Seriale Netflixa idealnie nadają się na gry. Wybrałem 5 najlepszych
Jako stały widz seriali Netflix Oryginals, postanowiłem podsunąć twórcom pomysły na zaadaptowanie kilku z nich w formie gier. Byłyby to murowane hity.
Na początku powiem wprost. Nie wszystkie z poniższych seriali są moimi ulubionymi, chociaż Narcos, House of Cards czy Orange Is the New Black zdecydowanie znajdują się w pierwszej dziesiątce. Tym bardziej widziałbym je jako wersje “growe” – wystarczyłoby, żeby twórcy przeanalizowali niektóre z popularnych produkcji, wrzucili odpowiednie mechaniki rozgrywki i gotowe. Ja im tutaj trochę doradzę, na razie pro bono, co mogłoby się sprzedać.
Altered Carbon jak Deus Ex
Deus Ex: Rozłam Ludzkości to dla mnie gra numer 1 w klimatach cyberpunku, a Altered Carbon to z kolei jeden z lepszych seriali w podobnym świecie. Dlatego pomyślałem, że zrobienie gry z Takeshim Kovacsem w roli głównej byłoby strzałem w dziesiątkę. Wszczepy, modyfikacje, gęsta atmosfera i wciągająca intryga to elementy składowe obu tych produkcji. Świetnym uzupełnieniem całości byłaby w nowej grze możliwość dokonywania wyborów, wpływających na fabułę i zakończenie – tak jak w Rozłamie Ludzkości, tylko bez rozłamu na odcinki.
Dark jak Alan Wake
Dark jest specyficznym serialem, jedni go kochają, inni nie są w stanie przebrnąć przez pokręconą jak loki Magdy Gessler fabułę. Sam z kolei należę, używając języka politycznego, do umiarkowanego centrum. Jestem jednak pewny, że przy odpowiednio zrealizowanej grze na podstawie Dark (luźna adaptacja), mielibyśmy hit. Nawet setting Alana oraz Dark są do siebie zbliżone, nie mówiąc o tytułowym mroku, który byłby spoiwem. Popatrzcie chociażby na okładkę serialu i zestawcie z kolorystką w grze. Myślę że wyszedłby z tego niezły horror i to nie klasy B. Idealnie jeśli w grze znaleźliby się inni bohaterowie niż w serialu, a historia Jonasa Kahnwalda byłaby gdzieś tam w tle. To dopiero byłoby zakręcone, lepiej niż słoiki mojej teściowej.
House of Cards jak Heavy Rain
Od dawna marzy mi się następca genialnego Heavy Raina i Fahrenheita. Gra, w której co chwilę podejmuję ważne dla dalszego rozwoju akcji decyzje. Jeszcze bardziej marzy mi się produkcja w realiach politycznych. Nie jakieś tam fantasy, czy science-fiction. Najlepsze historie pisze prawdziwe życie, dlatego chętnie zobaczyłbym produkcję z nawiązaniem do aktualnej polityki USA. House of Cards z Donaldem Trumpem w roli głównej? Pewka, że gracze by szturmowali PSN jak prawicowcy Kapitol.
Narcos jak GTA
Daję uciąć rękę Putina, że ani Rockstar, ani tym bardziej wróżbita Maciej nie znają daty premiery GTA 6. Dlatego też tak bardzo bym chciał zobaczyć na rynku open worlda dużego kalibru o gangsterskim życiu. Ja wiem, że mamy serię Mafia, ale taki z niej open world jak z Kangurka Kao Crash Bandicoot. Narcos z kolei przedstawia perfekcyjną historię, od zera do mafijnego króla. Do tego mnóstwo strzelania i pościgów, a w roli drugoplanowej przepiękna Kolumbia i mamy GOTY jak nic. Oczywiście pod warunkiem, że zagramy samym Pablo Escobarem, bo pola do negocjacji tutaj nie widzę.
Orange Is the New Black jak… gry od Telltale Games
Orange Is the New Black to jeden z niewielu seriali, na którego kolejne odcinki czekałem, zapisując daty premier w kalendarzu. Co prawda główna bohaterka Piper Chapman irytuje bardziej niż brzęczący nad uchem komar, tak pozostali bohaterowie mają ogromną charyzmę. Dość wspomnieć rolę Suzanne, dzięki której aktorka Uzo Aduba dostała nagrodę Emmy za rolę drugoplanową. Zasłużenie, bo “Szalone oczy” to naprawdę barwna postać. Abstrahując od obsady serialu, Orange idealnie nadawałoby się na grę przygodową w stylu tych produkowanych przez Telltale Games. Najlepiej właśnie z charakterystyczną dla wymienionego developera kreską i bohaterami nieco w karykaturalnym stylu. Bohaterowie z serialu Netflixa świetnie by pasowali do takiej koncepcji. Co więcej? Wybory i śmierć. W Orange Is the New Black trup ściele się gęsto, gdzie nawet najważniejsze wydawałoby się postacie potrafią paść po ciosie nożem, zadanym w celi więzienia. A jakby do tego wszystkiego dodać coś, czego serial zaoferować nie może, czyli możliwość decydowania kto umrze, a kto nie? Grałbym w takiego tasiemca przez kilka sezonów.
Na koniec zdradzę Wam jeden sekret i mam nadzieję, że nie wyjdzie on poza łamy portalu. Otóż spece od rekrutacji ćwierkają, że posada Head of Gaming Adaptations w Netflixie ma już kandydata nie do odrzucenia. Wybaczcie więc, ale muszę kończyć, bo czekam na pilny telefon.