Xbox Series S – czy będzie dochodzić do spadków FPS-ów?
W dobie koronawirusa wiele osób nie będzie mogło pozwolić sobie na zakup Xboksa Series X. Zresztą, niezależnie od pandemii, XSX to drogi sprzęt, a najnowsze gry również nie będą tanie. Może więc warto zdecydować się na model pośredni i wymienić obecnego Xboksa na model Series S? Sprawdzamy, czy to ma sens.
Czy „uboga” wersja najnowszego Xboksa rzeczywiście jest tak uboga? Na początku września Microsoft zaprezentował Xboksa Series S i konsola spotkała się raczej z ciepłym przyjęciem ze strony graczy i mediów. Firma z Redmond zdaje sobie sprawę, że najnowszy Xbox Series X to sprzęt, na którego zakup nie będzie mogło sobie pozwolić miliony osób, a przynajmniej nie w krótkim czasie. Najnowsza konsola jest zwyczajnie bardzo droga – Series X jest wyceniona na 499 dol. (2249 zł), a gracze konsolowi spodziewali się raczej, że będzie to nie więcej niż 1800 zł. Na cenę na pewno wpłynął Covid-19 – dostawcy sprzętu muszą często zwiększać ceny, jak również transport czy inne pośrednie działania są droższe niż wcześniej, a to wszystko przekłada się na finalną cenę końcową. Z kolei klienci – również przez koronawirusa – często byli aktualnie zmuszeni do rezygnacji z pewnych zakupów. Wiele osób straciło pracę albo musiało pogodzić się z obniżonym honorarium. Z jednej strony jest więc drożej, z drugiej – nie ma pieniędzy na najnowszy sprzęt.
Rozwiązanie? Microsoft zaprezentował na początku września Xboksa Series S. Konsola ma kosztować 299 dol. (1349 zł), co jest bez wątpienia gigantycznym atutem. W dodatku będzie wyraźnie tańsza niż gorzej wyposażona wersja PS5, czyli model PS5 Digital (bez napędu optycznego), który został wyceniony na 1849 zł. Przypomnijmy, że PS5 w pełnej wersji ma kosztować 2299 zł.
No dobrze, ale czy Xbox Series S nie będzie przypadkiem konsolą zbyt kiepsko wyposażoną? Czy rzeczywiście warto ją kupić, jeśli do tej pory korzystaliśmy z Xboksa One?
Porównanie czasów ładowania: Xbox One S vs Xbox Series S
Next-gen, ale nie w 4K
Xbox Series S jest adresowana przede wszystkim do mniej zamożnych graczy, którzy nie mają wygórowanych wymagań co do efektów wizualnych w grach oraz nie korzystają jeszcze z nowoczesnego telewizora 4K. Jest to dobra, strategiczna decyzja Microsoftu, ponieważ jeśli weźmiemy pod uwagę dane rynkowe, udział telewizorów 4K wynosi obecnie prawdopodobnie nieco ponad 50 proc. Piszemy prawdopodobnie, bo nie ma jeszcze wiarygodnych danych za 2020 r. i najnowsze badanie, jakie znaleźliśmy, pochodzi z 2019 r. I tak, w 2017 r. udział rynkowy telewizorów 4K wynosił 37,1 proc., a Full HD – 62,9 proc. W 2018 było to już 45,5 proc. na rzecz 4K i 54,5 proc. dla Full HD. Z kolei w 2019 r. telewizory 4K miały już większość rynku, z wynikiem 53,5 proc. Widać więc, że telewizory 4K konsekwentnie wypierają Full HD, ale wiele osób ciągle korzysta ze starszych wyświetlaczy. Natomiast nie ma sensu kupować konsoli Xbox Series X czy PlayStation 5, by grać na niej na telewizorze Full HD, czy też na budżetowym 4K, który nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniej płynności obrazu i częstotliwości odświeżania.
I tak oto powstał Xbox Series S. Niedroga konsola dla mniej wymagających, która ma zapewniać doskonałą rozgrywkę w trybie 1440p zamiast 4K. Niektórzy są tutaj jednak sceptycznie nastawieni, obawiając się, że tańszy Xbox nie poradzi sobie z grami next-gen, które powstają z myślą o modelu Series X. Czy te obawy są uzasadnione?
