Chiny chwalą się, że wypleniły uzależnienie od gier. Tak, ale wypleniły też tysiące firm
Zakazy chyba działają, bo Chiny chwalą się, że w kraju nie ma już “uzależnienia od gier”. Przy okazji zniknęły też dziesiątki tysięcy firm, ale kogo to obchodzi…
Temat Chin i gamingu jest szeroki jak rzeka, ale najważniejszą informacją jest ta z września ubiegłego roku. To wtedy tamtejszy rząd postanowił raz na zawsze zlikwidować zjawisko uzależnienia od gier (w sumie nie tylko od nich). Oczywiście samo w sobie jest bardzo chwalebnym postanowieniem, w końcu żadne uzależnienie nie jest pozytywnym zjawiskiem. Tym bardziej, jeżeli dotyczy nieletnich. Mimo to tamtejszy rząd obrał trochę krętą drogę.
Chiński rząd celebruje sukces
Jak informuje m.in. Reuters, Komitet Grupy Chińskiego Przemysłu Gier wraz z Instytutem Badawczym Chińskiego Przemysłu Gier mają z czego się cieszyć. Organizacje poinformowały, że wprowadzone w ubiegłym roku zakazy i limity przynoszą skutki. Zabroniono osobom poniżej 18 roku życia grania w trakcie tygodnia powyżej 3 godzin. Dostało się też platformom streamingowym i ogólnie korzystaniu z internetu. Dla Chin jest to “opium dla ducha”, które należało wyplenić.
To się chyba udało, skoro teraz zjawisko “uzależnienia od gier” (jakkolwiek tamtejszy rząd nie definiowałby tego pojęcia) jest o wiele mniejsze. Ponoć 75 proc. młodych ludzi stosuje się do zakazu. Mają oni spędzać mniej niż 3 godziny tygodniowo na graniu. Rząd podziękował za tak “spektakularne wyniki” wielkim firmom gamingowym i technologicznym; miłe słowa usłyszał m.in. Tencent czy NetEase.
Problem w tym, że jednocześnie praktycznie zlikwidowano mały sektor przemysłu gamingowego i pozostali przede wszystkim wielcy gracze. Już wcześniej pisaliśmy o liście gier dopuszczonych do produkcji, do której żaden chiński urzędnik nie zaglądał przez wiele miesięcy. Jest to swego rodzaju bliźniacza sytuacja do ograniczenia gier wideo dla młodych. W końcu także dotyczy gamingu, rządu i zakazów. Mówi się, że przez ostatni zastój zniknęło aż 14 tys. studiów growych w kraju. Także z jednej strony może i Chiny mają się z czego cieszyć, ale z drugiej – wielu przedsiębiorcom daleko jest do radości.