Twarzyczki piłkarzy w eFootball 2022 mają ukryte znaczenie. Proszę ich nie naprawiać!
Zabawny wygląd zawodników w eFootball 2022 jest głównym – i prawdę mówiąc jedynym – powodem, dla którego zdecydowałam się po raz pierwszy od wielu lat zagrać w wirtualną piłkę kopaną. I coś mi mówi, że nie tylko ja tak mam.
Nie lubię piłki nożnej, bo wątpliwe osiągnięcia reprezentacji Polski w ostatnich latach skutecznie mi ją obrzydziły. Kiedyś przynajmniej grywałam w to na komputerze, ale teraz omijam z daleka. 30 września miała premierę najnowsza odsłona futbolu od Konami. Znany i lubiany Pro Evolution Soccer – jedyny poważny konkurent dla FIFY – rzeczywiście ewoluował, ale niekoniecznie tak, jak tego oczekiwali fani. I przestał być poważny.
Błędy i usterki w grze można by wymieniać bez końca. Wybuchła taka afera, że nawet coroczne narzekanie na “odgrzewanie wszystkiego” w FIFIE to przy tym małe piwo. O FIFIE już nikt nie mówi. Natomiast moje stanowisko wobec eFootball było takie: gdy po raz pierwszy zobaczyłam screen z Messim na Reddicie, od razu zapragnęłam w to zagrać. Na taki tytuł piłkarski czekałam.
eFootball 2022 – twarze zawodników mają ukryte znaczenie
Najwięcej krytyki gra od Konami zbiera za wygląd piłkarzy. Fani produkcji skarżą się przede wszystkim, że Messi ewidentnie cierpi. Zupełnie tak, jakby idąc z pokoju do kuchni zahaczył małym palcem u nogi o listwę albo próg. Albo nadepnął na klocek LEGO. Albo zaszkodziła mu wczorajsza kolacja.
No dobrze, ale wszystkim wiadomo też, że ostatnio światowa sława futbolu zmieniła klub. Przestała grać tam, gdzie było jej miejsce, czyli w FC Barcelonie – i przeszła do francuskiej drużyny. Tym samym Messi złamał serce tysiącom kibiców “Barcy”. Zapewne oni wyglądali dokładnie tak, jak on na powyższym screenie, gdy poznali decyzję idola. Czyli jego facjata w eFootball odzwierciedla ich stan: mina Messiego w grze to ewidentne ucieleśnienie zbiorowego smutku i przygnębienia. Wirtualna wersja gwiazdora wzięła to wszystko na siebie. Piłkarz po prostu… “cierpi za miliony” – jakkolwiek by tego nie rozumieć.
Tak samo facjata Ronaldo może być interpretowana na wiele sposobów. W produkcji od Konami Portugalczyk wydaje się być zły i napompowany. Ale komu to przeszkadza? Przecież on od zawsze był napompowany. A czy był zły? Otóż tak, oczywiście. Aby to potwierdzić, wystarczy wpisać w Google “zły Ronaldo”.
I tak w newsie z końca zeszłego roku czytamy, że piłkarz jest surowy wobec syna: jestem zły, gdy pije coca-colę. Później – w kwietniu 2021 – ktoś napisał, że Ronaldo bez gola to Ronaldo zły, wściekły i sfrustrowany. A wiadomość sprzed kilku dni sugeruje, że gwiazdor ma zły wpływ na piłkarzy jednego z klubów. Widzicie? Twarz zrobiona przez Konami to esencja imadżu Ronaldo. On jest cały czas zły, więc co w tym złego, że i w grze wygląda na złego? I że wygląda źle?
Nie tylko piłkarze
Ogólnie lubię się pośmiać – i tego szukam też w grach. Jak komuś trochę smutno, to może zainstalować takie “piłkarzyki” i od razu się rozweseli. Oprócz fajnych twarzy zawodników w tytule można odnotować też parę innych niesamowicie zabawnych elementów, spośród których na uwagę zasługuje między innymi awangardowa aparycja kibiców (masek nie noszą, więc może wszyscy tacy niewyraźni po covidzie?) czy chociażby pełzanie sędziego po murawie. Jeśli ktoś nie potrafi sobie wyobrazić, jak może wyglądać arbiter-boa, to spieszę z pomocą:
Parę dni po premierze Konami zrobiło to, czego oczekiwano: przeprosiło. I obiecało, że już pracuje nad tym, by w kolejnych tygodniach załatać grę. Tych facjat będzie trochę żal, no ale dobra, zgoda: produkcja jest daleka od ideału. Pod tym względem eFootball trochę przypomina polską drużynę po ważnym meczu. A i jednym, i drugim nie ma sensu śpiewać “nic się nie stało”, bo to przecież nieprawda.
Ale zaraz, zaraz, powiedzmy sobie szczerze: czy ktoś widział grę, która byłaby dopracowana na premierę? To zdarza się coraz rzadziej. Czasy, gdy cyfrowe wersje nie były jeszcze popularne i kupowało się tytuł na CD czy DVD jako finalny produkt bez dalekosiężnych planów na poprawki, minęły bezpowrotnie.
Wracając do FIFY…
W eFootball 2022 da się grać i poza niezamierzonym walorem humorystycznym ma on parę innych zalet. Jedną z nich jest znośny gameplay – fajnie strzela się tu na przykład bramki, które niekiedy prezentują się naprawdę widowiskowo. Jakimś pocieszeniem jest też, że produkcja jest dostępna za darmo. Wiem, że eFootball PES 2021 też był za darmo i nie było z nim takich problemów. Ale mimo wszystko dużo bardziej zagniewani byliby fani FIFY, gdyby gra, za którą musieli zapłacić 300 złotych, wyglądała i sprawowała się tak, jak eFootball. W końcu zawsze to lepiej zapłacić trzy stówki za odgrzewany kotlet wyposażony w technologię HyperMotion (ma on to w końcu, czy nie ma?), który działa dobrze, niż nie płacić nic za grę, która będzie działać dobrze dopiero po paru miesiącach… Prawda?