Scenarzystka Uncharted o problemie z graczami, którzy nie kończą fabuły. “Dziwne czasy”
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w świecie gier przyznaje, że obecne czasy są pod górkę dla deweloperów, którzy stawiają na historie.
Amy Hennig, scenarzystka Uncharted i Legacy of Kain, dzieli się z serwisem IGN swoimi spostrzeżeniami odnośnie zmian na rynku gier. Można śmiało powiedzieć, że Amy Hennig to jedna z najlepszych gawędziarek w branży gier wideo, ale nawet ona nie może zmusić dużej części graczy do tego, by ukończyli historie, które dla nich przygotowała. – Idea, że nasza branża po prostu pogodzi się z faktem, że większość osób nigdy nie zobaczy całej historii, którą opowiadamy, jest dla mnie dziwna – wyznaje Hennig. Serwis IGN przytacza dosyć stare badania opinii, które zostały przedstawione podczas Game Developers Conference 2014. Wynikało z nich, że jedynie od 30 do 60 procent graczy korzystających z platformy Steam skończyło tak popularne tytuły jak Mass Effect 3, BioShock Infinite, czy nawet Portal.
Scenarzystka Uncharted dodaje, że dawno minęły czasy, kiedy robiło się gry jako zamkniętą całość, gdzie wszystko sprowadzało się do 6-8 godzin fabuły, bez dodatkowych trybów i multiplayera. Teraz takie produkcje jest o wiele ciężej sprzedać – zaznacza Amy Hennig odnosząc się do rosnącego trendu gier jako usług, które pozwoliły dużym wydawcom, takim jak Epic Games, Ubisoft, EA, Blizzard i innym, przedłużyć żywotność poszczególnych gier i franczyz. Fortnite lub Rainbow Six Siege to tylko dwa przykłady z góry – takich tytułów jest coraz więcej i zanosi się na to, że sytuacja się nie zmieni.
Przypominamy, że niedawno Amy Hennig powiedział również, że w tych czasach pierwsza część Uncharted miałby problemy z zaakceptowaniem przez wydawcę. – Nie sądzę, że taka gra jak pierwszy Uncharted, mimo że była prekursorem całej serii, w obecnych czasach miała rację bytu – powiedziała Amy Hennig. – Pomysł na skończoną ośmiogodzinną rozgrywkę, która nie ma innych trybów, nie ma rozgrywki online – grając ponownie mogłeś odblokować jedynie kody i podobne rzeczy. Brak trybu multiplayer, nic. To już nie te lata. Teraz musisz mieć wiele godzin rozgrywki. Osiem godzin nigdy by nie przeszło. Zwykle jakiś tryb online. I oczywiście widzisz, w którą stronę rzeczy zmierzają, w kierunku usług na żywo, battle royale oraz gier jako usług – dodaje. – Wszystkie te rzeczy, nie mogę znaleźć słowa, by to określić, niezbyt ładnie współgrają z historią – kwituje Hennig.
Nie da się ukryć, że czasy się zmieniają, lecz chyba nie mamy jeszcze co narzekać? Cieszy tutaj postawa Sony – firma nadal otwarcie mówi, że nie porzuci dużych gier dla pojedynczego gracza i nadal będzie wspierać swoje marki. Przed nami Days Gone, The Last of Us 2, Death Stranding zapewne nowy God of War już na PS5 i mamy nadzieję, że jeszcze więcej singleplayer’owych przyjemności.