DIRT 5 na konsoli Xbox Series S
Częściowo tak, bo Xbox Series S nie tylko jest mniejszy i tańszy – jest też wyraźnie gorzej wyposażony. Zastosowany układ graficzny, jeśli chodzi o wydajność wyrażaną w teraflopach, oferuje 4 teraflopy w Series S oraz aż 12,15 teraflopa w Series X. Do tego mniejsza konsola ma mniej pamięci RAM (10 GB zamiast 16 GB). Oprócz tego Xbox Series S ma ten sam procesor (CPU), ale pracujący z mniejszą częstotliwością, oraz mniejszy dysk (512 GB zamiast 1 TB). Wyraźnie wolniejszy Xbox Series S może więc czasami nie radzić sobie z zapewnieniem dużej liczby kl./s w najnowszych grach. Jest szansa, że pojawią się podobne problemy, jak w przypadku PlayStation 4 vs 4 Pro, gdzie wersja Pro oferowała więcej kl./s i rzadziej odnotowywała spadki framerate’u, natomiast zwykła PS4 czasami zapewniała mniej niż 30 kl./s, co mogło irytować. Jednocześnie były to okazyjne spadki i niedogodności, które dla większości graczy nie stanowiły dużego problemu. Ot, chwila narzekania i po bólu.
Spadki FPS-ów możliwe, ale niezbyt dokuczliwe
Axel Gneiting, jeden z głównych programistów w id Software, w wywiadzie dla serwisu The Verge przyznał, że 10 GB RAM-u w Xboksie Series S martwi go najbardziej. Mniejsza ilość pamięci to wyraźnie mniejsza wydajność, gdzie nawet obniżenie rozdzielczości z 4K do 1440p może w niektórych grach okazać się niewystarczające. Może być tak, że w Xboksie Series S doświadczamy czasami spadków kl./s – szczególnie w topowych grach, które mają pokazać najlepsze możliwości Xboksa Series X i gamingu nowej generacji.
Sasan Sepehr, który pracuje w studio Remedy Entertainment, skwitował pojawienie się Xboksa Series S na Twitterze następująco: „Jako klient – uwielbiam to. Jako specjalista techniczny – dostrzegam problemy”.
Oficjalna prezentacja Xboksa Series S
Najnowsza konsola Microsoftu jest jednak wyraźnie wydajniejsza niż poprzedni Xbox (One), a to oznacza, że spadki FPS-ów nie powinny być aż tak dokuczliwe. Chodzi bardziej o to, że zamiast 60 kl./s będziemy mieć czasami 40, a nie zamiast 30 kl./s – mniej niż 25, co będzie sprawiało, że rozgrywka przestanie być płynna.
Jason Ronald, jeden z dyrektorów ds. Xboksa w Microsoft, podzielił się z The Verge informacją, że firma przeprowadziła wiele analiz, aby sprawdzić jaki sprzęt jest potrzebny do grania w 4K przy 60 kl./s, a jaki do grania w 1440p przy tej samej liczbie klatek. „W rzeczywistości nie potrzebujemy aż tak dużej przepustowości pamięci, ani takiej samej ilości” – skwitował Ronald. Microsoft wierzy, że parametry techniczne Xboksa Series S będą wystarczająco dobre, aby konsola radziła sobie z najnowszymi grami bez zadyszki.
Dużo będzie też zależeć od tego, jak bardzo developerzy przyłożą się do optymalizacji. Microsoft przekonuje, że jeśli producent gry poświęci trochę czasu, będzie w stanie przygotować ją w taki sposób, aby zapewniała co najmniej 60 kl./s w trybie 1440p. A do dyspozycji jest tu kilka rozwiązań – począwszy od zmiany rozdzielczości, po dynamiczne skalowanie rozdzielczości klatka po klatce (dynamic resolution scaling frame to frame), czy też możliwość włączania/wyłączania wybranych efektów wizualnych, które nie mają większego znaczenia dla rozgrywki.
Czy zatem Xbox Series S będzie dobrym zakupem? Według nas tak. Jeśli stać się na Series X i masz odpowiedni telewizor, który wykorzysta jej możliwości – oczywiście będzie to dobra decyzja. Ale Series S to z pewnością udana konsola. Nie zapominajmy, że to ciągle sprzęt z szybkim dyskiem SSD i podzespołami obsługującymi ray-tracing. I nawet jeśli wolniejszy niż Series X, to ciągle bardzo wydajny – gra taka jak Gears 5 (z Xboksa One) ma działać na Series S przy 120 kl./s.