie wiemy, czy korporacja zdołała je już odzyskać.