Call of Duty werbowało “młodych potencjalnych strzelców” dla producenta broni
Producenci broni często podpisują umowy z producentami gier wideo. Seria Call of Duty również, co potwierdzają nowe dokumenty.
W 2012 roku w szkole Sandy Hook w USA wydarzyła się jedna z najkrwawszych szkolnych strzelanin w historii. Zginęło w niej 20 dzieci i 6 nauczycieli. Rodzice i bliscy ofiar obarczali winą za całe to tragiczne wydarzenie między innymi gry wideo. Miały, ich zdaniem, kierować i motywować sprawcę. Wtedy też zaczęła się głośna dyskusja nie tylko o broni palnej, ale i jej w związku z grami wideo. W toczącym się postępowaniu The Wall Street Journal informuje o dokumentach wyjaśniających zasady, na jakich Call of Duty miało podpisaną umowę z producentem broni palnej.
Call of Duty miało umowę z producentem broni
Sama umowa raczej nie jest niczym kontrowersyjnym, bo w tamtym czasie takie praktyki były normalne. Strzelanki czy tytuły akcji często korzystały z licencji na pokazanie rzeczywistego wyposażenia. Wewnętrzne e-maile między Activision a firmą Remington Arms wskazują jednak na dość osobliwe okoliczności współpracy.
Dokumenty datowane na lata 2000-2010 wskazują na ścisłe warunki i zasady kooperacji przedsiębiorstw. Znaczna część umów i wiadomości dotyczy przede wszystkim Call of Duty: Modern Warfare 2. “Gamingowa strategia” firmy-matki Remingtona, czyli Freedom Group zakładała, że ich broń nie może być reklamowana w grach, w których gracz strzela do “niewojskowych złych ludzi”. To o tyle dziwne, że każdy chyba pamięta pamiętną misję “No Russian”, w której strzelamy do cywilów.
W każdym razie strategia zakładała, że “wraz z rosnącą urbanizacją i zmniejszającym się dostępem do terenów strzeleckich/myśliwskich, głównym sposobem kontaktu młodych potencjalnych strzelców z bronią palną i amunicją są wirtualne scenariusze gier”. Tak, chodzi po prostu o lokowanie produktu, jakim jest broń palna, w grze wideo.
Marketing nie działał?
W MW2 zadebiutował karabin Adaptive Combat Rifle (ACR) od Remington Arms. Firma była zdumiona, że gra sprzedała się w ponad 22 mln egzemplarzy i mogła potencjalnie spowodować zainteresowanie bronią wśród młodego pokolenia.
To naprawdę ironia, że gry wideo, które zaledwie dekadę temu były uważane za największe zagrożenie dla pozyskiwania nowych strzelanek, być może teraz są największym magnesem przyciągającym graczy.
– napisał ówczesny wiceprezes ds. zarządzania produktami broni palnej Remingtona
Przedstawiciele firmy byli zaskoczeni tym, “jak gra może sprzedawać atrybut prawdziwego produktu”. ACR jednak nie sprzedał się dobrze. Wygląda więc na to, że gigantyczny sukces samej gry nie przekłada się na sukces lokowanego produktu. Ten wycofano ze sprzedaży, bo mało kto go kupował. Freedom Group ogłosiło upadłość trzy lata temu, a następnie je sprzedano.
W 2013 roku EA wycofało się z licencjonowania broni w grach z serii Battlefield. Aktualnie przedstawiciele ofiar chcą “podnieść świadomość i wywrzeć presję na zmiany” dotyczące prawdziwej broni w rozrywkowych grach. W najbliższym czasie mamy spodziewać się kolejnych rewelacji i dokumentów, które ujrzą światło dzienne.