The Last of Us na Nintendo Switch? Nie, to tylko tani koszmar, który śmierdzi na kilometr

The Last of Us na Nintendo Switch? Nie, to tylko koszmarna podróbka
Newsy Switch

The Last of Us nie doczekało się portu na Nintendo Switch, ale jest coś innego… tak jakby. The Last Hope – Dead Zone Survival to faktycznie “gra” i na tym jej zalety się kończą.

Gdy czytacie opis gry o postapokaliptycznej przyszłości i znajdujecie tam informacje o tym, że posiada “opowieść i narrację”, “wciągającą fabułę”,
“immersyjną grafikę” oraz “angażujące mechaniki rozgrywki” możecie być pewni, że nie jest to nic dobrego. W końcu który deweloper chwali się… w zasadzie tym, co powinno charakteryzować niemal każdą grę? Raczej taki, który wydaje koszmarny scam. Musi przy okazji tłumaczyć, że gra faktycznie istnieje i da się w nią grać, a nie jest jakimś wirusem.

Nintendo eShop niestety już dawno temu weszło na poziom śmietniska Steam. Oprócz “dużych” gier i wartych uwagi “indyków” da się tam niestety znaleźć aż za dużo produktów wątpliwej jakości. Nintendo za bardzo nie sprawdza takich rzeczy, a swoje gry wydawać tam może tak naprawdę każdy. Nawet jeżeli to jawna podróba jakiegoś innego hitu i do tego o jakości tak złej, że absolutnie nikt nie będzie w stanie w to grać. Jednym z takich deweloperów jest VG Games.

The Last of Us na Nintendo Switch i to za dwa dolary

Firma ta ma w dorobku podróbę GTA, Plants vs Zombies, Mortal Kombat, Mario Kart (a tu się jakoś Big N nie czepia, co?!), a od niedawna także i The Last of Us. Ich produkt zatytułowany The Last Hope – Dead Zone Survival to koszmar jakich mało, przeterminowana kaszanka, którą wstyd wyrzucić do śmieci, bo potem cały kosz będzie walił jak zdechłe szczury. No straszne.

Obecnie tę pożal-się-boże grę możecie dostać za 1 dolara i 65 centów. Znam około dwieście tysięcy sposobów na lepsze wydanie tych pieniędzy. Taktyka scamerskich twórców zakłada też wydawanie gry po obniżonej cenie (z rzekomej “normalnej” wynoszącej aż 14,90 USD), aby jakiś biedny gracz pomyślał, że ma przed sobą deal życia. No niestety nie. Nie będę wdawał się w szczegóły, bo wystarczy rzucić oka na poniższy gameplay, aby doskonale zrozumieć, z jakim rynsztokiem mamy do czynienia.

Fabularnie ta “opowieść” zabiera nas w przyszłość, gdzie jako Brian Lee musimy dowiedzieć się, co spowodowało epidemię zombie i znaleźć lekarstwo. To byłoby tyle, ale jest jeszcze Ellie, znaczy ten, Eve. Dziewczynka bliźniaczo podobna do Ellie z The Last of Us. Rozgrywka skupia się na okazjonalnym zawodzeniu z rozpaczy, próbie pozostania przytomnym i staraniu się o refund. Może i nie do końca tak jest, ale przynajmniej z mojej strony tak wyglądałaby ta rozgrywka.

Artur Łokietek
O autorze

Artur Łokietek

Redaktor
Zamknięty w horrorach lat 80. specjalista od seriali, filmów i wszystkiego, co dziwne i niespotykane, acz niekoniecznie udane. Pała szczególnym uwielbieniem do dobrych RPG-ów i wciągających gier akcji. Ekspert od gier z dobrą fabułą, ale i koneser tych z gorszą. W przeszłości miłośnik PlayStation, obecnie skupiający się przede wszystkim na PC i relaksie przy Switchu.
Advertisement
Udostępnij:

Podobne artykuły

Zobacz wszystkie